Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:24:37

Chcialabym zapytac, czy zgadzacie sie z tym ? CZy tylko raz w zyciu mozna tak prawdziwie pokochac?
Ja ponad 3 lata temu zakochalam sie w pewnym chlopaku. I trwa to do dzis.. Mysle o nim, wyobrazam sobie co by bylo, gdybysmy byli razem, jest dla mnie idealem... Nigdy nie bylismy razem, ale dawal mi nadzieje, pozwolil zakochac sie w sobie do szalenstwa... Ale wiem ze nigdy nie moglabym go miec:/ O mojej milosci nie wie i sie nie dowie, bo to bez sensu, on nie jest dla mnie:( Mialam kilku chlopakow, ale to takie krotkie zwiazki, poniewaz nie potrafilam sie w nikim zakochac:/ A moze nie trafilam na odopowiedniego?
A jak to jest u Was?:)


Dodaje artykul znaleziony w sieci:)
"Postanowiłem napisać ten tekst, nękany wspomnieniami sprzed kilku lat, które nie pozwalają mi zapomnieć o pewnej osobie. Osoba ta miała kiedyś w moim sercu szczególne miejsce, jednak teraz – na skutek, różnych okoliczności, jestem od niej bardzo daleko. Ten art piszę na potwierdzenie tezy, że „stara miłość nie rdzewieje” oraz, iż „prawdziwie kocha się tylko raz”, a także „prawdziwa miłość istnieje i nie umiera nigdy”.

Właśnie taką miłość przeżyłem. Będąc jeszcze niedojrzałym, niegotowym i zbyt młodym na poważne sprawy człowiekiem. Miałem tylko 15 lat. A uczucie, które mnie ogarnęło, było bardzo poważne, dojrzałe i prawdziwe. Mogę to stwierdzić teraz – po latach, a dokładnie po 9 latach, jako już w pełni dojrzały, ukształtowany i doświadczony w tej kwestii człowiek.

Miłość jest cudowna, ale potrafi być źródłem negatywnych uczuć. Mam tutaj oczywiście na myśli prawdziwą i niespełnioną miłość.
Mimo, iż moja miłość była niespełniona, dała mi bardzo wiele, i miała znaczący wpływ na to, kim teraz jestem - szczególnie psychicznie. To była miłość jak z książek, jak ze snu. Miłość, której niewielu mogło doświadczyć. Nie uważam się za kogoś specjalnie niezwykłego, co prawda jestem uczuciowy i wrażliwy, ale na co dzień nie okazuję tego. A pisząc, że niewielu mogło jej doświadczyć, mam na myśli fakt, iż mając dziś 24 lata i będąc w związku z cudowną osobą, często w chwilach zadumy i głębszego zastanowienia, powracam do „tamtych czasów”. Jeżeli byłoby to coś zwykłego, standardowego, coś co przeżywają wszystkie nastolatki, to niespełnione nie miałoby szans przetrwać aż 9 lat. Było to po prostu zbyt dojrzałe dla zbyt niedojrzałego. Jednak nie był to ostateczny powód, dla którego to uczucie okazało się niespełnionym. Powód był zupełnie inny, zwykły, przyziemny, standardowy. Nie kochała. Tylko tyle. Zbędnego komentarza nie potrzeba pisać. Nie kochała, ale dawała nadzieję, dlatego pozwoliła na to, aby to uczucie mogło się rozwinąć i trwać. Do dzisiaj i na pewno dłużej. Do kiedy? Nie wiem, ale strzelam, że do ostatniego dnia mojego życia.

A najciekawsze jak na ironię jest to, że nigdy nie walczyłem o to uczucie. Pogodziłem się ze stanem jaki był i tyle, jednak zawsze to tkwiło gdzieś we mnie. I jest do teraz. Nie mogę sobie z tym poradzić. I tutaj pojawia się problem. Bo jestem z inną osobą, którą „kocham”. Ale jak mogę kochać, jeżeli byłem już zakochany i nie przestałem jeszcze być? Myślę, że nie da się w ten sam sposób kochać dwóch kobiet jednocześnie. Więc są dwa wyjścia. Albo ta miłość w każdym przypadku jest inna, albo jest tylko ta pierwotna, a to wtórne uczucie nie jest miłością…
A to już byłoby katastrofą samą w sobie. Bo okazałoby się, że jedno uczucie zabija inne, i dopóki ono się nie zakończy, to innej miłości już nie będzie.
Ja obstaję przy tym katastrofalnym rozwiązaniu. Mimo, że jest ono dla mnie najgorsze. Okazuje się bowiem, że najcudowniejsze uczucie, najwspanialsze i najczystsze zabija we mnie wszystkie inne, podobne uczucia, sprawia, że żyję w kłamstwie i jestem… no właśnie kim? I tutaj pojawia się paradoks, polegający na tym, że w końcowym rezultacie, coś cudownego powoduje zupełnie odwrotny efekt. Przeradza pozytywną energię w negatywną. Brak rozładowania pozytywnej energii przeradza ją w konsekwencji w negatywną energię, która ma powolny, destrukcyjny wpływ na psychikę ofiary.
Podsumowując – szczęście z przeszłości jest powodem nieszczęścia w przyszłości. A jedyny tego powód jest taki, że szczęście było złudne i nigdy nie powinno istnieć."

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:26:14

raz sie kocha prawdziwie ale potem to zmienia sie poprostu tylklo w lubienie:)
z milosci robi sie tylko przyjazn:)

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:27:36

Bzdura!"
"Każda miłość jest pierwsza, najgorętsza najszersza, wszystkie inne usuwa w cień...Każda miłość jest siłą, która burzy co było, zanim nastał dzisiejszy dzień..."

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:28:50

ja uważam że TAK tylko raz potrafi człowiek tak prawdziwie pokochać,ale pewnie ile dziewczyn tyle opinii.

wiem ze gdybym straciła mojego mężczyznę nie potrafiłabym już drugiego choćby trzymać za rękę... mowia ze czas leczy rany ale jestem przekonana ze nawet gdybym probowala to oszukiwalabym samą siebie

w twoim przypadku jest łatwiej bo nie byłaś z nim wiec nie stworzyliście az takiej więzi(tak mi sie wydaje)głowa do góry!

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:30:40

a ja sie nie zgodze z goosiak, stara miłosc nigdy nie rdzewieje.

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:30:46

zawsze myślałam, że o związek trzeba się postarać - żeby był i żeby trwał. I długi czas tak żyłam - starając się

Pewnego dnia przyszła kumpela i wyciągnęła mnie na miasto. Odwiedziłyśmy kilka knajpek na Starówce, w końcu dotarłyśmy do takiej pełnej ludzi, po których widać było że się znają. Było koło północy. Ja mówię do Moniki: Chodźmy stąd, tu jakaś impreza zamknięta chyba. Podszedł do mnie facet (wygląd lekko powyżej przeciętnej) i powiedział: Zostań. Stanął koło mnie, podał mi ramię tak, żebym mogła go wziąć pod pachę i tak staliśmy. Dopiero po jakiejś godzinie przyszło nam do głowy, że nie wiemy, jak mamy na imię. Ale wtedy już wychodziliśmy na spacer (łaziliśmy do 5ej nad ranem) Jesteśmy razem szósty rok.

prawdziwie kocha się raz, reszta to takie wrażenie, bo nie ma odpowiedniej skali porównawczej

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:30:54

Ja się zgodzę, uważam, że zawsze w naszym życiu będzie jedna, ta wyjątkowa osoba do której czujemy prawdziwą miłość. Niestety często nie jest to ta sama z którą układamy sobie życie, co nie wyklucza szczęści i spełnienia w związku. Nie zawsze dwoje ludzi czuje to samo ;(
pozdrawiam

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:31:18

ja się zgadzam, bo nie potrafię stworzyć żadnego sensownego związku po tym "prawdziwym"...

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:32:11

dzieki MAdziaczek:)

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:34:27

Praktycznie zgadzaja sie te osoby co sa w takiej sytuacji;p
Takze temat jest dosc dziwny i nie ma na to jednej odpowiedzi.

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:35:43

Każde niespełnione uczucie wydaje się tym jedynym ;)

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:37:10

Mam nadzieje ze nie,bo inaczej nie ma juz zadnej miłosci przede mna

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:38:32

Cytat
kati28
Mam nadzieje ze nie,bo inaczej nie ma juz zadnej miłosci przede mna

Doklanie ja tez...
Przeraza mnie to troche :P

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:39:06

to prawda jedna miłość jest ta największa za która poszłoby sie na koniec świata i robi się najgorsze gułpoty,kazda nastepna nie jast gorsza jest poprostu inna.....czasem dolżajsza,czasem z rozsadku,czasem z przyjazni.NIGDY NIE WOLNO ICH PORÓWNYWAĆ DO SIEBIE!!!!ALE CZĘSTO WRACAMY W SPOMNIENIAMI DO TEJ JEDYNEJ CHOĆ CZASEM NIE KOŃCZY SIĘ DLA NAS PRZYJEMNIE.SERCE NIE SŁUGA.....

Raz Kocha Się Prawdziwie...

24 lip 2009 - 20:46:23

JESTEM W TAKIEJ SAMEJ SYTUACJI :( tylko ze u mnie to trwa...uwaga ! az 5 lat juz;/

kiedys, na samym poczatku wyznalam mu co czuje...ale zostałam olana! doslownie:( ;/ Cierpiałam rok. po tym czasie myslalam ze wszytsko mineło, byłam wrecz tego pewna... jednak za kazdym razem gdy go spotykam , gdy rozmawiamy (nie zdarza sie to czesto)..wszytsko wraca na nowo ;/ niee wracamy do tego co bylo 5 lat temu, raczej nie chcemy o tym rozmawiac ,tak mi sie zdaje.bylam przez te 5 lat w kilku zwiazkach, ale co z tego jak kazdy trwal góra 2 tygodnie;/ jeden moze z 2miesiace.. w kazdym chlopaku cos mi nie pasuje, cos przeszkadza. tamten wydaje mi sie jednak wyjatkowy, idealny. jednak obecnie jestesmy zwyklymi znajomymi, nie ma szans na cos wiecej , wiem to. normalnie sie kolegujemy i na tym koniec. wiem ze to bez sensu dlatego ukrywam swoje uczucie...nie chce znalezc sie w sytuacji podobnej do tej sprzed 5 lat ..echh..ciezko bywa w zyciu ;ppp ale co zrobić...;p

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

w jakim wieku mieliście pierwszego chłopaka ?