hej dziewczyny esetm załamana, chce popelnić samobójstwo, nie daje rady juz z tym wszytskim
mam (mialam) chłlopaka przez 4 lata, róznie bywało, klótnie drobne sprzeczki... ale przeszedl samego siebie
wczoraj bylismy razem , bylam u niego, chcial jechac w tym czasie do kolegi na piwko ale się nie zgodziłam, bo cały tydzien wieczorami z nim siedzial... a i tak pojechał, wkurzyłam się na niego napisalam sms ze przesadzil ze jak sie widzimy to nie musi isc do kolegi na piwo bo go ma caly tydzien... poszłam spac, rano wstaliśmy, zapytalam się go cos tam, a on do mnie SPADAJ... wkurzyłam sie bo jak tam mozna?? zaczelismy sie kłócic, powiedzial zebym SPIERDA... do domu bo on nie ma ochoty ze mna siedziec i byc, darł sie zebym mu dała spokoj, wybuchłam placzem. pojechalam do domu, siedze i wyje... czego on mnie tak potraktował???... pisał kilka smsów ze chce spedzac czas z kolegami nie ze mna, mówil ze mu zalezy ale chce z olegami siedziec... ja mu tłumaczyłam ze jak zalezy to się chce spedzac czas z ukochaną osobą, a on ze mu kory pali...
boze mam takie nerwy, psychika mi siada, myśle o samobójstwie, nie moge usiedziec spokojnie, zostałam tak ponizona przez niego... najgorsze jest ze zostałam z tym sama, nie mam żadnej kolezanki, mieszkam na wsi... nie mam z kim pogadac, a jak się tak czuje ze runął moj cały świat nie mam nic....
