Obecnie rozmawiamy o:

Rewelacyjne okna

50 minut temu

e-papieros

godzinę temu

nowoczesne przedszkole

dzisiaj o 9:26

atrakcyjne przedszkole

dzisiaj o 8:55

przyjazne przedszkole

dzisiaj o 8:20

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 19:51:28

Witam. Mam tu konto, jednak nie chciałam pisać z niego, ponieważ rzecz tyczy się mojej przeszłości, o której niekoniecznie chciałabym żeby wszyscy wiedzieli... Jednak to czego się dowiedziałam kilka dni temu tąpnęło mną na tyle mocno, że nie wiem czy poradzę sobie z tym sama... Będzie długo, ale mam nadzieję, że wytrwacie...

Ponad 4 lata temu poznałam chłopaka. Byłam świeżo po rozwodzie, w nowej pracy, sama z niespełna 3-letnią córeczką. Poznałam go w pracy, od samego początku świetnie się dogadywaliśmy, ale traktowaliśmy się jak przyjaciele. Szybko sobie zaufaliśmy, mówiliśmy sobie o wszystkim, zwierzaliśmy się sobie ze wszystkich problemów. Po jakimś czasie (po ok. roku) zrozumiałam, że go kocham i byłam przeszczęśliwa. Jakoś tak samo wyszło, że nasze spotkania przybrały zupełnie inny wymiar - przytulaliśmy się, trzymaliśmy za ręce, kochaliśmy jak szaleni... Nasz "związek" utrzymywaliśmy jednak w tajemnicy - ja przede wszystkim dlatego, że nie byłam gotowa przedstawić go córce. Spotykaliśmy się przez 1,5 roku, ani razu oficjalnie nie mówiąc sobie, że jesteśmy parą, trochę to było takie "bez zobowiązań", może tak to traktowaliśmy oboje, bo ja się bałam, a on przez to, że nie został przedstawiony mojej córce jako mój facet nie mógł lub nie chciał się nim czuć. Wtedy nagle dowiedziałam się, że on sypia od miesiąca z dziewczyną, która biegała za nim na studiach. Mocno to mną wstrząsnęło, wywaliłam go z mieszkania i próbowałam wywalić z mojego życia, ale nie było to łatwe bo wciąż razem pracowaliśmy. Nie mogłam się z tym pogodzić i na każdym kroku (wiem, to było głupie) dawałam mu to odczuć. Pewnego dnia, kiedy dobitnie powiedziałam mu w trakcie jakiejś rozmowy, że potwornie mnie zranił, że nie wiedziałam, że jest taki, że myślałam, że między nami to coś szczególnego a teraz po prostu czuję się oszukana i wykorzystana, on nagle powiedział, że mnie kocha. Że kocha mnie od dawna, ale bał się, cholernie się bał, że nie podoła wychowaniu mojej córki (on wciąż mieszkał wtedy z rodzicami), że nie zasługuje na mnie, ale teraz wie, że chce ze mną być, że był zagubiony dlatego tamta dziewczyna, chciał zapomnieć, odejść, ale nie potrafi. Rozmawialiśmy wtedy bardzo długo, zaplanowaliśmy spotkanie z jego rodzicami (do tej pory wiedzieli o moim istnieniu ale jako przyjaciółki czy koleżanki, nigdy ich nie poznałam). Mówił, że zamieszkamy razem, że zmieni pracę żeby więcej zarabiać itp. Byłam wtedy najszczęśliwsza na świecie!! I tu sielanka się skończyła. W ciągu kilku dni diametralnie zmienił do mnie stosunek. Pytałam o co chodzi, po miesiącu moich męczarni napisał mi w smsie, że nie da rady, że go to przerasta, że świadomość, że jest mój były mąż (nie wiem skąd on go nagle wytrzasnął) nie pozwala mu się skupić i jest już za późno na NAS.

Bardzo to przeżyłam, byłam przekonana, że to tylko pretekst. Że powiedział, że mnie kocha, i w ogóle to wszystko, dla świętego spokoju, żebym nie męczyła mu już sumienia o tamtą dziewczynę, że mnie oszukał, zdradził... Starałam się to przełknąć, do pracy chodziłam z podniesioną głową, ograniczyłam się z nim do kontaktów czysto służbowych, a w domu nocami wyłam w poduszkę...

Kilka miesięcy później mieliśmy zebranie z pracy (mieliśmy małą ekipę 6 osób, więc zaproponowałam im spotkanie u mnie, ponieważ jako jedyna mieszkałam sama). Na to zebranie on przyszedł pijany, bo tego dnia urodził mu się bratanek, no ogólnie to miało być takie luźne spotkanie z alkoholem między innymi, można powiedzieć integracyjne. Na tym spotkaniu bardzo się upił, generalnie wszyscy z pracy wiedzieli, że jesteśmy przyjaciółmi, podejrzewali, że coś więcej ale żadne z nas nigdy nie mówiło o tym głośno. Kiedy wszyscy zbierali się do wyjścia on nie był w stanie się ruszyć, uznałam to więc za całkiem normalne, że u mnie przenocuje. Potem w nocy gdy trochę przetrzeźwiał przyszedł do mnie do drugiego pokoju (położyłam go na kanapie), kochaliśmy się wtedy pierwszy raz od wielu miesięcy, nie miałam złudzeń, że to będzie wielki powrót, po prostu pragnęłam być z nim blisko choć jeden raz...

Po tej sytuacji zyskałam lepszy kontakt z byłym mężem. Zaczęliśmy się na nowo przyjaźnić, dostrzegłam w nim to czego dawno nie widziałam. Zaczęło się układać. Niestety 2 miesiące później okazało się, że jestem w ciąży. Z tamtym. Ale ponieważ uważałam, że nigdy mnie nie kochał nawet mu nie powiedziałam. Mój mąż wiedział o wszystkim. Powiedział, że uzna dziecko jako swoje i zrobi wszystko byśmy byli szczęśliwi. Od tego czasu minęło 1,5 roku. Mój syn ma 7 miesięcy, z moim mężem jesteśmy szczęśliwi jak nigdy wcześniej. Tamten z tego co wiem po jakimś czasie oficjalnie związał się z tą dziewczyną, z którą wtedy sypiał, obecnie mieszkają razem. Ja kiedy zeszłam się z mężem zwolniłam się z tamtej pracy żeby nie mieć z nim kontaktu.

I kilka dni temu... zupełnie przypadkiem, dowiedziałam się od mojej przyjaciółki czegoś, co mną wstrząsnęło. Jej syna trenuje najlepszy przyjaciel tamtego faceta. Zgadali się, że oboje mnie znają i ten przyjaciel zaczął jej opowiadać, że byłam największą miłością jego kumpla, że bardzo przeżywał rozstanie ze mną, że chciał ze mną być, ale kiedy przyszedł powiedzieć o tym rodzicom oni go spakowali i powiedzieli, że jeśli się ze mną zwiąże, z rozwiedzioną dzieciatą kobietą, to nie ma czego u nich szukać. On wtedy wziął torbę i wyszedł z domu, przyszedł wtedy do mnie na noc (nie kojarzę teraz kiedy to mogło być), spędził ze mną ostatnie chwile po czym rano wrócił do domu. Długo miał żal do rodziców, ale wybrał to co uznał za ważniejsze.

Przez ostatnie 1,5 roku szczerze nienawidziłam tego człowieka. On nie wie, że ma syna. Myśli, że skoro wróciłam do męża to dziecko mojego męża, wszyscy zresztą tak myślą a nam jest tak lepiej. Poukładałam sobie życie bez niego, choć kosztowało mnie to wiele łez i nieprzespanych nocy. Do dziś kiedy go widzę czuję ból... Wiem, że to czego się dowiedziałam, niczego już teraz nie zmieni. Ale nie umiem sobie z tym poradzić, chciałabym do niego napisać, zadzwonić, porozmawiać, powiedzieć mu, że wiem, że teraz rozumiem, nie wiem co robić, jak teraz żyć...?

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 19:58:49

Ooo kurde, bardzo skomplikowana historia. Ale jestes dzielna. Co czujesz? Chcesz być z mężem czy wrócić do tamtego?

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:03:48

No właśnie cholera wie, czego ja teraz chcę? Sercem czuję, że moje życie mogło wyglądać zupełnie inaczej... Z drugiej strony wcale nie narzekam na to życie, które mam odkąd jestem na nowo z mężem. Wydawało mi się, że jestem szczęśliwa...

Rozsądkowo natomiast czuję, że nie powinnam robić nic. Mój synek jest mały, ale już teraz widać, że tata jest całym jego światem. I tak samo synek dla męża jest całym światem. Tamten też ma już swoje życie, nie wiem na jakim etapie jest ze swoją obecną kobietą. Nie chciałabym niczego zepsuć, ani sobie ani jemu... Nie mogę odejść od męża. Nie mogę zrobić tego córce.

Wiem, że nie będę nigdy z tamtym, to co wiem teraz nie zmienia niczego oprócz tego, że jest mi dużo trudniej pogodzić się z sytuacją. To jak rozdrapanie bardzo głębokiej starej rany. Ból mnie rozdziera na kawałki... Mam tylko poczucie, że powinnam z nim porozmawiać, że może on też wciąż to przeżywa, może czuje się winny, może powinnam powiedzieć mu, że go rozumiem, że nie mam już do niego żalu...?

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:04:52

Bardzo Cie zranił ale czasu nie cofniesz. On powinien wiedzieć ze ma syna. Mimo wszystko. Dorosły człowiek który nie ma swojego zdania tylko słucha się rodziców.

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:05:46

Kiedyś będziesz mu musiała powiedzieć o dziecku... I Twoje dziecko też ma prawo wiedzieć, kto jest jego ojcem.
Sytuacja ciężka, bardzo. Dobrze, że wróciliście do siebie z mężem.
Kurcze, sama nie wiem co powiedzieć...

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:06:16

Kurde, z jednej strony lepiej dać mu spokój, niech zapomni o tobie, z drugiej może było by mu lepiej, ale sama nie wiesz czy tobie nie wrócą jakiś emocje do niego

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:06:59

Przepraszam, ale ja Cie nie rozumiem. Jesteś z jednym, nagle wracasz do męża? Albo jeden albo drugi. Jesteś w ciąży i nawet nie mówisz mu o tym? Jesteś mega nie fair, rozumiem że zranił Cię, ale w końcu to jego dziecko. Nie wiem co mam Ci doradzić, może zdecyduj się, z kim chcesz być? A nie wracasz do męża, rodzi się dziecko które nie jest jego- mimo to on wychowuje je, i teraz co? powiesz mu, że jednak to nie to? Szanuj innych proszę!



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-03-18 20:09 przez mieka.

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:10:40

Cytat
hagalla
Kiedyś będziesz mu musiała powiedzieć o dziecku... I Twoje dziecko też ma prawo wiedzieć, kto jest jego ojcem.
Sytuacja ciężka, bardzo. Dobrze, że wróciliście do siebie z mężem.
Kurcze, sama nie wiem co powiedzieć...

Tak, wiem, że zarówno on jak i mój syn mają prawo wiedzieć. Nie mówię, że od początku myślałam, że to zataję, wiedziałam, że kiedyś synowi powiem. Ale kiedyś, na pewno nie teraz. Boję się. Boję się, że kiedy wróci do mojego życia, nawet nie dla mnie ale jako ojciec mojego dziecka, że będzie chciał utrzymywać z nim kontakty, że ja... nie będę umiała przyjąć tego tak jak powinnam. Jestem dorosła a czuję się teraz jak mała zagubiona dziewczynka...
NIE ZAMIERZAM ZOSTAWIAĆ MĘŻA, kocham go i bardzo szanuję, jestem z nim szczęśliwa, moje dzieci również są szczęśliwe, jest bardzo dobrym człowiekiem. Nie pytam z kim mam być, bo powrotu do tamtego w ogóle nie biorę pod uwagę. Problem leży tylko w tym, że cokolwiek teraz zrobię z tą wiedzą, może całkowicie zaważyć na życiu mojego dziecka. Uważałam, że skoro on nie chciał ze mną być i nie kochał mnie to dziecko byłoby mu obojętne. Nie wcisnęłam synka mężowi na siłę, to była jego decyzja. I wyszła od niego. A ja też nie zgodziłam się na to w minutę, wszystko trwało jakiś czas.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-03-18 20:13 przez poniewczasie.

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:12:11

Dziewczyno - chcesz wrócić do faceta, który wybrał rodziców?

Kochana - nie nie nie!

Dorosły facet potrafi walczyć o swoje i ma własne zdanie. A tu koleś dostaje wybór i wraca do mamusi.

Doceń co masz - bo na tamtym polegać nie można.

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:12:51

omg wspolczuje jak w telenoweli ale jak jestes szczesliwa z mezem nie komplikuj zycia sobie przedewszystkim dzieciom po co kochana daj sobie spokoj zapomnij moze maz na poczatku byl nie wiem zly nieuczciwy ... ale zaakceptowal dla niego obce dziecko jak swoje docen to zostaw stare zycie za soba naprawde

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:16:48

Którego kochasz??

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:18:28

Moim zdaniem powinnaś to zostawić, tak jak jest. Masz złotego męża. Uznał nie swoje dziecko jak własne i sprawia, że jesteś szczęśliwa. Gdybyś była z tamtym... wiesz, że może równało się z to z tym, że "straciłby" rodziców.... i pewnie wiele by to skomplikowało.
Nie odzywałabym się do niego na Twoim miejscu... bo co jak wtedy to wszystko wróci?....

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:24:49

myślę że jeśli z nim porozmawiasz to będzie ci lżej, ale sytuacja zagmatwa się sto razy bardziej. a jak będzie chciał jednak wrócić? to co zostaiwsz znów to co zbudowałaś z mężem? a jeśli nie,to czy będziesz w stanie mu stanowczo odmówić? a jeśli będzie chiał widywać się z dzieckiem? albo mieć prawo do opieki? jesteś gotowa na ewentualną walkę? a jeśli rodzice go nastawią przeciwko Tobie? co innego gdybyś była z mężem nieszczęśliwa. ale tak to czy warto psuć to co udało wam się od nowa zbudować?

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:31:33

Jesteś obecnie szczęśliwa z mężem, nie psuj tego, każdy Twój krok w stronę tamtego faceta- czy rozmowa z nim, wyjaśnienia- mogą tylko zaszkodzić Tobie oraz jemu.Twój mąż nie jest złym człowiekiem/ moim zdaniem/ zaakceptował nie swoje dziecko, kocha je jak własne.nie wielu facetów tak by się zachowało.Jest dobrze w chwili obecnej, to nie psuj tego.Z czasem powiesz Mu że ma syna, synkowi -kto jest jego ojcem.Chociaż, gdyby to o mnie chodziło, wolałabym być chyba nieuczciwa wobec Niego i zachować wszystko w tajemnicy.To i tak nic nie zmienni , a tylko spowoduje burzę w obu związkach.

Jak sobie poradzić...?

18 mar 2014 - 20:32:28

Inną kwestią jest również to, że ani moi rodzice ani mama mojego męża nie wiedzą, że syn nie jest jego. Dlatego zmiana czegokolwiek w tej sytuacji na dzień dzisiejszy byłaby bardzo trudna...

W kwestii rozmowy z tamtym... Nie wiem czy powiedziałabym mu, że mały jest jego. Nie wiem czy miałoby to jakikolwiek sens. Jedyne o czym myślę, co chciałabym mu ewentualnie powiedzieć, to to, że go rozumiem i że nie mam już żalu. Tylko tyle. Żeby mógł odzyskać spokój duszy, o ile w ogóle nadal go ta sprawa męczy, bo przecież tego nie wiem...

Ale jak mówicie, może lepiej faktycznie zostawić wszystko tak jak jest. Może tylko teraz tak "na świeżo" jest mi tak ciężko... Może znów potrzeba czasu by to wszystko na nowo udźwignąć...

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Nie chcę mieć dzieci