Witam. Jestem z moim chłopakiem około 3 miesięcy. Od początku związku byłam w nim bardzo zakochana, czułam się szczęśliwa. Jestem osobą dosyć nieśmiałą jednak ten facet sprawił, że pozbyłam się mojego kompleksu niskiej samooceny, stałam się odważniejsza, bardziej otwarta. Dzięki temu właśnie przy nim naprawdę czułam, że żyję, Jednak od paru dni coś zaczęło się psuć między nami. Mój A. ciągle zapewniał mnie, że bardzo mocno mnie kocha, interesował się mną na każdym kroku, pisał, dzwonił, można było na nim polegać. Nasza ostania rozmowa bardzo mnie zasmuciła. Napisał mi kilka moim zdaniem dziwnych rzeczy, mianowicie iż widzi po moim zachowaniu, że miłość w moim mniamaniu polega tylko na trzymaniu się za ręce, całowaniu i patrzeniu w oczy. A on uważa, że to nie wszystko. Tylko nie wiem dlaczego nie potrafił uwzglądnić tego, że cały czas kiedy mnie potrzebował byłam przy nim, że go wspierałam w trudnych chwilach, których ostatnimi czasy miał niemało, od samego początku ani razu go nie zawiodłam, praktycznie byłam na jego skinienie. Później też napisał, że uważa, że je nie mam potrzeby bycia w związku, że przyjaźń może mi zastąpić związek, że możemy zostać przyjaciółmi, że czuje, że ja mu nie ufam itp. Z natury jestem zbyt nieufną osobą- wiele razy się zawiodłam na ludziach, ale sama wiem, że jemu akurat ufam więc cie wiem z czego mogły wynikać jego słowa. Zapewniałam go, że go kocham, że mi na nim zależy a on nie ustępował. Najlepsze słowa zostawił na koniec- że ja nie nadaje się do bycia w związku. I, że chciałby abym się zmieniła. Chciałam zapytać o co mu chodzi, przecież nic nie zrobiłam, nie mam nic na sumieniu. Nie odezwał się do mnie. Następnego dnia sam do mnie napisał jakby nigdy nic, że tęskni, chce dla mnie jak najlepiej i pragnie abym była szczęśliwa. Czuję, że nie mam siły z nim rozmawiać. Wiem, że go kocham ale moim zdaniem, ktoś, kto kocha nie zachowuje się tak jak on... Może się myle. Jego zachowanie trochę przypomina mi jakąś gierke- robi krok do przodu a zaraz potem się cofa. Dodam, że facet ma 22 lata, ja 20.