Witam,
Jakiś miesiąc temu 'poznałam' pewnego chłopaka, 3 lata starszy ode mnie, mieszka około 50 km od mojej miejscowości. Nie widzieliśmy się ( chociaż ja go pamiętam jak byliśmy mali - przyjeżdzał na wieś do mojej babci), piszemy ze sobą dużo smsów, fajnie się z nim pisze, chociaż dużo nie mogę póki co wywnioskować, ale myślę, że jest mądrym, opanowanym i miłym chłopakiem, takim, którego teraz niestety ciężko znaleźć. Nie naciska na spotkania, ale wspomniał kilka razy, że chciałby się spotkać ze mną za jakiś czas. Myślałam o tym, że moglibyśmy się zobaczyć tam na wsi u mojej babci ( ma tam ok 10 km od siebie), przejść się na jakiś spacer, pogadać. Ale powiem szczerze , że się trochę obawiam. Byłam w związku 3 lata, teraz czuję się jak taki ' dzikus ' w stosunku do innych facetów. Zastanawiam się też nad tym, czy wypada mi zaprosić go do siebie na kawę lub herbatę ? Czy to jest zdecydowanie za szybko, oraz czy w ogóle wypada kobiecie proponować takie spotkanie u niej w mieszkaniu po miesiącu 'znajomości' że tak powiem ? Wiem, że równie dobrze moglabym jechać do niego (też to proponował), ale ja nie chcę od razu poznawać całej rodziny ...