Pomóżcie mi! Mam chłopaka w sobotę 21.01 mija nam 7 miesięcy razem. Juz wczesniej chodziłam na imprezy ale nie tak często. Po sylwestrze poszłam spodobało mi sie i wiem ze bardzo ciężko byłoby mi sie rozstać z imprezami. Mojemu chłopakowi zawsze sie to nie podobało ale właśnie gdy poszłam pierwszy weekend po sylwestrze zaczęło nam sie nie układać tak jakbyśmy wgl nie utrzymywali kontaktu ale jakis był. Juz mielismy sie rozstać bo tego chciał no więc pomyslalam a dobra nie to nie ale po godzinie zaczęły wracac wspomnienia i zaczęłam plakac jednoczesnie sie smiac bo nie wiedzialam co mi jest jednak po godzinie zaczął przepraszać ze on nie umie beze mnie życ, wróciłam. Na następny dzień mi cos odwaliło powiedziałam ze nie wiem czy go kocham i chce czasu on płakał prosił wiec zastanowiłam się co ja robię i ze chce z nim byc wiec zostaliśmy. A jeszcze na następny dzien on przyjezdza I mowi ze nie może ze mna byc ze to nie jest latwe dla niego bo on nie moze zrozumieć ze chodzę co tydzien na imprezy i ze musimy sie rozstać, nie przejęłam sir tym zbytnio wiec powiedziałam okej zostańmy przyjaciółmi no i sie rozstaliśmy nagle dzwoni do mnie po godzinie i mowi ze przeprasza ze on nie bedzie potrafił beze mnie żyć i ze jest głupi zebym wróciła, ja wiedzialam ze jezeli cos takiego bedzie to do niego wrócę, pisze do niego po godzinie i jak tam a on ze pogadał z bratem i jest mu lepiej ze jego brat tez tak mial i tęsknił ale mu przeszło . Zgłupiałam zaczelam plakac i pisac zeby mnie nie zostawiał bo nie dam rady on tak jakby dal mi ultimatum ze albo imprezy albo on. Pomozcie mi boje sie ze bede za nim tesknic ze nie dam rady bez niego, to wszystko jest takie trudne i niezrozumiałe. Boje sie ze jeżeli damy sobie czas i ja bede tesknic dalej i zrozumiem ze wole ułożyć sobie zwiazek to on powie ze juz nie tęskni i nie chce. Co mam zrobic.