Podobno człowiek zeżre wszystko, ale to tylko plotka. To co jednych zachwyca, drugim ledwo przejdzie przez gardło. Skoro więc są wątki o pysznościach, to porozmawiajmy i o tym, co was brzydzi, przeraża (myślę, że wątek może posłużyć śmiało jako poskramiacz głodu dietowcow )
Ja zacznę:
Przeraża mnie wysztko pochodzenia zwierzęcego, poza nabiałem. Świadomość, że mam zjeść kawałek padliny napawa mnie obrzydzeniem i kosztuje nielada wysiłku (z racji tego, że pomieszkuję od pn do pt u babci, staram się z całych sił przełknąć to mięso i nie myśleć o tym, że jem świńskie/ kurskie mięśnie)
SUROWE jajka (pod inną postacią też, ale te czasem jeszcze zjem). Wiem, gdzie to żółtko i białko siedziało, zanim dostało skorupkę, ble.
kisiel i jego konsystencja... Zwłaszcza cytrynowy...
No i galaretka, żelki itp. Konsystencja kiepska, trzęsie się to to jak dzikie, no i pyszne kostki z których jest żelatyna, o fuj...
i jeszcze ryż z sosem, czy czym tam chcecie. Ale to już smak danej potrawy (kuchni chińskiej też nie przełknę). Ryż akceptuję tylko w pomidorówce.
A wy?