Obecnie rozmawiamy o:

Syfilis?

dzisiaj o 18:41

Otwarcie własnej kawiarni

dzisiaj o 15:49

Zapalenie pęcherza

dzisiaj o 14:07

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:28:51

Witam. Zdecydowałam się napisać, ponieważ mam wielki problem małżeński. Piszę z konta anonimowego, ponieważ wstydzę się z prawdziwego. Chociaż chyba nie ja powinnam tu się wstydzić? Jestem ponad trzy lata po ślubie i mam dziesięciomiesięcznego synka. Wychodząc za mąż nie przypuszczałam, że mnie spotka to, co spotkało…
Aby dojść do sedna problemu muszę rozpocząć moją historię małżeństwa od początku. Mieszkaliśmy w dużym domu z moimi rodzicami, siostrą, bratem i babcią. Z tymże moi rodzice wybudowali się, abyśmy mieli lokum – tak jakby osobne mieszkanie na parterze budynku. Już długo przed ślubem poszukiwali różnych wariantów, aby nam zapewnić lokum i lepszy start w przyszłość. Wybrali w końcu budowę, abyśmy mogli zająć połowę domu – parter (na pierwszym piętrze – w osobnym mieszkaniu – miała być babcia z siostrą. Robili nam również drobne upominki składające się z większych i mniejszych przedmiotów, potrzebnych do codziennego życia.
Kłótnie były w naszym małżeństwie od początku z błahych powodów. Dla mnie to, co nie powinno być powodem do kłótni było dla mojego męża. Pierwszą poważną kłótnię wywołałam około roku po ślubie z następujących powodów:
- Nagminne wyzywanie mnie od głupich cip, wrednych suk, zajebanych skurwysynów, skurwieli, itp. Oraz mówienie wielu innych wulgarnych rzeczy w stosunku do mojej osoby.
- Grożenie mi…
- Stosowanie wulgarnych określeń w stosunku do członków mojej rodziny.
- Mówienie, że moi rodzice dają nam zajebaną melinę, slams, itp. Wiadome remont był potrzebny, ale skąd moi rodzice mieli wziąć tyle pieniędzy na wyremontowanie, skoro budowali dom? Dla mnie było jasne, że to my powinniśmy sobie urządzić.
- Minimalizowanie moich osiągnięć.
- Idealizowanie członków swojej rodziny.
- Jego prywatne rzeczy pozostały w jego domu rodzinnym. Nie przywiózł ich na nowe miejsce zamieszkania.
- Kąpiele u swojej rodziny, teściowa prała też jego rzeczy.
- Dawałam mu wypłatę, twierdził, że odkłada na konto, po czym jak chciałam mieć dostęp do naszych oszczędności to robił straszne awantury. Wymyślał, że ma pieniądze na koncie osobistym, potem firmowym, a potem w kasetce na sklepie. Po czym okazało się, że nie było żadnych oszczędności tylko wszystko poszło na życie.
- Nie było go w domu po 10-12 godzin dziennie. Niby tyle pracował. Efekty tej pracy nie były widoczne – żyliśmy bardzo skromnie.
- Namówił mnie na wzięcie kredytu, ponieważ wyliczył że będzie ono kosztować 12 tysięcy. W rezultacie dał za nie jakieś 7-8 tysięcy. Reszty nie było. Zapisał to auto na swojego tatę. Stwierdził, że ma zniżki ale po ukończeniu 26 roku życia zapisze na siebie bo i on będzie miał. Już dawno skończył i auto dalej jest na jego ojca.
- Założył ze swoim ojcem mieszalnię lakierów samochodowych. Mój tata pożyczył im pieniądze na założenie.
- Z tego co mówiła mi wtedy teściowa to, że ma skłonność do wyolbrzymiania problemów. Że jest bardzo za swoim ojcem, zawsze z nim pracował. Że nieraz zamiast pracować, to plątał się z konta w kont.
Pierwszą wojnę wywołałam, aby zmienił powyższe rzeczy. Niestety udało mi się wskórać jedynie tyle, że zaczął więcej dawać pieniędzy na nasze utrzymanie.
Wtedy to mój tata nie wytrzymał (ponieważ poszłam po pomoc do moich rodziców. Nie wiedziałam gdzie szukać pomocy po roku małżeństwa i co robić?). Nazwał go zerem i powiedział, że nie ma jaj. Mój mąż ze skłonnością do wyolbrzymiania znienawidził go i nie docenia tego, że moi chcieli nam pomóc.
Drugą wojnę rozpoczęłam dwa lata po ślubie, a trzy miesiące po narodzinach syna. Wywiozłam jego rzeczy i powiedziałam, że ma mi dać tydzień na przemyślenie naszego małżeństwa. Mówiłam też o rozwodzie. Stało się to z następujących przyczyn:
- Wyzywanie mnie i całej mojej rodziny. Brak szacunku do mnie.
- Grożenie mi i całej mojej rodzinie (jakie potworne rzeczy mówił ). Teściowa mi powiedziała, że jak tak mówi, to żebym milczała?
- Miałam już kartę do bankomatu i wziął ją, i wybierał pieniądze bez mojej wiedzy na utrzymanie rodziny. Przez pól miesiąca nazbierało się sporo. Dodam, że pracował po 10-12 godzin dziennie.
- Ukrywa wszystko to, co dzieje się na jego firmie. Twierdzi, że nie powinna się tym interesować, że to nie moja sprawa.
- Po narodzinach syna konieczne było jego leczenie u psychiatry – nie dawał rady. Teściowa z nim jeździła. Mi pierwsze mówił, że ma wizyty u neurologa. Oficjalnie ma nerwicę lękową z elementami depresyjnymi i bierze tabletki antydepresyjne. Choć teściowa mi mówiła, że ma jeszcze coś maniakalnego? Mój mąż i jego psychiatra zaprzeczyli temu.
- Bał się szpitala jak ja w nim leżałam. Bał się robić badania u lekarza. Wymyślał sobie choroby na jakie niby cierpi. Bał się przestrzeni w budynkach.
Obecnie wynajmujemy mieszkanie w odległym mieście. Nie mam tu nikogo znajomego, ani bliskiego. Niechętnie wozi mnie do mojego byłego miejsca zamieszkania. Jestem tu sama z dzieckiem. Rodzice już dawno przeprowadzili się do nowego domu. Proponowali, abyśmy wrócili do starego. Zapisali nam go w testamencie. Mój mąż nie chce mieszkać, ponieważ powiedział, że nadal jest to na mojego ojca i on by miał na niego haka. Rodzice boją się po jego wybrykach zapisać to nam w darowiźnie. Mój powiedział im, że będziemy się budować. Chcieli dać nam działkę, ale mój mąż, że nie chce, ponieważ nie będzie mieszkał obok moich rodziców i oglądał codziennie ich mord  Proponowali, abyśmy tylko zamieszkali w starym domu, bez remontu i nie płacili za czynsz i wynajem mieszkania, ale on nie, bo nie będzie na ich warunkach? Mój mąż mówi, że moi rodzice są oszustami, skurwielami, skurwysynami… itp.  ponieważ nie zapisali nam to w darowiźnie. Jeszcze mówił, że jakby zapisali to tylko na mnie w darowiźnie to potem ja bym miała to na niego zapisać jako współwłaściciela.
Ciężko żyć z takim człowiekiem. Kłótnie, nerwy i stres… Ale nie jest zły, ponieważ pomaga mi w obowiązkach domowych i przy dziecku.
On chce się budować i brać kredyt. Ale ja nie chcę. Ledwo starcza jego wypłaty na nasze utrzymanie, a mi macierzyński się kończy i jestem bez pracy. A poza tym mamy gdzie mieszkać, a życie może przynieść różne problemy. Poza tym mój mąż nie zdaje sobie sprawy z kosztów budowy – twierdzi, że moi rodzice specjalnie zawyżyli (tylko oni brali wszystko z dolnej półki na budowę). Mówi, że na początek wybudujemy się za 150 tysięcy? Boję się, że przez to by brakowało nam nawet na podstawowe rzeczy. I tak żyjemy bardzo skromnie, nawet ja kupuję drobnostki z macierzyńskiego.
Podsumowując, mój mąż uważa, że zawsze jest moja wina, niby zawsze ja prowokuję jego gniew i to przez ze mnie on jest kłębkiem nerwów i ma nerwicę. Po czym po takiej kłótni i po wylaniu przeze mnie morza łez - przeprasza bardzo, tłumaczy, że to tylko puste słowa, że obiecuje poprawę i że się zmieni. A zmian nie widać. Wydaje mi się, że ma on dwie twarze. Raz jest czuły i kochający, a innym razem bezczelny, opryskliwy, niemiły. Na przykład kiedyś dowiedział się przez przypadek, że mam problem z pitem, a mianowicie usłyszał, że mam jutro gdzieś iść, ale nie wiedział po co, a gdy zapytał ja mu powiedziałam, że mam taki, a taki problem. Zdenerwował się, że szukałam pomocy u mojej cioci a nie u niego. Nazywał mnie kłamcą, k***ą, c***ą, kretynką. Gdy próbowałam mu wyjaśnić dlaczego tak zrobiłam (nie chciałam go denerwować) mówił mi, żebym zamkła pysk lub mordę bo inaczej mnie j***nie. Nie dał się dotykać ani nie rozmawiał ze mną już do końca wieczoru. Myślał, ze to moi rodzice zabronili mi mówić o tym, a tylko mama wie i to był mój wybór aby nic nie mówić. Raz mówi, że tego kwiatu jest pół światu, a innym razem, że jestem dla niego najważniejsza tylko mnie kocha i nie wyobraża sobie życia beze mnie. Jednym razem mówi, że jestem najpiękniejsza i najmądrzejsza, a innym razem, że jestem głupią c***ą i nie jestem miss piękności :( Tyle było tych sytuacji, że nie sposób opisać  Czasami potrafi być dobrym człowiekiem, rozumiejącym, mówiącym w moim języku, by innego dnia wszystkiemu zaprzeczyć i mówić wszystko na odwrót. Zawsze, ilekroć wypominam mu jego zachowania, „odwraca kota ogonem” i kieruje oskarżenia w moją stronę i moich rodziców.
Po świętach albo na wiosnę planuję postawić mu ultimatum. Ma mi dać rozdzielność majątkową, a wtedy rodzice bez problemu zapiszą połowę domu na mnie, spokojni, że żadne długi męża w razie czego by mi nie zaszkodziły. Ani, że nie będzie mnie dręczył psychicznie. A jak nie to i tak wracamy, choć to jest tylko w testamencie. A jeśli uzbiera odpowiednią kwotę, to wtedy możemy pomyśleć o budowie. Czy dobrze myślę?
Czasami mam wrażenie, że on naprawdę chce się zmienić i być dla mnie dobrym. Przynajmniej tak to ubiera w wyniosłych słowach. Tylko czemu dalej stosuje te chamskie praktyki? Cały czas się to powtarza… On jedynie widzi problem w tym, źe kilka razy mi brzydko powiedział. Oczywiście umniejsza, ponieważ nie było to kilka razy tylko wiele więcej. W całej reszcie nie widzi problemu…
Boję się życia z nim, ponieważ mam wrażenie, że siedzę na bombie, która może w każdej chwili wybuchnąć. Tym bardziej, że mamy dziecko, dla którego chcę normalnego życia i domu. Ale z racji tego, że jestem wierząca i mu ślubowałam w Kościele, trwam…

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:36:39

ja juz dawno rozwiodłabym się z tym niewdziecznikiem. Przeciez on Tobie zycie niszczy, nie widziałaś za kogo wychodzisz?
nie pozwól sobą pomiatac i wyzywac siebie.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-01-07 16:37 przez truskawka_ang.

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:41:55

Piszesz, że kłótnie były od początku małżeństwa..a wcześniej to nic? Nie widziałaś za kogo wychodzisz? Trochę mi się wierzyć nie chce, że aż tak się zmienił.
teraz pora albo spokojnie usiąść i pogadać nad przyszłością, a nie ze sobą walczyć. Przecież macie dziecko... A jak nie to rozwód i tyle, niech ono na to nie patrzy.

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:44:16

ehhh takiego hu...a powinnaś dawno pogonić bo wykończy cię psychicznie... tak naprawdę zawdzięczacie dużo twojej rodzinie a on nie docenia tego bo jego rodzina jest święta! a jak widać jest inaczej dla swojego i dziecka dobra bierz rozwód niech spada na szczaw niech mamusia i tatuś go niańczy zabierał twoją kasę i nie wiadomo co z nią zrobił a auto zapisał na ojca żeby przy rozwodzie nie było do podziało musisz się zregenerować psychicznie wywal jego rzeczy w sumie pisałaś że ich nie ma na ulicę i nigdy nie wpuszczaj do domu!!!!

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:45:29

po co mu dajesz pieniądze?trzymaj na swoim koncie i tyle

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:50:06

dziewczyno ratuj siebie i swoje dziecko zanim bedzie za pozno...

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:51:00

Witaj,mam parę ładnych lat małżeństwa za sobą.Kiedyś,dawno temu,też myślałam,że myśle-i trwałam.Rozmowy z psychologiem przekonały mnie,że muszę sama dowiedzieć się czego chcę,co dla mnie jest ważne,ile mogę przyjąć z zachowania mojego męża.POWODZENIA,teresa

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:52:49

Uff, przeczytałam wszystko..
Ale do rzeczy, wiem, że łatwo jest tak mówić, ale moim zdaniem to małżeństwo nie ma sensu, prędzej czy później bomba wybuchnie i zostaniesz sama bez niczego, zachowuje sie jakby chciał Cie pozbawić wszystkiego zebys od niego nie odeszła. Radzę Ci dziewczyno myśleć o sobie i o dziecku, nie oddawac mu żadnych pieniędzy, wierzę, że sama [potrafisz gospodarowac kasą..I w żadnym, żadnym wypadku niech rodzice nie przepisują mieszkania na Was, tylko na CIEBIE!!! I NIGDY NIE POZWOL MU SIE TEGO POZBAWIC!! Na moje oko i tak wiele znosisz, ale długo tak nie wytrzymasz..

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:55:03

Przeczytałam wszystko i bardzo Ci współczuje, ja na Twoim miejscu już dawno bym go zostawiła.

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:55:07

syndrom cierpiętnicy,patrząc z boku wyglada to tak: tak mi źle od początku, mąż tak mnie gnębi nieustannie ale mimo to mu daję regularnie nie tyko wszystkie pieniądze ale i tyłek.....a potem płaczę w samotności i zaczyna sie ten sam scenariusz.....masz to na co godzisz się, dajesz soba pomiatac i tyle, gdyby moj facet obrazal kogokolwiek z mojej rodziny to bym byc z nim nie mogla bo rodzina to rzecz swieta, zwlaszcza taka, ktora pomaga i na którą zawsze można liczyć, naucz się szanować sama siebie i swoich bliskich żeby facet zaczął szanowac Ciebie.....

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:55:15

chory psychicznie,niech sie idzie leczyc, zadne ultimatum nic nie da bo do takich ludzi nic nie dociera, rozpacz nie życie z takim czlowiekiem, często kobiety się zmuszaja do zycia z takim czlowiekiem a potem londuja na intensywnej terapii pobite i nie wiadomo co jeszcze , tym bardziej jak jest dziecko , ja bym raczej powiedziala ze albo lecznie konkretne albo rozwód i zamieszkała z rodzicami

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:55:21

a co ma do tego wiara? uciekaj jak najdalej mozesz. na bank bedziesz miala wsparcie rodzicow. jeszcze troche i dziecko Ci bedzie lal, bo zabawki rozwala.

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:55:31

po co dajesz mu kase i dostęp do swojego konta? :O
wywal go na zbity pysk, nad czym tu się zastanawiać. Zawsze będę powtarzać LEPIEJ DLA DZIECKA JEST WTEDY, GDY MA 1 RODZICA, ALE SPOKÓJ W DOMU, NIŻ DWÓJKĘ KŁÓCĄCYCH SIĘ NON STOP.

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:56:59

Komuś się łatwo mówi "zostaw go" "rozwiedź się z nim". W życiu niestety nie jest to takie proste...
Moja mama była z moim ojcem tylko z powodu na mnie... 20 lat ciągłego niepokoju doprowadziło ją do depresji.. Teraz ma 41 lat i próbuje jakoś inaczej ulożyc życie. Zawsze gdy myślała o rozwodzie mówiła sobie że to nie ten moment... "jak dzieci skończą szkołe" "jak będą pełnoletnie" i tak się to ciągnęło.

Musisz sama rozważyć za i przeciw. Fajnie, że czasami bywa kochany i pomocny ale pomyśl jak ty się czujesz jak obraża Ciebie i Twoja rodzine ?
Bo też niestety pare razy doświadczyłam czegoś takiego.. Może nie na taką skalę ale to coś podobnego.

Życzę Ci żebyś podjęła prawidłową decyzję i była szczęśliwa.

Pozdrawiam :)

Problem z mężem

07 sty 2014 - 16:58:32

Te pieniądze, które mu dawałam szły na nasze życie. A on niby pracował 10-12 godzin dziennie, bo musiał interes ze swoją rodziną rozkręcić. Teraz już mu nie daje póki co on daje na życie a ja większość pieniędzy z macierzyńskiego odkładam.
Kiedy nie jest w tym swoim transie to dosłownie jak ideał mężzyzny. Mówi jak to bardzo mnie kocha, jak nasza rodzina się dla niego liczy, że by życie za mnie oddał itd. Aby innym razem już się wulgarnie zachowywać... Mydlenie oczu... Myślę, że jakbym nie miała gdzie uciec przed nim mógłby się dużo gorzej zachowywać. A tak to się boi, że mu ucieknę. Nawet nie wyzywa mnie już ale po mojej rodzinie jedzie równo. Tylko groźby dalej są...
Przed ślubem były widoczne znaki, które mogłyby sugerować o jego charakterku. Tylko ja chyba nie chciałam ich widzieć... a teraz w oczy kolą...

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

przeczytałam jego wiadomości na fb :(