Obecnie rozmawiamy o:

produkty do domu online

gorący temat

dieta przy cukrzycy

wczoraj o 19:27

motywacja na diecie

wczoraj o 18:53

dieta i trening

wczoraj o 13:41

motywacja na diecie

wczoraj o 13:10

prawidłowa waga

wczoraj o 12:42

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Odejść?

19 cze 2016 - 13:21:38

Cytat
justangel
agata74: wiesz, ja się właśnie zastanawiam czy to jest możliwe. W sensie czy jest możliwe dojście do porozumienia bez awantur. Jedynym sensownym rozwiązaniem byłaby rozmowa z mężem i przekonanie go (oraz późniejsze egzekwowanie), żeby poluzował kontakty z rodzicami. Problem w tym, że autorka twierdzi, że takich rozmów już było sporo. Że rozmawiała z mężem i to niczego nie zmieniło. Więc kolejna rozmowa pewnie niewiele zmieni. Zaś co do rozmowy z teściami to jestem zdanie, że bez wsparcia ze strony męża nie ma co gadać.
I tak patrząc na to wszystko, to tak jak jestem za załatwianiem spraw ugodowo, asertywnie i na spokojnie, tak się zastanawiam czy w tym przypadku nie jest za późno na rozmowy. Gdyby rozmowy i stanowcza (acz grzeczna odmowa) były stosowane od początku to może by coś z tego wyszło. Ale teraz, jak mężusiowi jest dobrze z rodzicami, a teściowie czują się jak u siebie to na rozmowy i asertywność może być za późno.
Poza tym ja też jestem zdania, że z niektórymi osobami niczego nie załatwisz bez podniesienia głosu, na niektórych ludzi tylko to działa. Nie mówię oczywiście o jakiś karczemnych awanturach czy wyzwiskach, ale o tym, że niektórzy słuchają tylko głośnego i stanowczego głosu, nie znoszącego sprzeciwu. A współrozmówców rozmawiających asertywnie i "miękko" traktują właśnie jak słabszych i nie liczących się. Dlatego się zastanawiam czy czasem to nie pomoże.
bo tu przydała by sie rozmowa z mediatorem, poza tym nie jest nigdy za pożno na zmiany, czy stawianie granic tyle tylko że trzeba wiedzec czego sie chce i mocno stapać po ziemi, asertywnosc nie oznacza bycie "miękkim" są takie techniki jak FUO ( fakty uczucia oczekiwania) bardzo fajne i przydatne w życiu. Autorka twierdzi zę rozmów było sporo to co ona prowadziła to n ie były rozmowy a monologi bo jej mąż nie był wcale tym zainteresowany wręcz go to irytowało że żona znów sie "czepia" a on przyszedł zmęczony z pracy i chciałby mieć troche spokoju. Niestety jak sie zakłada rodzinę i sie ma dzieci to tego spokoju sie nie ma trzeba zmienic priorytety

Odejść?

19 cze 2016 - 13:31:25

No masz rację, to na pewno nie były rozmowy.
Przy czym Ty optymistycznie zakładasz, że każdego można zmienić, a ja jestem zdania, że niektórych ludzi nie zmienisz. Możesz zmienić ich zachowanie (jeśli Ci się uda), ale w środku ta osoba będzie dokładnie taka sama jak była, tylko będzie się lepiej zachowywać. Oczywiście to nie jest zła metoda, zakładając że osiągamy zamierzony efekt.
Przykładem takiej osoby jest moja mama, która jest osobą bardzo konfliktową, na dodatek zaczyna mieć ostatnimi czasy dziwactwa. Jej zachowanie w stosunku do mnie bardzo się przez lata zmieniło (z koszmarnego na akceptowalne), ale mimo tego, że nasze relacje są teraz co najmniej poprawne, to ja doskonale wiem, że w głowie ona sobie myśli to co myślała. Tylko nie mówi tego otwarcie. Poprawę naszych relacji uważam za ogromny sukces, ale jednoczenie nie jestem naiwna by wierzyć w jej głęboką, duchową przemianę:)
Zaś co do sytuacji jaką ma autorka to naprawdę niezły pasztet. Najgorsze w tym wszystkim jest zachowanie męża, który ma w tyłku zonę, bo lubi posiedzieć z mamusią i tatusiem. Nieodcięta pępowina. Brak umiejętności stworzenia własnej rodziny. Brak asertywności. Egoizm. I oczywiście nie widzi w tym wszystkim ani odrobiny własnej winy - standardzik. Zastanawiam się czy takie osoby jak mąż autorki są w stanie trochę wbrew sobie podjąć jakieś działania by poprawić związek. I boję się, że nie.

Odejść?

19 cze 2016 - 13:52:09

@justangel ale ja nie uważam że kazdego mozna zmienić tzn owszem można ale tylko wtedy gdy on sam tego chce bez zgody drugiej strony niczego sie nie osiagnie. Mnie bardziej z tymi zmianami chodziło o stawianie granic bo napisałas ze teraz jest za pózno na to nigdy nie jest za pózno czasem człowiek tkwi latami w chorych i toksycznych relacjach az cos w nim pęka i zmienia, działa i bierze sprawy w swoje ręce. polecam zobaczenie tego filmiku jest jasno i dokładnie wyjasnione jak powinny wygladac takie relacje ;)

Odejść?

19 cze 2016 - 14:05:30

Myślę, że Cejrowski wszystko świetnie wyjaśnił :). Szkoda, że spora część facetów nie ma dość jaj, żeby tak sytuację postawić. :)
Co do stawiania granic, to oczywiście, że zawsze można próbować i warto to robić. Pytanie tylko na ile te próby będą skuteczne. Jak sobie myślę o przypadku autorki i jej teściów, to obawiam się niestety czy to w ogóle ma sens. Bo jeśli teściowie wchodzą do ich domu jak do siebie, autorka im uwagę zwracała i poprawa była na tydzień, potem to samo, to w ich przypadku pomóc chyba tylko mogłaby zdecydowana reakcja ze strony ich syna (na przykład wymiana przez niego zamków), a na to się nie zanosi. Niektórzy ludzie są po prostu zbyt głupi, by zrozumieć własne błędy i się zmienić. Ty im będziesz stawiać granice, a oni będą robili to samo. I na dobrą sprawę nie da się kogoś poprawiać i wyznaczać granic w nieskończoność, bo to błędne koło, tak się nie da żyć.
Dla mnie to trochę jak życie z alkoholikiem, dajesz szansę, potem kolejną i kolejną, ale w końcu najlepszą decyzją jest rozstanie. Wiesz do czego zmierzam?
Oczywiście daleka jestem od jakiegoś ostatecznego wyrokowania co autorka ma zrobić. Nie znamy, mimo wszystko, wielu szczegółów i możemy sobie zgadywać na podstawie własnych wyobrażeń całą tą sytuację, ale możemy mijać się z prawdą.
Na pewno trzeba to przemyśleć. No i warto spróbować jakiegoś innego rozwiązania. Ale też jednocześnie ja jestem zdania, że czasem najlepszym rozwiązaniem jest właśnie rozstanie.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

co moze zrobic dzielnicowy