Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Witam.Ja też czytam i płaczę:(o pierwsze dziecko staraliśmy się pół roku.Wydawało mi się że to już maximum jakie kobieta może psychicznie wytrzymać oczekując na bobasa.Kiedy zrobiłam test i nareszcie była wyczekana druga kreseczka - wizyta u lekarza.Nie zapomnę jego słów że nie mam się przyzwyczajać do dziecka(mięśniaki).Zwolnienie z pracy i długie dni niepewności.Ale udało się.Córka ma teraz 7 lat i jest zdrowa.Od 3 lat staraliśmy się o drugie dziecko.Ciągle nie było drugiej kreseczki.Ogarnia mnie wściekłość jak widzę matki które krzywdzą swoje dzieci!Niektóre kobiety oddały by wszystko by móc zaopiekować się i stworzyć niebo na ziemi maleńkiej kruszynce!!!Kiedy poddałam się w staraniach o drugie dzieciątko nagle zaczęłam się źle czuć.Z początku myślałam że jakiś wirus mnie dopadł.Ale z nadzieją zrobiłam test ciążowy.I były 2 kreseczki!!!Dzień po wizycie u lekarza zaczęły się problemy-silne krwawienia.Zalecenie lekarza-tabletki na podtrzymanie ciąży i leżenie.Moja córka to mądre dziecko.Biedulka musiała patrzeć jak płaczę a ja nie mogłam się powstrzymać.Musiałam jej jakoś wytłumaczyć że braciszek lub siostrzyczka których tak pragnie być może jeszcze teraz nie zamieszka z nami.Wytłumaczyłam jej że dzieci siedzą sobie na chmurce i spoglądają na ziemię.Jeżeli któraś mama i tatuś im się spodoba to wskakują do brzuszka mamusi i później mamusia jedzie do szpitala i je przywozi domku.A nasze maleństwo wskoczyło ale dobrze mu było na chmurce i jeszcze się zastanawia.Drażniły mnie wypowiedzi typu: dobrze że teraz a nie pod koniec ciąży,zrobicie sobie drugie dziecko...Ja już miałam dzieciątko w brzuchu i wiedziałam że jako matka zrobię wszystko co w mojej mocy aby ono przyszło na świat!Nie istotne było dla mnie wtedy czy będzie ono na 100% zdrowe bo nawet matki mające ciąże bezproblemowe nie maja tej pewności.Całą ciążę na zmianę były krwawienia i ustępowały.Drugi raz los okazał się dla nas łaskawy - synek ma 7 miesięcy i jest z nami (zdrowiutki).Ale tak psychicznie odczułam te długie miesiące niepewności że raczej na kolejne dziecko się nie zdecyduję.PODZIWIAM Was wszystkie mamy które straciłyście dziecko(te urodzone i te kruszynki w brzuszkach)-z takiej tragedii dojść do siebie jest strasznie ciężko.Ja też miałabym dla kogo żyć.Ale z ogromną pustką......pozdrawiam

Strata dziecka, jest zjawiskiem niewyobrażalnym....Ja mam za sobą dwa zdarzenia.....Pierwszą ciaże poroniłam w 13 tygodniu, ale podniosłam się i poszłam dalej,nie załamałam się, chociaż było mi bardzo ciężko, ale chciałam wszystkim pokazać,ze dam sobie radę.....W 2006 roku kolejny raz zaszłam w ciążę, bardzo się cieszyliśmy, dzieliłam swoją radość ze swoja bratową, która również oczekiwała dzieciątka, ale niestety mi się nie udało. w 32 tc miałam wykonane cc,córeczka zmarła(powód pępowina zaciśnieta na nóżce), To był koszmar, leżałyśmy razem na jednej sali porodowej, ona rodziła swoje dziecko, a ja w oczekiwaniu na cc drżałam o swoja malutką....Ale scenariusz był inny niż sobie to zaplanowałam, ja do domu wróciłam z pustymi rękami, a ona z córeczką....Było mi wtedy bardzo bardzo ciężko, nie wierzyłam,ze jeszcze kiedyś zostanę mamą ziemską, nie chciałam być tylko anielską...cierpiałam strasznie, ale dzięki pomocy rodziny i z tej traumy wyszłam cało....W 2008 roku po ciężkiej i trudnej ciąży wreszczie doczekałam się sojej Julianki, nie obyło się bez problemów, ale malutka jest z nami,kochamy ja z całego serca, jest chyba najbardziej rozpieszczonym dzieckiem na ziemii, moja malutka:*..Mamom po stracie jest bardzo ciężko, ale warto walczyć o swoje pragnienia....

zawsze sie zastanawiam dlaczego ja...dlaczego akurat mnie to spotkalo, ale jak czytam wasze wypowiedzi to widze ze nie tylko mnie, a jak juz zauwazylam to ktos musi cierpiec zeby inni mogli byc szczesliwi....

Jestem mama 2 letniej Natalii, zdrowej, mądrej, rozgadanej, wiecznie uśmiechniętej. Gdy byłam z nią w ciąży nagle zachorowało dziecko mojej najbliższej kuzynki i przyjaciółki- Czteroletnia Monika. Monika, która była dla mnie jak córka, która odprowadzałam do przedszkola, tuliłam, czytałam książki, która nieraz się pomyliła i powiedziała do mnie "mamo"...To było jak wyrok -glejak mózgu, operacja tydzień po pierwszej diagnozie i pewność, że to koniec, najbardziej złośliwy nowotwór, nic nie można było zrobić. Monika odchodziła rok, choć lekarze dawali jej tylko kilka miesięcy. Walczyła o każdą chwilę, pytała czy umrze i gdzie wtedy pójdzie, czy do aniołków...Te chwile zmieniły całe moje życie. Nie umiałam cieszyć się ciążą, chociaż tak bardzo czekaliśmy na dziecko. Teraz, gdy jestem mamą, rozumiem, czym strata dziecka jest dla rodziców, jakim bólem i cierpieniem. Pozdrawiam ciepło wszystkie mamy, które muszą przez to piekło przejść...Mam nadzieję, że kiedyś gdzieś każdy spotka się z najbliższymi...

zweryfikowana
Posty: 541
Ostrzeżenia: 2/5

Dowiedziałam się dziś,że moja bliska koleżanka straciła dziecko w 8 miesiącu ciąży,jak Jej pomóc? Co Was koiło choć w minimalnym stopniu ? Proszę o pomoc,jakie to niesprawiedliwe :";(

jestem mamą dwóch aniołków i nie mogę przestać mysleć, nie umiem zapomnieć i nie sądzę aby kiedyś się to zmieniło. Mam dwie zdrowe córeczki ale o aniołkach pamiętam.

Lista życzeń osieroconych rodziców

1. Chciałabym, by moje dziecko nie umarło. Chciałabym je mieć z powrotem.

2. Chciałbym, byś się nie bał wymawiając imię mojego dziecka. Moje dziecko istniało i było dla mnie bardzo ważne. Potrzebuję usłyszeć, że było ono ważne także dla Ciebie.

3. Jeśli płaczę lub reaguję emocjonalnie, gdy mówisz o moim dziecku chciałabym, byś wiedział, że to nie dlatego, że mnie ranisz. Czuję wówczas, że pamiętasz; czuję twoją troskę! Śmierć mojego dziecka jest przyczyną moich łez. Rozmawiasz ze mną o moim dziecku, pozwoliłeś mi podzielić się smutkiem. Dziękuję Ci za to.

4. Chciałbym, byś nie „zabijał” ponownie mego dziecka usuwając jego zdjęcia, rysunki, pamiątki ze swojego domu.

5. Bycie rodzicem w żałobie nie jest zaraźliwe, więc chciałbym byś mnie nie unikał. Potrzebuję Cię teraz bardziej niż kiedykolwiek.

6. Potrzebuje urozmaicenia, chcę usłyszeć co u Ciebie, lecz chcę, byś także słuchał mnie. Mogę być smutna. Mogę płakać, lecz chciałabym, byś pozwolił mi mówić o moim dziecku; to mój ulubiony temat.

7. Wiem, że często o mnie myślisz i się modlisz. Wiem, że śmierć mojego dziecka boli Cię także. Chciałabym o tym wiedzieć: powiedz mi to przez telefon, napisz list lub uściśnij mnie.

8. Chciałbym żebyś nie oczekiwał, że moja żałoba skończy się wraz z upływem sześciu miesięcy. Pierwsze miesiące są dla mnie szczególnie traumatyczne; chciałbym jednak być zrozumiał, że mój żal nie będzie mieć końca. Będę cierpiała z powodu śmierci mojego dziecka aż do ostatniego dnia mego życia.

9. Naprawdę staram się „zaleczyć”, chciałabym jednak byś zrozumiał, że nigdy nie będę w pełni wyleczona. Zawsze będę tęskniła za moim dzieckiem i będę pełna żalu, że już nie żyje.

10. Chciałabym byś nie oczekiwał ode mnie "NIE MYŚLENIA O TYM" lub "BYCIA SZCZĘŚLIWĄ”. Nie sprostam żadnemu z tych oczekiwań przez długi czas.

11. Nie chciałabym traktował mnie jak „OBIEKT LITOŚCI”, chciałabym jednak byś pozwolił mi na smutek. Zanim się „wyleczę” to musi boleć.

12. Chciałabym byś zrozumiał, że moje życie roztrzaskało się w drobny mak. Wiem, że to przygnębiające być blisko mnie, gdy tak czuję. Proszę bądź cierpliwy w stosunku do mnie, tak jak i ja jestem.

13. Gdy mówię "U mnie w porządku", chciałabym, byś zrozumiał, że „NIE JEST MI DOBRZE”, a każdy dzień to zmaganie się ze śmiercią mojego dziecka.

14. Chciałabym byś wiedział, że wszystkie moje reakcje związane z żałobą są normalne. Możesz spodziewać się depresji, złości, wszechogarniającego poczucia beznadziejności i smutku. Proszę więc, wybacz mi, że czasem jestem cicha i wycofana, innym zaś razem irytuję się i zachowuje ekscentrycznie.

15. Twoja rada by "żyć dzień za dniem" i tak odmierzać czas jest doskonała. Jednak obecnie, dzień to zbyt dużo i zbyt szybko dla mnie. Chciałabym wiedzieć, że daję sobie radę z godzina po godzinie.

16. Zaproponuj od czasu do czasu pojechać ze mną na cmentarz, zapalić lampkę, pomilczeć chwilę. Nie za często, tylko czasami. Daj mi znać że pamiętasz.

19. Nie mów: jesteś młoda, będziesz miała kolejne dzieci. Być może będzie dane mi się cieszyć jeszcze nie jednym dzieckiem, najpierw jednak muszę opłakać to, które odeszło. I żadne inne dziecko mi go nie zastąpi.

20. Najważniejsze: Wspomnij czasem o mim dziecku. Nie udawaj, że nie istniało. Słowa mniej bolą niż uporczywe milczenie.

Magdalena Harrison (z forum DLACZEGO)

Ja tez jestem mama Aniolka Emilii.Stracilismy ja 2 lata temu.Zyla miesiac.Pod ta cala aparatura.Nie pracowaly jej narzady wewnetrzne.Miala nie wyksztalcone plucka,nerki nie pracowaly,dziura w sercu....na koniec obustronny wylew do mozgu.Kiedy bylismy u niej w piatek w dniu kiedy umarla lekarz prowadzacy powiedzial,ze serduszko tak kiepsko pracuje,ze dzisiaj umrze.Rzeczywisie tego samego dnia poznym wieczorem dostalismy telefon ze szpitala.Nie wiem jak to powiedzial lekarz bo az odebral i do dzis nie znam slow lekarza jak to przekazal mezowi przez tel.Teraz boje sie zapytac.

Itallly to jest piękne to co napisałaś....

witam,także jestem mamą Aniołka*18.09.2011r.Mimo że mam córkę i jestem w ciazy pamiętam o mojej malutkiej kruszynce codziennie.



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-04-06 20:53 przez EWAIROKSANA.

Aniołkowe mamy, nigdy nie zapominają




Oliwka 25.11.2006 (*)

zweryfikowana
Posty: 678
Ostrzeżenia: 1/5

Ja nie doświadczyłam tego,co niektóre z was,ale jest mi bardzo przykro czytając to:(ja starałam się długo o dziecko i udało się,ale nie wyobrażam sobie życia bez mojego synka:( współczuję z całego serca:( pozdrawiam wszystkie mamy aniołków.

bardzo współczuję wszystkim mamom, które straciły dzieciątka ,czytam wasze wypowiedzi i płaczę, jak tak patrzę na mojego prawie trzyletniego synka to nie wyobrażam sobie żeby go nie było, kocham go ponad życie, bardzo dotykają mnie takie przeżycia a każde wiadomości o śmierci małego dziecka długo odchorowuję , ostatnio małej Madzi z Sosnowca (*), no ale to już inna historia ....

Moje dzieciątko poroniłam 16.03.2012 będąc w 9 tygodniu ciąży. Poroniłam w domu, nie w szpitalu. Poronienie samoistne uważałam za naturalne, tak jak kobiety wolą poród w domu, nie w szpitalu. W tej chwili walczę o uzyskanie dokumentów na wydanie aktu z USC...

Mama Józia +16.03.2012r.

Witam ale USC nie daje zadncy dokumentów po poronienu!!Sub bbnautFlash_FSCommand(ByVal command, ByVal args)
call bbnautFlash_DoFSCommand(command, args)
end sub



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-03-22 12:54 przez iwo25.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Odzież wierzchnia na wiosnę - doradźcie