HEj.
Od kilku dni po miedzy mna a moim facetem jest bardzo zle. Miał się wprowadzic do mnie od swoich rodziców w przyszłym tygodniu ale kiedy jego mama pokazala co potrafi zaczal sie wycofywac, za wszelka cene probuje udowodnic ze nam nie wyjdzie, że jest źle..
Wcześniej było też kiepsko, ale podjęliśmy probe ratowania i udalo sie na 2 miesiace az do teraz..
Niestety on w ziazku ze zla sytuacja, wyzywa sie na mnie albo nie odzywa sie w ogole. Wszystko to moja inicjatywa.
Ja juz nie placze, nawet nie jest mi smutno... Tylko non stop jestem zestresowana. Cały czas mam skurcz w zoladku, zle sie czuje.. To takie uczucie jakbym wlasnie w moim zyciu miala miejsce bardzo stresujaca sytuacja tylko ze 24h na dobę.
Nie umiem sobie z tym poradzic, ulge ale chwilowa przynosza rozmowy, ale wiem ze niektorzy maja juz dosc sluchania o tym samym. Jak sobie poradzic? Jak przezwyciezyc strach przed samotnoscia i odrzuceniem?
Ten zwiazek nie ma szans, ale nie umiem odejsc bo moj organizm reaguje w tragiczny sposob na mysl ze jego nie bedzie obok, a z drugiej strony co z tego ze jak wszystko sie uklada jest idealnie, kiedy przychodzi sytuacja stresowa i trudna gdzie trzeba podjac decyzje i on mysli tylko o sobie a mnie zostawia...