Mam czworo dzieci (Marcin 19, Kacper 9, Filip 5 i Julia 1) odnoszę wrażenie, że synowie się mnie wystydzą. Nie jestem tradycyjną matką polką, uważam się za młodą kobietę, która ma jeszcze całe życie przed sobą. Mam świdomość tego, że ubieram i zachowuje się czasem jak nastolatka, ale robię to w granicach rozsądku. Często młodsi synowie mówią mi, że mogłabym nie robić im wstydu na wywyadówkach swoim wyglądem... Najstarszy syn ma pretensje o to, że rozmawiam po przyjacielsku z jego dziewczyną, a ja nie widze nic w tym złego, ponieważ chce tylko, żebyśmy mieli fajne relacje i żeby mogli mi o wszystkim mówić. Rówież nie zabraniałam nigdy mu nocować po za domem, co nie spotykało się z aprobatą ze strony innych matek. Ostatnio słyszę od synów, że mamy ich kolegów gotują same np. potrawy wigilijne i mają pretensje, że ja tego nie robie, lub o to, że nie dzwonie do nich na wycieczkach i nie jestem obecna na wigilii klasowej... Wiem, że napewno wina leży po mojej stronie, ale nie dam rady tego zmienić, że nie jestem nadopiekuńczą matką. Bardzo młodo zostałam matką, bo miałam nie całe 18 lat i może dlatego podświadomie próbuje przeżyć drugą młodość...
Co radzicie?