Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Bardzo poważny, miłosny dylemat...

21 lis 2011 - 12:45:32

Cześć dziewczyny! Opowiem Wam moją historię, gdzieś między słowami wcisnę moje obawy. Mam nadzieję, że mi pomożecie!
Więc... W drugiej klasie liceum lat zaczęłam się spotykać z moim sąsiadem (ta sama klatka schodowa). Broniłam się od tego strasznie, bo był to mój bardzo dobry kumpel. Ale stało się... Zakochaliśmy się w sobie... Byliśmy ze sobą jakieś 2,5 roku. Na początku, jak zawsze, było super! Ale z czasem zaczął zachowywać się strasznie: robił ze mnie idiotkę na każdym kroku o nim nie wspominając, ciągle się za niego wstydziłam, okłamywał mnie, imprezował po kilka dni z rzędu, kumpli traktował jak swoją miłość a w szczególności jednego (czułam się jakbym żyła w trójkącie). Jak gdzieś już razem wychodziliśmy to zawsze kończyło się tak, że byłam ja, on i... jego banda. A ja byłam zakochana po uszy, robiłam dla niego wszystko, woziłam go pijanego gdzie chciał, odbierałam z imprez itp itd. Nawet poszłam na takie studia, na które dojeżdżałam codziennie żeby jak najczęściej spędzać z nim czas (w rzeczywistości widziałam go raz na tydzień). I nadszedł czas, że nagle mnie olśniło (dzięki Bogu!!!). Cierpiałam strasznie, ale uświadomiłam sobie ile tak naprawdę jestem warta i że zasługuję na kogoś lepszego. Ja - ambitna, atrakcyjna dziewczyna i on - koleś z dobrego domu tylko trochę zagubiony, infantylny, chamski i przede wszystkim upokarzający mnie typ. Miałam tego dosyć! Przez pierwsze dni po rozstaniu po prostu byłam jak cień, walczyłam ze sobą strasznie a on jakby nic się nie stało, "ani be, ani me, ani pocałuj mnie w du...". Na klatce czy pod blokiem mijaliśmy się jakbyśmy się nie znali. W po jakimś miesiącu się pozbierałam się i uznałam to za najlepszą decyzję w moim życiu. Kiedy poczułam się już dobrze, on oczywiście musiał o sobie przypomnieć. Przysięgał, że nie umie beze mnie żyć, że się zmieni... I faktycznie się zmienił, ale ja już nie chciałam mu dawać setnej szansy. Zaczęłam się z nim spotykać, ale tylko tak po prostu, w sumie sama nie wiem po co... Na zmianę przez jakieś pół roku się kłóciliśmy i spotykaliśmy. Przyszedł koniec mojego 1-szego roku studiów i stwierdziłam, że skoro i tak mnie nic nie trzyma w domu, to przeniosę się do dużego miasta, do innej uczelni - czyli to o czym zawsze marzyłam! I udało się:) W domu bywałam sporadycznie. Pewnego razu jak przyjechałam wyszłam z koleżankami do baru i co? Trafiłam na niego siedzącego z moją znajomą w tym o to barze. Nie powiem, trochę zabolało, ale w sumie jakoś specjalnie zazdrosna nie byłam. Minęło kilka dni... Wyszłam z psem, kręciłam się pod blokiem i pies nagle wyrwał mi się ze smyczy, zaczął uciekać (już widziałam go pod kołami samochodu), nagle z naprzeciwka szedł ON... W ostatniej chwili chwycił mojego psiaka wyskakującego prosto pod tira. I zaczęło się... Gadka, szmatka... Noc spędziliśmy razem. Wiem, to okropne:/ Ale nie obiecywałam mu niczego, wiedziałam, że nie chcę z nim być. Jednak nie umiałam przestać się z nim spotykać... Naprawdę się zmienił. I teraz od kilku miesięcy się spotykamy, on mówi wszystkim ,że ze sobą jesteśmy, ja że to skomplikowane... Przyjeżdża do mnie co weekend, miło razem spędzamy czas. Co chwilę mówi mi, że mnie kocha itp itd... Naprawdę się zmienił, poszedł na studia. A ja cały czas mam wrażenie, że po tym co mi robił na mnie nie zasługuje i nie poniósł żadnych konsekwencji. I w ogóle cały czas mam wrażenie, jakby gdzieś ktoś inny na mnie czekał... Nie mam serca mu o tym powiedzieć, bo on robi dla mnie wszystko. Czy to ze mną jest coś nie tak? Mam się w końcu odblokować czy co? Podsumowując: ja po prostu w 40% kocham, a w 60% nie kocham. Teraz mam 21 lat, on 22. Co radzicie?

niezweryfikowana
Posty: 1.733
Ostrzeżenia: 1/5

Bardzo poważny, miłosny dylemat...

21 lis 2011 - 12:55:01

Hmmm ciężko jest komuś doradzać w takich sprawach ale ja na Twoim miejscu poczekałabym na rozwój wydarzeń.Jeśli po jakimś czasie nie wróci "stary" on to wygląda na to,że naprawdę zmienił się by Cię odzyskać. Daj sobie czas prędzej czy później okaże się czy facet gra czy nie...jeśli tak to wiesz co zrobić.

niezweryfikowana
Posty: 2.786
Ostrzeżenia: 1/5

Bardzo poważny, miłosny dylemat...

21 lis 2011 - 12:55:51

i tak sie rozejdziecie skoro tak mówisz. brak milosci to na czym chcesz to budowac/. na wspolczuciu dla niego bo sie zmienil?

Bardzo poważny, miłosny dylemat...

21 lis 2011 - 13:00:18

Bądź z nim jeśli nie potrafisz się rozstać, ale w międzyczasie szukaj innego faceta, którego naprawdę pokochasz. Wtedy wyleczysz się z tego pierwszego

zweryfikowana
Posty: 456
Ostrzeżenia: 2/5

Bardzo poważny, miłosny dylemat...

21 lis 2011 - 13:02:03

Ja bym miała go gdzieś...
Możesz się nim pobawić, niech zobaczy jak Ty się kiedyś czułaś.
Powiedz mu otwarcie ze nie jesteście ze sobą.
A jak lubisz się z nim spotykać, bzykać itd to możesz się z nim czasem zobaczyć tylko po to, bez zobowiązań.
Niech spada, jak jesteś atrakcyjna to znajdziesz takiego który Cie doceni bo ludzie się nie zmieniają.
Teraz jest miły i cudowny i myślisz że na studiach nie będzie imprezował??? To się łudzisz...
Nie chce nic mówić ale on teraz będzie wiedział że może wszytko, być chamski itd, a Ty i tak z nim będziesz.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Jak to jest z facetami ??