Wiem, że to nie forum o rosterkach miłosnych, miłostkach, niesamowitych historiach o uczuciach obojgu ludzi, ale chcę się z Wami podzielić moją historią, może Wy kochane Szafowiczki dodacie mi siły i może dzięki Wam znajdę wyjście z tej chorej sytuacji.
Otóż ze swoim chłopakiem ( Mateuszem ) jestem już ponad pół roku, ale od pewnego czasu między Nami się psuje, nie czuję już tej chemii, nie mam ochoty Go odwiedzać, jeździć do niego, potrafię pod byle pretekstem od niego odetchnąć, odpocząć od tego wszystkiego, poukładać wszystko, a jednak to trudne.
Przed związkiem z Mateuszem poznałam wspaniałego chłopaka, świetnie nam się pisało, uwielbiałam z nim pisać, rozmawialiśmy jak najczęściej, to wszystko było magiczne, jednak kontakt się zerwał. Po roku nie dawania znaku życia ten że chłopak napisał , że przyjeżdża na tegoroczny festiwal który odbył się w zeszły weekend i pewnie spotkamy się gdzieś na koncertach. Byłam strasznie podekscytowana że go zobaczę , mój chłopak wiedział że to mój kolega i że się z nim spotkam. Siedziałam gdzieś na ławkach, nagle olśnienie, zobaczyłam mojego kolegę, serce podeszło mi do gardła, w brzuchu miałam przyjemne uczucie, jego uśmiech dał mi mnóstwo radości, później jeszcze kilka razy się spotkaliśmy i pogadaliśmy chwilę.
Następnego dnia spytałam Go jak podobał się koncert i spotkanie, od odrzekł, że mu się spodobałam, szukał mnie wzrokiem na festiwalu, mówił że coś w tym musi być, od tego momentu znów odnowiliśmy kontakt i piszemy ze sobą cały czas, czule. Od zawsze mi się podobał i nigdy o nim nie zapomniałam. Nie wiem co mam teraz zrobić, co z moim chłopakiem, czy powiedzieć mu o tym teraz czy poczekać, nie chcę zostać sama, osobiście chcę zobaczyć jak to się wszystko rozegra bo przecież co ma być to będzie.