Witajcie
Wczoraj moje dziecko 8 lat buegalo na dworze z mlodsza kolrzanka(dodam,ze bawily sie z psem).Nagle przybiegla sasiadeczka pani babcia i zaczela cos marudzic,ze dziewczynki zabrudzily korytarz piachem.Sa swiadkowie,ze tak nie bylo bo caly czas sie bawily z psem na trawniku.Nagle owa sasiadka przyniosla miotle,szufle i maja jej to pozamiatac.Ja powieedzialam,ze maja tego nie eobic bo niby czemu jak tego nie zrobily.Rozpetala sie awantura.Pani zaczela,rzucac ,ze jestem ja zasrana gowniara i grozic mi,ze mam uwazac bo jeszcze tego pozaluje.
Dzieci chodza wystraszone.To juz nie poeewszy raz .Mieszkamy na osiedlu,gdzie sa bloki i plac zabaw.Panie sobie zrobily ogrodek i jak dzieciaka przypadkiem mala pileczka wpadnie do ogrodka to znowu jest,ze zabiora pilke czy inne zabawki i nie oddadza.Ale wczoraj to juz przegiela.Zaczela przeklinak k....i takie tam przy dzieciach,a mi grozic jak wyzej napisalam.
Co radzicie,bo mi juz rece opadaja.
Sory za bledy ale jestem tak naladowana,ze hej.