mam podobną sytuację. tzn. mam 25, z grona moich najbliższych koleżanek wszystkie mają kogoś. nawet się śmieję jak się spotykam ze znajomymi (dwoma parami), że jestem piątym kołem u wozu ;] ostatnio też się z kimś rozstałam, to był mega krótki związek i tak naprawdę ta cała znajomość nie spełniała moich oczekiwań, a weszłam w nią, bo na siłę pragnęłam mieć kogoś, szczęścia i wierzyłam, że ktoś się zmieni trochę i będzie dobrze. Niestety ta moja naiwność zgubiła mnie kolejny raz. Najgorzej, że koniec tej znajomości równał się również z tym, że jednak sama będę musiała iść na wesele znajomych. Nie mam z kim iść, nie mam jakiegoś odpowiedniego kolegi, z którym bym się dobrze czuła, więc muszę iść sama, choć czuję się z tego powodu źle i znając mnie zamiast się bawić na weselu to się zdołuję swoją samotnością. Wesele nie jest duże, raczej najbliższa rodzina i malutkie grono znajomych, więc nie mam szansy nikogo poznać.