Dziewczyny doradźcie.
Na swój ślub wypozyczyłam pokrowce na krzesła+szarfy. Firme znalazła mi siostra przez fb i ona mi je wypożyczyła. Pokrowce przyszły w piątek, zawiozłam je na sale i tam się okazało, że są za małe. W piątek już nie miałam czasu żeby kontaktować się z firmą, od której to wypożyczyłam i zrobiłam to dopiero w pon, popierając słowa zdjęciami.
Dostałam przemiłą wiadomość zwrotną, że to ich błąd ponieważ ktoś pomylił rodzaje pokrowców, że sątylko ludźmi, że zwrócą kasę itp itd. Milion przeproszeń. Byłam mile zaskoczona od razu taką reakcją i ładnie podziękowałam i zrozumiałam błąd mimo, że w piątek na sali się zaryczałam bo pokrowce miały odegrać dużą rolę w dekoracji.
Pani stwierdziła, że odeśle mi kase jak pokrowce do niej wrócą. No i tu był mój błąd. Pokrowce do niej wrociły i od tamtej pory cisza, czekam od trzech tygodni na przelew, wysłałam im mnóstwo wiadomości na fb i meila. ZERO ODZEWU. Prosiłam i groziłam. W końcu stwierdziłam, że zadzwonie. Przedtsawiłam się i zrobiłam dłuższy wstęp czy dobrze się dodzwoniłam itp. Rozmowa była normalna, jak tylko zaczełam opisywać sytuacje i w jakiej sprawie dzwonie Pani nagle zaczeła mówił- halo, halo nie słysze Pani, halo i tak w kółko przez kilkanaście sekund.
Co najśmieszniejsze, kiedy ja jej odpowiadałam halo czy coś w tym stylu ona robiła swojąpogawędkę, że mnie nie słyszy. Gdy ja cichłam ona robila to samo, zaczełam znów mówić i na moje słowa odpowiadała, że mnie nie słyszy. MNiejsza z tym...
Dzwoniłam kilka razy i nie odbierała, pisałam smsy i dostalam zwrotną odp, że nie ma zasięgu. Dalej cisza.
Co ja mam dziewczyny zrobić? To ich wina, wysłali mi złe pokrowce, nawet ich nie użyłam, 600zł drogą nie chodzi, nie odpuszcze im choćbym miała do nich jechać kilkaset kilometrów dla samej zasady, że tak się nie robi...
w tych nerwach chciałam iść nawet na policję, ale ktoś mi powiedział, że tam mnie za to wyśmieją. Nie dostałam żadnego paragodu/umowy jedynie coto wiadomości na fb i przelew.