Witam.
Mam problem z żywieniem mojej 6-miesięcznej córeczki. Nie chce jeść niczego z butelki, a innych pokarmów je niewiele.
Córka od urodzenia do dnia dzisiejszego (7 stycznia skończyła pół roku) jest karmiona piersią. Od 4-5 miesiąca powoli dawałam jej do spróbowania różne inne pokarmy np. pierwsza marchewka, banan itp. Nie naciskałam na to ile zje, zależało mi na tym, aby poznawała powoli różne smaki. Od 6 miesiąca je obowiązkowo jeden posiłek stały. Z reguły są to owoce, bo najlepiej jej smakują, a chcę, żeby choć jeden posiłek dodatkowo zjadała. Podaję jej więc na śniadanie najczęściej owoce ze słoiczków, czasem mieszam je np. z ryżem czy ciasteczkiem. Rano zjada więc taką porcję 50-90 g., potem popija cycem (nie da się tego uniknąć, bo jest jeszcze głodna) i jej wystarcza.
Mała ma skazę białkową. Nie jem żadnych produktów mlecznych, dlatego odpada wprowadzenie mleka następnego czy kaszek mlecznych. Na pokarm mleczny np. kaszkę, bardzo kiepsko reaguje, ma okropne bóle brzuszka. Niestety nie chce ani Bebilonu Pepti ani kaszek dla dzieci ze skazą. Już wielokrotnie próbowałam jej je podawać, testowałam różne smaki, mieszałam z owocami, z sokiem owocowym, podawałam z różnych butelek, z różnymi smoczkami, z różnych kubków. Nic. Nie wiem dokładnie czy to chodzi o sposób podania czy o to, że jej pokarm nie smakuje, bo próbowałam nawet z różnych butelek jej podawać zwykłe mleko modyfikowane i też nie chciała nic wypić. Lubi jeść mannę na wywarze warzywnym, ale zjada tego tylko odrobinę, nie tyle, żeby się najeść na cały posiłek. Mannę je tylko łyżeczką, nie chce jej wypić np. z butelki czy z tzw. pierwszego kubeczka. Lubi także świeże owoce podawane w gryzaczku do pokarmów lub po prostu do ręki, "ciumka" świeże warzywa, ale wszystko tylko jest dodatkiem, nie może zastąpić jej karmienia piersią chociaż na jeden posiłek.
Początkowo butelka jej nie przerażała. Z powodu skazy miała kolki od 2 tyg. życia, więc podawaliśmy jej także herbatkę koperkową. Piła ją mniej więcej przez 2 pierwsze miesiące, czasem wypijała 10 ml, czasem 100 ml, ale zawsze coś, potem już nic nie chciała. Kilka razy zdarzyło mi się również podać jej odciągnięty pokarm. Też chętnie go wypijała. Obecnie nie jestem w stanie ściągnąć pokarmu laktatorem. Przez cały czas próbowałam ją przekonać do butelki. Podawałam różne soczki, herbatki, ale jak coś wypije to jest święto. Najczęściej pobawi się smoczkiem, pogryzie go przez chwilę i wypluwa. Jak próbujemy dalej to się denerwuje, krzyczy, płacze.
Dodatkowo odkąd wprowadziłam na stałe ten jeden posiłek ma problemy z robieniem kupki. Kupę robi co 2-3 dni, ale z reguły ten drugi i trzeci dzień jest bardzo niespokojna, boli ją brzuch, kiepsko śpi. Przy samym oddawaniu stolca też trzeba jej pomagać. Kupka ma konsystencję pasty do zębów, robi ją na kilka razy. Muszę wówczas ją rozebrać z pieluszki, masować jej brzuszek i nóżkami uciskać brzuch, bo inaczej nie chce się załatwić. Bardzo się przy tym męczy.
Obecnie nie ma mowy o tym, żebym wyszła z domu na dłużej niż 2 godziny, bo mniej więcej co 2-3 godziny robi się głodna. Niedługo będę wracać do pracy i trochę się tego wszystkiego obawiam. Nikt do tej pory nie umiał mi pomóc, ani znajome mamy, ani pediatrzy itd.
Może któraś z was miała podobny problem i wie jak sobie w takiej sytuacji poradzić albo wie gdzie najlepiej się zgłosić po pomoc.