Cytat
landzia899
może go jakoś udobruchać? powiesz że np jak będzie grzeczny to poogląda bajkę a jak będzie krzyczeć to dzisiaj nie będzie oglądać bajki.. albo tak samo ze słodyczami.. będzie grzeczny dostanie lizaka, krzyk zakaz tego co lubi.. Można też powiedzieć że jak będzie bez krzyków to pójdziecie tam lub tam.. a jak krzyki to nie pójdziecie i dziecko będzie siedziało w domu, myśle że dostanie nauczkę... wtedy dziecko zapamięta i będzie się starało TO dostać..
Metoda pozytywnego wzmocnienia (czyli nagradzanie pozytywnych zachowań, a ignorowanie zachowań niepożądanych) skutkuje zarówno w przypadku psów jak i dzieci (i proszę się nie obrażać za porównanie ale małe dziecko w istocie działa w podobny sposób, jak zwierzęta, te inteligentniejsze, jak psy, szczury, czy świnie <tak, tak, świnia ma umysł 3-latka, to udowodnione, pomyślcie o tym, że zjadacie 3-letnie dziecko, gdy kolejny raz niewinny prosiaczek wyląduje na waszym talerzu>
.
Nie wolno dzieci nagradzać słodyczami, ani żadnym jedzeniem, to może prowadzić do nadwagi lub otyłości w dorosłym życiu albo po prostu do złych nawyków żywieniowych (poza tym, że cukier jest niezdrowy i dzieci nie powinny go jeść w ogóle, lepiej dać dziecku suszone owoce).
Człowiek uczony, że jedzenie jest nagrodą, bądź pocieszeniem w późniejszym życiu stosuje tę samą metodę: Jest mi smutno, zjem czekoladkę (albo pudełko), zrobiłem coś dobrze, należy się nagroda (ciastko z kremem).
Uczmy dzieci, że jedzenie jest czynnością fizjologiczną, taką, jak spanie czy nawet chodzenie do toalety (przepraszam za porównanie ale tak jest w istocie).
W nagrodę znacznie zdrowiej jest zabrać dziecko do Zoo albo nawet kupić mu kolorowankę ale nie jedzenie!
A co do ignorowania negatywnych zachowań, to się zgadzam (weźmy chociażby jakże skutecznego "karnego jeżyka" z programu Superniania, jak widać, to działa).