Obecnie rozmawiamy o:

e-papieros

gorący temat

polecany dentysta

dzisiaj o 19:02

elektryka sklep

dzisiaj o 18:57

wakacje last minute

dzisiaj o 18:41

Jakie marki ? - Kosmetyki.

dzisiaj o 18:28

Budowa domu

dzisiaj o 18:17

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

ciekawy artykuł

15 wrz 2011 - 14:36:42

przeczytałam dziś ciekawy artykuł na stronie "DZIECI SĄ WAŻNE" Chciałabym się bardzo z wami nim podzielić ponieważ strasznie mnie zaskoczył i żałuję że nie wiedziałam tego wcześniej. Wkleję linka http://dziecisawazne.pl/odwiedzamy-fabryke-gerbera/ oraz gdyby nie działał to kopię artykułu. POLECAM

Gerber – odwiedzamy fabrykę
opublikowane przez: Dzieci są ważne, dnia: 21. 06. 2011
kategorie: ważny temat, wywiady,

Zostałyśmy zaproszone przez Nestle Polska S.A. na dwudniowy wyjazd do Rzeszowa, na którym miałyśmy możliwość poznania zarządu firmy Gerber, zwiedzania fabryki, gdzie produkuje się żywność słoiczkową dla dzieci, wejścia na linię produkcyjną, uczestniczenia w konferencji prasowej zorganizowanej dla dziennikarzy.
Wyjazd zrobił na nas duże wrażenie, dlatego postanowiłyśmy podzielić się naszymi spostrzeżeniami w formie rozmowy, jaką przeprowadziłyśmy po przyjeździe.

Alicja Szwinta-Dyrda – redaktorka naczelna Dziecisawazne.pl

Joanna Mendecka – psycholożka i doradca żywieniowy: Mamowanie.pl

wazny temat > Gerber odwiedzamy fabrykę naturalne i ekologiczne rodzicielstwo

Joanna: Jakie miałaś wrażenia, kiedy dostałaś zaproszenie od Gerbera?

Alicja: Byłam w szoku, że mnie zaprosili. Wiedziałam, że zaprosili mainstream’owe media parentingowe. Zastanawiałam się, jaki może mieć cel Gerber w zapraszaniu redaktorki serwisu promującego żywność naturalną?

Joanna: Ja też byłam w szoku. Myślałam, że będzie tam masa ludzi, a w tym ja. Tymczasem była to ekskluzywna impreza zamknięta.

Alicja: Leciałyśmy czarterowanym samolotem, spałyśmy w luksusowym hotelu, było dobre wino… Po co to wszystko?

Joanna: Ogromna kasa wydana przez firmę niedługo po kryzysie (sprawa MOM), w celu ugłaskania mediów i skłonienia ich do napisania pochlebnych artykułów.

Alicja: Podawałaś kiedyś swojej Zuzi słoiczki? Zdawałaś sobie sprawę z tego, jak przebiega proces produkcji takiego słoiczka? Ja się właściwie nad tym nigdy nie zastanawiałam, tylko myślałam o tym, czy to są produkty bez dodatków chemicznych, jaką mają wartość odżywczą, jak są skomponowane…

Joanna: Tak, dawałam czasem słoiczki z atestami ekologiczneymi BIO. Wcześniej kontaktowałam się z producentem, czy na pewno niczego chemicznego w nich nie ma.

Alicja: Decyzja w sumie jest trudna: podać dziecku słoiczek, który wiemy że zawiera produkty z minimalną ilością pestycydów i innych zanieczyszczeń, czy np. świeżą marchewkę z targu, która zapewne jest nawożona chemikaliami?

Joanna: Zawsze mówię, że najlepiej dać ekologiczną, świeżą i raczej nie zaczynać od marchewki. Ale wiadomo, że ekologiczne są droższe. Niestety, droższe, ale i zdrowsze. Najtańsze są kaszki błyskawiczne…:) Świeże jedzenie od słoikowego różni się tym, że zawiera więcej składników odżywczych – głównie witamin, ponieważ nie przechodzi długiego procesu przetwarzania, jaki przechodzą owoce i warzywa słoikowe. Proces wzrostu rośliny jest taki sam, chodzi o to, co dzieje się z tą , powiedzmy marchewką po zerwaniu. Zwykle trafia ona w ciągu kilku dni na bazar, do domu, do garnka i do buzi dziecka, a ta słoikowa jest mrożona, skupiana przez fabrykę, rozmrażana, pasteryzowana, ładowana do worków, czasem powtórnie mrożona, po kilku – kilkunastu miesiącach znów pasteryzowana oraz mieszana według receptury, ładowana do słoików, do magazynu i do sklepów. Taki produkt jest czymś całkiem innym niż ta świeża z bazarku. I co z tego, że na słoiku jest wypisana lista składników odżywczych, skoro ich bioprzyswajalność jest nieporównywalnie mniejsza niż ze świeżych produktów. Nie wystarczy włożyć do buzi odpowiedniej ilości składników, one muszą się jeszcze strawić i przyswoić!

Alicja: Gerber podobno ma produkty najwyższej jakości, wszystko przebadane, sprawdzone, bezpieczne. W spotach reklamowych mówią o zaufaniu jakie mają do ich marki rodzice. Pamiętasz ostatnie wydarzenia związane z tym, że dodawali do słoiczków MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie i to tylko po to, żeby uzyskać gładką postać mięsa. Czy jakikolwiek MOM może być “najwyższej jakości”? Ten problem dotyczy kwestii standardów, kompromisów, priorytetów jakie stawia sobie producent…

Joanna: Absolutnie żadne MOM nie jest wysokiej jakości i nie ważne, jaka jego ilość i w ilu słoikach jest dodana. To jest po prostu marketing. Producenci mówią: „Mamy same najwyższej jakości, śweże produkty”, a w gruncie rzeczy te produkty są wielokrotnie przetwarzane (mrożenie, pasteryzacja, przechowywanie, itd), więc świeże to one były w momencie skupu (chyba, że zostały kupione mrożone). I jak można mówić o wysokiej jakości, przy tak masowej produkcji i użyciu mięsa MOM?

Gerber chwali się świetnie zbilansowanymi proporcjami – pod względem zawartości mikroelementów, ale nikt nie myśli o tym, czy te świetne mikroelementy w ogóle się przyswoją. Podają dokładne zawartości witamin, ale czy zawsze są to witaminy naturalne – nie. Sztuczne witaminy są często rozpoznawane przez organizm jako ciało bliżej niezidentyfikowane. Poza tym, sztuczne to taka podróbka witamin naturalnych – to te naturalne dzięki swemu unikalnemu składowi i budowie są w pełni przyswajalne. Wielu lekarzy mówi, że witaminy z aptek wydalamy w całości i nie ma sensu ich w ogóle kupować. Nasz organizm najlepiej żywi się produktem, który jest jak najmniej przetworzony – chodzi o to, aby w danej ilości (którą jesteśmy w stanie zjeść) były zawarte naturalne, dobrze przyswajalne mikroelementy.

Alicja: Jeżeli chodzi o witaminy, to dodawana jest syntetycznie witamina C. Rozmawiałam o tym z tamtejszym ekspertem. Podobno nie da się tego robić inaczej.

Joanna: W produktach pasteryzowanych wit. C jako jedna z najmniej trwałych faktycznie zanika. Trzeba by do każdego słoika dodać świeży sok, np. z porzeczki, aby miał zawartość naturalnej witaminy C, a to by bardzo podwyższyło koszt produkcji.

Alicja: Odwiedziłyśmy laboratorium, faktycznie imponujące są te wszystkie metody badania produktów Gerbera. Czyli mogą to być najlepsze produkty, które są bezwartościowe dla dzieci?

Joanna: One nie są najzdrowsze, one są po prostu najczystsze mikrobiologicznie, czyli nie zawierają mikroorganizmów. Są sprawdzane pod kątem zawartości metali ciężkich oraz zanieczyszczeń, czyli spełniają normy unijne dla dzieci. Różnią się od warzyw i owoców z atestem BIO tym, że te drugie nie zawierają żadnych pestycydów ani metali ciężkich. Trzeba podkreślić, że słoiczki je zawierają, ale w aktualnie obowiązujących i przyjętych normach! Oprócz tego, zasadniczym problemem jest ich przyswajalność.

Alicja: Zauważyłaś, że w słoikach nie ma żadnych produktów pełnoziarnistych? To prawda, co mówią producenci, że „białe” jest łatwiej strawne dla małych dzieci?

Joanna: Łatwiej tak, ponieważ jest już obrobione – tzn. węglowodany proste szybciej się trawią niż złożone, co nie znaczy, że jest to lepsze dla dziecka. Na żywienie trzeba spojrzeć całościowo – dzieciom powinniśmy podawać posiłki lekko strawne, ale wartościowe, odżywcze. Czyli kasze pełnoziarniste, ale dobrze przepłukane i przegotowane. Kasze pełnoziarniste są droższe, trudniej je przechowywać długi okres czasu, a słoiki mają datę spożycia 2 lata.

Alicja: Specjaliści Gerbera przedstawili plan żywieniowy niemowląt, według którego wprowadzanie nabiału powinno nastąpić w 11-12 miesiącu życia dziecka. Tymczasem w deserku od 6-mca jest twarożek. Argumentem było tutaj to, że producenci konsultowali się z Instytutem Matki i Dziecka, który na to zezwolił. Rozumiesz tą logikę?

Joanna: To jest logika marketingu, to jest sprzeczne z ogólnymi zaleceniami pediatrów. Z jednej strony Gerber mówi: „My dbamy o dzieci, przygotowujemy wszystkie dania zgodnie z normami”, a z drugiej strony robi dania, które nie są zawsze zgodne z zaleceniami. Tłumaczą: „Każda matka ma rozum i powinna sama sprawdzać”. Tylko która matka sprawdza, czy jeśli na słoiku jest napisane od 6-mca, to czy jest to zgodne z tabelami żywieniowymi?

wazny temat > Gerber odwiedzamy fabrykę naturalne i ekologiczne rodzicielstwo

Alicja: A co myślisz o rybach w słoikach? Podobno są to ryby bezpieczne, bezrtęciowe łososie. Ale to nie są dzikie łososie, tylko łososie hodowlane oceaniczne, które pochodzą z połowów przemysłowych: to są gigantyczne połowy nastawione na ilość nie jakość, są długo przechowywane, mrożone, transportowane. Ryby są w słoiczkach od 9-mca życia!

Joanna: Ryby są generalnie wycofywane z diety dziecka, ponieważ zawierają metale ciężkie – ze względu na duże zanieczyszczenie mórz. Proces połowu, przechowywania, transportu i obróbki jest długi i zgubny dla żywności. To nie jest tak, że ryby w słoiczkach nie mają rtęci, one mają rtęć w normie! Mimo zapewnień producentów, że stosują wszystkie zalecenia, okazuje się, że jednak nie wszystkie: nabiał i ryby są w słoikach za wcześnie. Zgadza się, że “Matki same mogą wybierać, jeśli nie chcą, nie muszą kupować”, jednak koncern stara się przekonać, że jedzenie słoiczkowe jest najlepsze dla dziecka.

Alicja: Może minąć 3 lata (biorąc pod uwagę datę przydatności do spożycia) od zebrania warzywa czy owocu do zjedzenia słoiczka przez dziecko. Czym taki słoiczek różni się od moich przetworów, które robię latem, żeby zjeść w zimie?

Joanna: Różni się od własnych przetworów tym, że tamto jedzenie było kilkakrotnie mrożone, przetwarzane w fabryce, leżało w magazynach, w workach i beczkach, stało w magazynie sklepowym nie wiadomo w jakiej temperaturze. W przypadku swoich przetworów masz pewność, co jest w słoikach, a w kupowanych nie.

Każdy technolog żywienia potwierdzi fakt, że im więcej zabiegów przechodzi produkt spożywczy, tym więcej właściwości oraz składników traci. To jest proces produkcji na wielką skalę.

Alicja: Wiele warzyw i owóców do produkcji jedzenia słoiczkowego jest kupowanych mrożnonych, albo jest mrożona w procesie produkcji. Przyjęło się, że mrożenie jest nieiwazyjne dla żywności. Jak to jest z punktu widzenia diety naturalnej?

Joanna: Oczywiście, że jest inwazyjne. Każdy zabieg termiczny jest. Każde mrożenie zabiera część składników odżywczych. Najmniej zielonym liściastym warzywom, ale jednak. Można mrozić, ale sporadycznie – chodzi o to, aby nasze pożywienie w większości było świeże. Dużą część produktów Gerber kupuje właśnie w tej postaci, to jest kwestia długiej przydatności do spożycia i łatwego transportu. Energetycznie rzecz biorąc – produkt mrożony nie ma wartości.

Alicja: Tylko 18% produktów używanych do produkcji słoiczków pochodzi z Polski! Reszta jest importowana. Importuje się nawet marchewkę i jabłka! To bardzo mało, biorąc pod uwagę możliwości polskiego rolnictwa.

Joanna: To kolejny fakt przemilczany przez koncerny. A wiadomo,transport wymaga pewnych zabezpieczeń, użycia szczególnych środków, aby zminimalizować straty…

Alicja: Wstrząsnęło mną stwierdzenie, że “Matki nie są w stanie prawidłowo karmić swoich dzieci” bo nie znają norm, nie potrafią dobrać odpowiednich proporcji, nie wiedzą ile jest potasu, cynku, żelaza w konkretnym produkcie… Stanowi to prosty przekaz: tylko słoiczki zapewnią twojemu dziecku zdrową i zbilansowaną dietę.

Joanna: W zdrowym żywieniu naprawdę nie chodzi wyłącznie o proporcje! Chodzi o wchłanialność pożywienia, o przygotowywanie świeżych posiłków, o wspólne jedzenie. To jest cała masa procesów, które wpływają na jakość życia. Ba, które kształtują nawyki żywieniowe naszych dzieci.

Z jednej strony Gerber z wielką siłą prowadzi kampanię i przekonuje, jak bardzo kocha i uszczęśliwia dzieci (wszędzie uśmiechnięte buźki, „W trosce o najmłodszych”, dba o normy i standardy produkcyjne, a z drugiej strony w podtekście jest nieuczciwy przekaz podkopujący wiarę matek w same siebie. To znaczy głośno mówią: “My z troski o dobrostan dzieci oferujemy super produkty”. A w podtekście jest silny przekaz: “Matka nie jest w stanie dobrze żywić swego dziecka, bo nie wie, jak komponować posiłek pod katem zawartości witamin”. To jest wyłącznie prawo rynku.

Alicja: Mam wrażenie, że teraz standard opieki nad dzieckiem kreują koncerny i media: mleka modyfikowane, kaszki w proszku, słoiczki, wszystkochłonne pieluchy. Nie dowiadujemy się tego od mam, babć, tylko z reklam… Rozszerzania diety dziecka uczymy się z etykiet na słoiczkach. Mamy często nie wiedzą, że kaszkę można zrobić samodzielnie.

Joanna: Faktem jest, że ludzie lubią ułatwienia – to leży w naszej naturze. Najgorzej, że pokolenie babć to wspiera mówiąc: “Za naszych czasów nie było tych cudów”. Wychowanie i dbanie o zdrowie wymaga wysiłku oraz uwagi, nie ma w tym ułatwień. Grupa rodziców to świetny zarobek, więc firmy robią co mogą, aby sprzedać swoje produkty.

Alicja: Polityka Gerbera nie jest taka, że dobrze jest podać słoiczek od czasu do czasu, jak się nie ma czasu na gotowanie. Ich marketing promuje żywienie dziecka wyłącznie słoiczkami do 2 roku życia, bo inne jedzenie jest dla dziecka niezdrowe. Czyli potencjalnie 2-latek powinien nie znać takiego owocu jak jabłko!

Joanna: Tak, ale na zdjęciach reklamowych jest użyty wizerunek dziecka gryzącego jabłko.

Alicja: Krzywa sprzedaży słoiczków spada proporcjonalnie do wieku dziecka. Dlatego Gerber wprowadził posiłki dla dzieci powyżej roku.

Joanna: No tak, bo im młodsze dziecko, tym większy o nie niepokój. Marketing i przekonywanie, że dziecko około drugiego roku życia powinno jeść słoiki, jest co najmniej dziwne.

Tyle się mówi o otyłości wśród dzieci, o tym , jak często u jej podstaw leży czynnik behawioralny. Sam Gerber zatrudnia dietetyka, który opowiada o tym procesie mówiąc, że dobrą profilaktyką jest uczenie dziecka jedzenia produktów stałych (gotowane warzywo do rączki), a jednocześnie namawiają matki do podawania dzieciom słoika! Z jednej strony mówią: “Wspieramy wszystkie kampanie na rzecz zdrowia dzieci, walczymy z otyłoscią”. A prawda jest taka, ze się do niej pośrednio przyczyniają. Bo promują żywienie dziecka słoiczkami, zamiast podawania normalnego jedzenia w kawałkach, zamiast swieżych produktów, dają przetworzony mus z kawałkami owoców!

Zadaniem rodziców jest robić co w naszej mocy, aby podawać dziecku jak najmniej zanieczyszczony oraz jak najmniej przetworzony produkt, ponieważ pojawia się coraz więcej mutacji genetycznych, problemów z alergiami, niepłodnością, które nie biorą się z kosmosu, ale są wynikiem naszego uprzemysłowionego życia.

Alicja: Jaki realny wpływ może mieć żywienie dziecka wyłącznie jedzeniem słoiczkowym?

Joanna: Myślę, że żywienie słoikowe płynnie przechodzi w żywienie fast foodami – to też łatwe i przyjemne – kupisz na mieście, nie musisz gotować, ani zmywać – luksus. Ale luksus na krótkich nogach, ponieważ wcześniej czy później odbije się to na zdrowiu.

Skutki zdrowotne są długofalowe – złe nawyki żywieniowe, kłopoty z jedzeniem, ze zgryzem, z trawieniem, choroby – cukrzyca, otyłość, podwyższony cholesterol… Z trawieniem, bo jeśli dziecko nie uczy się gryźć, szybko łyka, omija pierwszy etap trawienia w buzi (mało miesza pokarm w ustach ze śliną) i dostaje jedynie wysoce przetworzony produkt, to jego układ pokarmowy nie ma możliwości zrównoważonego rozwoju, uaktywnienia wszystkich enzymów trawiennych. Nawet jeśli w słoiczkach są kawałki jedzenia – kawałek jedzenia mocno przetworzonego w słoiku, to nie to samo, co kawałki świeżych warzyw i makaron. Tak naprawdę doniesienie naukowe na ten temat pojawią się za kilkadziesiąt lat, kiedy pokolenie słoikowe będzie dorosłe. Podkreślam, że tutaj mówimy o pewnej skrajności, czyli zagrożeniach płynących z regularnego żywienia słoikami.

Alicja: Co myślałaś widząc fabrykę, linię produkcyjną? Tyle nowoczesnych, wielkich, głośnych maszyn. Nie mogłam pozbyć się obrazu małego dziecko, które jest częścią tej strechnicyzowanej rzeczywistości. Pojawia się na świecie i my, żeby podać mu pokarm musimy posługiwać się kilometrami taśmy produkcyjnej, laboratorium, wielkim i drogim sprzętem, zamiast traktować pokarm naturalnie.

Joanna: Byłam autentycznie wstrząśnięta. Ja wiem, że każda fabryka żywności tak wygląda, ale mnie przeraża masowa produkcja żywności, trochę jak w Matrixie – mnóstwo technologii, kilometry taśmy produkcyjnej, wielokrotne przetwarzanie, długie przechowywanie, te pojemniki na żywność… – co z tego, że z atestami?

Alicja: Za kilka miesięcy twoja Zosia będzie już jadła coś więcej niż mleko mamy. Co jej podasz? Będziesz dawała od czasu do czasu słoiczek?

Joanna: Rozszerzanie diety zacznę od dobrze przegotowanych kasz (pewnie jaglana) – w postaci kleiku, potem dodam do niej warzywo (cukinia lub dynia), potem zmielone siemię lniane. Będę wyławiać warzywo z zupki dla całej rodziny lub będę odkładać Zosi z tych gotowanych dla wszystkich na parze. Nie zamierzam podawać jej słoików w ogóle. Mając drugie, starsze dziecko i tak muszę gotować oraz pilnować zdrowych posiłków.
Natomiast kiedy miałam jedno małe dziecko zdarzało się, że podawałam jej kleik ryżowy/kukurydziany, poping z amarantusa oraz słoiczek z atestami BIO, np. na dłuższych wyjazdach, gdzie miałam tylko czajnik.

Jeżeli chodzi o to, że matka nie jest w stanie zdrowo wyżywić swego dziecka, to jak my byliśmy żywieni? Słoiki są powszechnie dostępne dopiero od kilkunastu lat. Bioprzyswajalność mikroelementów ze słoików jest mniejsza niż ze świeżych pokarmów. Poza tym, jak już mówiłam, zdrowe żywienie to nie tylko określona ilość składników odżywczych w pokarmie. Każda mama jest w stanie zdrowo i naturalnie karmić swoje dziecko, bez udziału fabryk i laboratoriów.



Autor artykułu
wazny temat > Gerber odwiedzamy fabrykę naturalne i ekologiczne rodzicielstwo
Dzieci są ważne opublikowanych: 522
Dobry Duch serwisu Dziecisawazne.pl:)

ciekawy artykuł

15 wrz 2011 - 14:58:00

No rzeczywiście ciekawy artykuł :)

Ja się przyznaje- moje dziecko do 1 roku było prawie wyłącznie na słoiczkach! Bo mu smakowały, a ja jako pracująca mama nie zawsze miałam czas i ochotę na robienie zupek- wolałam mój czas poświęcić zabawom z dzieckiem a nie garnkom.

Każdy robi jak chce... temat karmienia słoiczkami zawsze ma przeciwników i zwolenników! Tak jak podawanie mleka krowiego niemowlętom- tu jestem stanowczą przeciwniczką!

ciekawy artykuł

15 wrz 2011 - 16:13:14

a kto mi da 100% pewności że marchew którą kupiłam w sklepie pod nazwą "ekologiczna" jest realnie z ekologicznej uprawy ? jeśli sama nie uprawiam to nie mam żadnej pewności a do tego nie mam ogródka :/

Spójrzmy czasem na realia gdzie matka rano leci do pracy, potem odebrać malca z żłobka czy przedszkola, do domu obiad dla rodziny na szybko, wstawić pranie, sprzątnąć, umyć, położyć spać i sama pada - kiedy te ekologiczne obiadki ?

Kiedyś świat aż tak nie pędził - rodzina byłą dosyć ważna a teraz ważna jest tylko kasa bo bez niej nie ma życia w naszym kraju. Nasi rodzice często mogli się wcześniej wyrwać z pracy czy w trakcie wyskoczyć gdzieś a teraz ma obowiązek zostać po godzinach bo inaczej straci pracę.... ( przynajmniej moi rodzice mieli taką możliwość )


Szkoda że teraz rodzina to dodatek do życia bo życie ucieka nam przez palce w tej ciągłej bieganinie za pieniądzem.... bardzo wiele tracimy i co najgorsze żyjemy tak na prawdę oddzielnie z wybrankami życia ( mąż 8-9h w pracy min., żona to samo, dziecko w placówce i tylko kilka godzin dziennie na zamienienie kilku słów i spać :( )

ciekawy artykuł

15 wrz 2011 - 17:21:40

Tak własnie na tym żerują ,ze matka nie daje odpowiednich składników itp ,ze podczas gotowania wszystkie witaminy wyparowują ...itd ...itd ....fajne są słoiczki i ładnie wyglądają ,mam czwórke dzieci i moje doświadczenia były takie ,jedną cóke karmiłam słoiczkami i co? I to ,ze była to najwieksza głupota w moim życiu ,dziecko w wieku jednego roczku dławiło mi sie ryżem ,nie umiała gryść na szczęście się w miare opanowałam i następną głupote jaką zrobiłam to były słoiczki w owocami dla najmniejszego mojego synka ,wcześnie zaczęłam podawać i skończyło sie na tym,że mój dwuletni syn nie je w tej chwili prawie żadnych owoców oprócz banana ,a słoik chętnie > Nie ma co specjalnie cudować ! Co za problem ugotować obiadek czy zetrzeć jabłuszko ,dziecko i tak prędzej czy później zetknie sie z normalną żywnością -taką strasznie trująca :) To był żart ,ale nie róbmy kalek z naszych dzieci ! Zadna z nas nie chce dziecku krzywdy zrobić i zamiast tracić czas wymyślmy następna fajną zabawę z dzieckiem ,a w między czasie zróbmy ulubiona potrawę dla dziecka hehe ,a słoiczki niech zostaną wszyscy mamy prawo wyboru ,ale takie artykuły pomagaja nam tylko w podjęciu decyzji :)

ciekawy artykuł

15 wrz 2011 - 19:52:19

Cytat
Darmoszka
a kto mi da 100% pewności że marchew którą kupiłam w sklepie pod nazwą "ekologiczna" jest realnie z ekologicznej uprawy ? jeśli sama nie uprawiam to nie mam żadnej pewności a do tego nie mam ogródka :/

Spójrzmy czasem na realia gdzie matka rano leci do pracy, potem odebrać malca z żłobka czy przedszkola, do domu obiad dla rodziny na szybko, wstawić pranie, sprzątnąć, umyć, położyć spać i sama pada - kiedy te ekologiczne obiadki ?

Kiedyś świat aż tak nie pędził - rodzina byłą dosyć ważna a teraz ważna jest tylko kasa bo bez niej nie ma życia w naszym kraju. Nasi rodzice często mogli się wcześniej wyrwać z pracy czy w trakcie wyskoczyć gdzieś a teraz ma obowiązek zostać po godzinach bo inaczej straci pracę.... ( przynajmniej moi rodzice mieli taką możliwość )


Szkoda że teraz rodzina to dodatek do życia bo życie ucieka nam przez palce w tej ciągłej bieganinie za pieniądzem.... bardzo wiele tracimy i co najgorsze żyjemy tak na prawdę oddzielnie z wybrankami życia ( mąż 8-9h w pracy min., żona to samo, dziecko w placówce i tylko kilka godzin dziennie na zamienienie kilku słów i spać :( )

Święta racja!!! Mam w 100% takie samo zdanie co Ty :)

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 09:49:12

znalazłam jeszcze jeden, który może was zaciekawić :)
http://dziecisawazne.pl/chemia-w-zywnosci-lista-szkodliwych-e/

a tu dla tych którym się link nie otwiera:


Znane, stare powiedzenie mówi: “jesteś tym, co jesz”. Otwórz swoją lodówkę i przeczytaj etykiety na produktach spożywczych. Czy większość wymienionych składników to chemia? Konserwanty, barwniki, przeciwutleniacze, emulgatory… rocznie zjadamy ich ponad 2 kilogramy.

dieta naturalna odzywianie naturalne > Chemia w żywności. Lista szkodliwych E naturalne i ekologiczne rodzicielstwo

Jedzenie wpływa na to, jak się czujemy, jak pracujemy, a nawet na to, jak wyglądamy. To, czym karmimy dzieci ma bezpośredni związek z tym, jak się rozwijają i jaką mają naturalną zdolność radzenia sobie z chorobą.
Dietetycy biją na alarm – na skutek złego odżywiania słabnie nasza odporność, coraz bardziej tyjemy, chorujemy, zapadamy na alergie. Dieta naszych dzieci powinna być naturalna i zrównoważona, pozbawiona składników przetworzonych i chemicznych – a do takich należy większość dodatków do żywności, które są standardem w produktów spożywczych, także tych przeznaczonych dla dzieci.
Chemia w żywności

Polepszacze, zagęszczacze, barwniki i sztuczne konserwanty mają nadać atrakcyjny wygląd, poprawić smak, przedłużyć okres przydatności do spożycia, spulchnić, zagęścić… Jednak wiele z tych substancji dodanych do żywności może powodować lub nasilać problemy zdrowotne, np. reakcje alergiczne, bóle żołądkowe, astmę, zapalenia skóry, migrenę, katar sienny i nadwrażliwość sensoryczną. Związki chemiczne w żywności mogą prowadzić także do wzrostu ilości substancji toksycznych w ludzkim organizmie.
Większość z nich nie została zbadana pod kątem długoterminowego odziaływania na nasze zdrowie. Nie możemy także stwierdzić, jakie mają właściwości w połączeniu z innymi związkami – nie każda substancja jest szkodliwa od samego początku, ale może się nią stać w reakcji z inną, tworząc zagrożenie dla zdrowia. Możemy podejrzewać tylko, że wzrastająca liczba tzw. chorób cywilizacyjnych jest wynikiem spożywania produktów wysokoprzetworzonych, zawierających substancje chemiczne.

Warto zaznaczyć, że substancje dodatkowe stosowane w żywności nie są objęte jednolitym prawem. Niektóre, dopuszczone do użycia w Polsce, są zabronione w krajach Unii, inne odwrotnie. Wynika to m.in z tego, że substancje te podlegają ciągłym badaniom mającym stwierdzić ich właściwości i konsekwencje stosowania.
Jogurt truskawkowy bez truskawek

Przyjrzyjmy się, jaki skład mają popularne serki, reklamowane jako źródło energii, wapnia, witamin i innych składników odżywczych potrzebnych każdemu rozwijającemu się dziecku. Oprócz wapnia (warto zaznaczyć, że przy zrównoważonej diecie nie ma potrzeby wprowadzania dodatkowej ilości wapnia), cukru (w jednym jogurcie mogą być go nawet 3 łyżeczki), występują jeszcze:

sztuczne wsady owocowe – owoce w jogurtach mogą być naturalne (np. w jogurcie truskawkowym), ale w większości są to substancje wzbogacone o barwnik i aromat imitujący konkretny owoc (np. w jogurcie o smaku truskawkowym); wsady mogą zawierać także cukier lub szkodliwy syrop glukozowo-fruktozowy;
aromaty i barwniki – smak i wygląd jogurtu jest najczęściej wynikiem dodania sztucznych związków chemicznych: smakowych (np. waniliny zamiast naturalnej wanilii w jogurcie waniliowym) i barwiących (imitujących kolor konkretnego owocu);
zagęszczacze – swoją “jedwabistą” gęstość jogurty zawdzięczają najczęściej substancjom zagęszczającym, tj. skrobia ziemniaczana, skrobia modyfikowana, żelatyna wieprzowa, pektyna, karagen.

Barwniki, konserwanty, emulgatory… Znajdują się nie tylko w czipsach i coli, ale także w produktach, które mogą wydawać się “zdrowe”. Na przykład w bakaliach znajdziemy konserwant E220 – dwutlenek siarki, w wodach smakowych i serze E211 – benzoesan sodu, a w płatkach zbożowych i kaszach E123 – amarant.

Metodą na uniknięcie jedzenia produktów ze szkodliwym E jest kupowanie produktów z pewnego źródła lub tych posiadających certyfikaty żywności ekologicznej oraz – co najważniejsze - uważne czytanie etykiet na opakowaniach żywności.

Większości E lepiej unikać, chociaż część z nich uważana jest za substancje nie mające wpływu na zdrowie człowieka. E stają się szczególnie szkodliwe, kiedy spożywamy je długotrwale i w dużych ilościach. Niektóre, jak na przykład E300 to kwas askorbinowy, znany szerzej jako witamina C. Poniżej przedstawiona jest lista tych “E”, które zostały uznane za związki niebezpieczne i szkodliwe dla zdrowia.
Barwniki – grupa E100

E 102 tartrazyna
Występowanie: napoje w proszku, sztuczne miody, esencje owocowe, musztardy, napoje bezalkoholowe, zupy w proszku, galaretki, dżemy;
Działanie: u astmatyków może powodować reakcje alergiczne, bezsenność, depresję, nadpobudliwość i dekoncentrację. W połączeniu z benzoesanami jest podejrzewany o wywoływanie ADHD u dzieci.
E 104 żółcień chinolinowa
Występowanie: napoje gazowane, cukierki na kaszel, lody, galaretki do ciast;
Działanie: powoduje wysypkę, zaczerwienienie, nadpobudliwość u dzieci, podejrzewany o wywoływanie nowotworów wątroby. Niebezpieczny dla astmatyków i osób uczulonych na aspirynę .
E 110 żółć pomarańczowa
Występowanie: gumy do żucia, żele, musztardy, zupy w proszku, marmolady, płatki zbożowe, marmolady;
Działanie: powoduje nasilenie objawów astmy, podejrzewany o wywoływanie nowotworów wątroby i nadpobudliwości u dzieci.
E 122 azorubina
Występowanie: aromatyzowane napoje, lody, budynie, wyroby piekarnicze i cukiernicze;
Działanie: niebezpieczny dla astmatyków, może powodować nadpobudliwość.
E 123 amarant
Występowanie: ciasta w proszku, płatki zbożowe, kasze, kolorowe napoje alkoholowe, kawior, galaretki, napoje, przetwory z czarnej porzeczki;
Działanie: niebezpieczny dla astmatyków, ma działanie mutogenne, podejrzewany o działanie rakotwórcze.
E 124 czerwień koszenilowa
Występowanie: kolorowe napoje alkoholowe, lody, wyroby piekarnicze i cukiernicze, desery, budynie w proszku;
Działanie: niebezpieczny dla astmatyków, może powodować nadpobudliwość u dzieci.
E 127 erytrozyna
Występowanie: owoce konserwowane zawierające wiśnie, koktajle wiśniowe;
Działanie: dekoncentracja, trudności w nauce, niebezpieczny dla osób z chorą tarczycą.
E 131 błękit patentowy
Występowanie: barwione słodycze, lody;
Działanie: niebezpieczny dla alergików, powoduje uwalnianie histaminy.
E 132 indygotyn
Występowanie: słodycze, herbatniki, lody, wypieki, napoje;
Działanie: reakcje alergiczne, nadpobudliwość, podejrzewany o działanie rakotwórcze.
E 142 zieleń
Występowanie: słodycze, lody, kremy;
Działanie: reakcje alergiczne, astmatyczne.
E 150a – E150d karmel
Występowanie: słodycze, alkohole, herbaty rozpuszczalne;
Działanie: problemy żołądkowo-jelitowe, może prowadzić do nadpobudliwości.
E 151 czerń brylantowa
Występowanie: wyroby cukiernicze, ikra rybia (farbowanie kawioru), galaretki;
Działanie: niebezpieczny dla osób nadwrażliwych na salicylany, może być przekształcony w jelicie do szkodliwych związków.
E 173 aluminium
Występowanie: stosowany tylko do powlekania cienką warstwą powierzchni zewnętrznych ozdób ciast i tortów;
Działanie: może powodować chorobę Alzheimera, choroby nerek i płuc, toksyczny dla układu krwionośnego, rozrodczego i nerwowego.
E 180 litorlubina
Występowanie: sery;
Działanie: reakcje alergiczne, nadpobudliwość, bezsenność, pokrzywka, katar sienny, problemy żołątkowo-jelitowe.
E 210 kwas benzoesowy i benzoesany (E211, E 212, E213)
Występowanie: soki owocowe, galaretki, napoje, margaryny, sosy owocowe i warzywne, konserwy rybne, koncentraty pomidorowe;
Działanie: reakcje alergiczne, wysypki, podrażnia śluzówkę żołądka i jelit, podejrzewany o działanie rakotwórcze, niebezpieczny dla osób uczulonych na aspirynę.
E 214 ester etylowy kwasu p-hydroksybenzoesowego
Występowanie: przetwory rybne, margaryny, żelatyna spożywcza, warzywa i owoce, pasty do zębów;
Działanie: reakcje alergiczne, podejrzewany o działanie odurzające i wywoływanie skurczów mięśni.
E 220 dwutlenek siarki i siarczany (E221, E222, E223, E224, E226, E227, E228)
Występowanie: suszone owoce, wiórki kokosowe, przyprawy, naturalne soki owocowe, koncentraty owocowe, chrzan, przetwory ziemniaczane;
Działanie: powodują stratę witaminy B12, reakcje alergiczne, nudności, bóle głowy, zakłócają pracę jelit, podejrzewane o wywoływanie ataków astmy.
E 230 bifenyl, E 231 ortofenylofenol, E 232 ortofenylofenolan sodu
Występowanie: owoce cytrusowe (stosowane przeciwko rozwojowi grzybów na owocach, do impregnowania skórek, jako środek insektobójczy);
Działanie: reakcje alergiczne, zakłócenie czynności skóry.
E 249 azotyn III potasu E 249 i E 250 azotyn III sodu
Występowanie: mięsa, wędliny, ryby;
Działanie: powstawanie nowotworów, astmy, zapalenie nerek, zawroty głowy, problemy behawioralne, szkodzą przy nadciśnieniu, E250 utrudnia transport tlenu przez krew.
E 251 azotan V sodu i E 252 azotan V potas
Występowanie: wędliny, mięsa, sery;
Działanie: duszności, sinienie powłok skórnych, astmę, zapalenie nerek, zawroty głowy, problemy behawioralne, mogą przekształcić się w azotyny, niebezpieczne przy nadciśnieniu.

Przeciwutleniacze – grupa E300

E 310 galusan propyl, E 311 galusan oktylu, E 312 galusan dodecylu
Występowanie: płatki ziemniaczane, guma do żucia;
Działanie: reakacje alergiczne, wysypka.
E 320 BHA, E 321 BH
Występowanie: frytki, ciastka i ciasta wieloowocowe;
Działanie: zwiększają poziom cholesterolu we krwi.
E 335 winiany sodu, E 336 winiany potasu
Występowanie: wyroby cukiernicze i piekarskie;
Działanie: mogą działać przeczyszczająco.

Emulgatory - grupa 400

E 400 kwas alginowy
Występowanie: dodawany do produktów dla niemowląt, dżemów, galaretek, marmolad, budyniów;
Działanie: obniżenie poziomu składników mineralnych w organizmie, niebezpieczny dla kobiet w ciąży.
E 407 karagen
Występowanie: śmietanki pasteryzowane, dżemy, galaretki, marmolady, mleka w proszku, mleka zagęszczone;
Działanie: owrzodzenia układu pokarmowego, zmniejszenie wchłaniania składników mineralnych (np. potasu), działa przeczyszczająco. Nie powinien być spożywany przez dzieci.
E 450 difosforany
Występowanie: sól, przetwory mięsne, aromatyzowane napoje, sosy, owoce kandyzowane, chipsy, mleka zagęszczone, zupy i herbaty w proszku, gumy do żucia, cukier puder;
Działanie: może zmiejszać przyswajalność żelaza, magnezu i wapnia, pogłębia osteoporozę, pogarsza metabolizm.
E461 Metyloceluloza
Występowanie: wędliny, mięsa, ryby;
Działanie: może wywołać problemy jelitowe, zaparcia, biegunkę.

Wzmacniacze smaku – grupa 600

E621 glutaminian sodu MSG
Występowanie: koncentraty spożywcze, zupy i dania w proszku, przyprawy, sosy w proszku, sosy sojowe, wędliny, konserwy;
Działanie: może nasilać problemy astmatyczne, powodować bóle głowy, przyspieszone bicie serca, pogorszenie wzroku, nudności, bezsenność, osłabienie, otyłość.
E622 glutaminian potasu
Występowanie: koncentraty spożywcze, zupy i dania w proszku, przyprawy, sosy w proszku, sosy sojowe, wędliny, konserwy;
Działanie: bóle głowy, przyspieszone bicie serca, pogorszenie wzroku, nudności, bezsenność, osłabienie, otyłość.
E631 inozydian sodu
Występowanie: koncentraty spożywcze, zupy i dania w proszku, przyprawy, sosy w proszku, sosy sojowe, wędliny, konserwy, produkty o obniżonej zawartości soli;
Działanie: niewskazany dla osób z kamicą nerkową.

Preparaty zastępujące cukier

E 951 aspartam
Występowanie: napoje bez cukru, dietetyczne produkty mleczne, soki owocowe bez cukru, desery bez cukru, wybory cukiernicze, piwa bezalkoholowe, dżemy, marmolady, musztardy, galaretki, sosy, konserwy rybne, pieczywo, płatki zbożowe;
Działanie: może powodować białaczkę, choroby układu nerwowego, raka płuc, raka piersi. Niewskazany dla osób w wrażliwym przewodem pokarmowym.
E 954 sacharyna
Występowanie: napoje bez cukru, dietetyczne produkty mleczne, soki owocowe bez cukru, desery bez cukru, wybory cukiernicze, piwa bezalkoholowe, dżemy, marmolady, musztardy, galaretki, sosy, konserwy rybne, pieczywo, płatki zbożowe; jako dodatek do produktów dla dietetyków;
Działanie: może powodować nowotwory pęcherza.

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 10:06:12

alenka85 w jakim celu przedstawiasz nam te artykuły? Jesteś "maniaczką" zdrowej żywności :D ???

Mam koleżankę "maniaczkę" zdrowej żywności, kupuje żywność tylko w sklepach ekologicznych, sama wyrabia chleb, piecze pasztety, szyneczki, ciasta i ciastka itp. Jej to sprawia radość- dla mnie to czasem przesada! W ogóle jest "maniaczką" kupiła odkurzacz za 7000zł, żeby wszystkich roztoczy z dywanów się pozbyć (ma aż 2 dywany). Wszystko dla zdrowia??? No nie wiem jej synek więcej choruje od mojego. Na szczęście jest tak kochana, że nie stara się przenosić swoich fobii na innych, a na pewno nie na mnie :)

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 12:37:12

Nie, nie jestem, ale szokuje mnie to co ukrywa się w naszej codziennej diecie :) Nie narzucam nikomu, ale jeśli ma ktoś ochotę to warto poczytać :) Bo na przykład co do E... Ja zawsze się zastanawiałam którego należy się najbardziej wyrzekać, no bo przecież nie wszystkich. Jest pełno inf. o tym na necie, ale tu ładnie i rzeczowo jest wszystko wyszczególnione :) Jeśli to problem i nie chcecie abym tu wam artykułami zaśmiecała przestrzeń to nie problem :) Pozdrawiam
Moje dziecko jadło słoiczki bo dałam sobie wmówić że to co mu przygotuję nie da mu tyle witamin i td. co dietetycy upchają do słoika ;/ A kolorowe cukierki wcina bo lubi, ale...



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-09-16 12:40 przez alenka85.

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 13:04:17

cóż... barwniki, konserwanty są znane od dawna - najlepiej spisać sobie z opakowania i poczytać w wujku google co to za składniki ;)

nie da sie w 100% ich pozbyć a na zdrowe hodowanie i pichcenie trzeba mieć kupę czasu i kupę kasy jeśli nie mamy ogródka i obory a nie jak to niektórzy twierdzą raz dwa i cały obiadek gotowy ( mi zwykły obiad zajmuje ok godziny a co dopiero robić wszystko z półproduktów... )

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 13:19:28

ja w słoiczku gerber znalazłam dość spory kawałek taśmy takiej czarnej!!!a w bobowicie szkło!!!i już nigdy nie kupię żadnych słoiczków dla dziecka

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 13:44:56

Cytat
Darmoszka
a kto mi da 100% pewności że marchew którą kupiłam w sklepie pod nazwą "ekologiczna" jest realnie z ekologicznej uprawy ? jeśli sama nie uprawiam to nie mam żadnej pewności a do tego nie mam ogródka :/

Spójrzmy czasem na realia gdzie matka rano leci do pracy, potem odebrać malca z żłobka czy przedszkola, do domu obiad dla rodziny na szybko, wstawić pranie, sprzątnąć, umyć, położyć spać i sama pada - kiedy te ekologiczne obiadki ?

Kiedyś świat aż tak nie pędził - rodzina byłą dosyć ważna a teraz ważna jest tylko kasa bo bez niej nie ma życia w naszym kraju. Nasi rodzice często mogli się wcześniej wyrwać z pracy czy w trakcie wyskoczyć gdzieś a teraz ma obowiązek zostać po godzinach bo inaczej straci pracę.... ( przynajmniej moi rodzice mieli taką możliwość )


Szkoda że teraz rodzina to dodatek do życia bo życie ucieka nam przez palce w tej ciągłej bieganinie za pieniądzem.... bardzo wiele tracimy i co najgorsze żyjemy tak na prawdę oddzielnie z wybrankami życia ( mąż 8-9h w pracy min., żona to samo, dziecko w placówce i tylko kilka godzin dziennie na zamienienie kilku słów i spać :( )

A ja się nie do końca zgadzam z Twoją wypowiedzią. Nie jest żadną filozofią kupić zdrową marchewkę. ja mieszkam w mieście, moja mama też, nie mamy ogródków, działek a jemy zdrową ekologiczną żywność, wiadomo, nie zawsze, ale najczęściej tak. Lepiej kupić pietruszkę u babuleńki na ryneczku, bo ona nawet nie wie co to pestycydy, niż w marketach. Ale prawa jest taka, że ludzie są leniwi i wszytko kupują w hipermarketach od proszków po cebulę. Wystarczy znaleźć sprzedawcę, który handluje ekologiczną żywnością, ma certyfikat na to i już jemy zdrowiej i wcale nie dużo drożej. Dodam tylko, że moja córka też jadła słoiczki, bo czasem dopada człowieka zwyczajne lenistwo i wtedy odkręcasz i dajesz. Ale ugotowanie zupki nie było dla mnie nigdy problemem, niezależnie, czy byłam w domu cały dzień, czy na chodziłam na 9 godzin na uczelnię. Wiadomo, każda mama sama wybiera opcje karmienia, bo tylko od niej zależy ta decyzja.

A skoro ta zapracowana mama gotuje obiad dla całej rodziny, to dlaczego dziecku daje słoik. Ugotowanie warzyw i zmielenie ich blenderem nie zabiera wiele czasu.

I dość to przerażające, co piszesz, że rodzina to dodatek. Dla mnie jest najważniejsza a reszta to tylko dodatki do męża i córki. Praca pracą, wiadomo, trzeba pracować, do przedszkola też warto posłać dziecko, ale to nie umniejsza wcale roli rodzica. To normalne koleje losu, dziecko nie może być ciągle przyczepione do fartucha. Ja mam ten komfort, że na razie nie pracuję, zajmuję się domem i Lilką. Mąż pracuje, wraca o 16.30 do domu i mamy czas dla siebie. Oczywiście rozumiem, że często tak jest, że pracuje oboje rodziców, ale w końcu nikt nie pracuje 24godzin na dobę. Ważne jest jak spędzamy czas a nie ile. A poza tym, często warto się zastanowić, czy gonienie za tymi pieniędzmi, niby dla dziecka, jest warte tego straconego z nim czasu.

Już kiedyś byłam tutaj zganiona za to, że nic o życiu nie wiem, dlatego tak piszę. Może wiem, może nie wiem, to jest tylko moje subiektywne zdanie. Napisałam tylko co myślę i nikogo nie krytykuję, bo myśli inaczej. Każdy ma swoje życie i żyje po swojemu. :)

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 13:58:53

A przestańcie z ekologicznymi ogródkami, swoje tez nie znaczy zdrowe, a co ja marczewki podlewam wodą zdrojową .Leci taka deszczówka która zawiera przecudowne związki chemiczne niekiedy bardzo szkodliwe i podlewa nam te niby zdrowe warzywa.
Nie popadajmy w paranoje poprostu nie mozna przesadzać coś co jest bardziej sztuczne poprostu jest niezdrowe i tyle.

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 14:07:36

ilmina, ja kupuję warzywa i owoce w małym sklepiku koło bloku niby ekologiczne, ale sama nie jestem tego pewna :/ kiedyś na takim placu targowym pewien dziadek sprzedawał śliwki- myślę sobie pewnie ekologiczne z własnego ogródka i pytam czy pryskane, Pan odpowiedział: "a woli Pani pryskane czy robaczywe? teraz bez oprysków wszystko robaki zjedzą" .... Sama kilka razy w roku jeżdżę w świętokrzyskie do doliny Nidy, nie ma tu przemysłu ciężkiego, ale rolnicy muszą pryskać, nawet kilka razy warzywa i owoce bo by nic im nie urosło, albo by robaki zjadły, albo plony były by takie marne, że nikt by tego nie kupił! Także nie popadajmy w obsesję i nie wierzmy wszystkiemu :)

Cytat
A skoro ta zapracowana mama gotuje obiad dla całej rodziny, to dlaczego dziecku daje słoik. Ugotowanie warzyw i zmielenie ich blenderem nie zabiera wiele czasu.

Nie zawsze gotuje się obiad dostosowany do wieku dziecka :) Ja tam w ogóle nie widzę nic złego w podawaniu dziecku słoiczków... chciałam, dawałam i nie żałuję tego! Jak ktoś ma inne zdanie to niech gotuje... mnie to tytyryty :D

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 14:29:50

Asia, ja tez dawałam, wcale się tego nie wypieram ani nie wstydzę. Skoro są i czasem mogę sobie coś ułatwić, nie widzę problemu. Mnie również bardzo przerażały ceny tych gotowych obiadków. Wychodzi na to, że to ani ekologiczne ani ekonomiczne.

A co do ekologii, to ja znam gospodarzy, który od lat prowadzą ekologiczne gospodarstwo i często u nich kupuję. I wiem, że to co jesmy jest zdrowe, bo oni nie uzywają środków chemicznych do ochrony roślin. A jaki deszcz na nie spada, to już nie mają na t wpływu, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajnośc, bo to rodzi paranoje.

A to, że rolnicy pryskają wszystko jakimś chemicznym świństwem spowodowane jest kosztami, bo wiadomo, że to dużo tańsze, niż eko-nawozy. Ale ja wolę za marchewkę zapłacić 2zl więcej, bo wiem, że jest zdrowsza. Tak samo z jajkami, kupuję tylko te od kurek z wolnego wybiegu, czyli od babci ze wsi, która karmi kurki ziarnami a nie paszami, przynajmniej jajko mam żółte a nie pomarańczowe i nie przyczyniam się do cierpienia zwierząt.

ciekawy artykuł

16 wrz 2011 - 14:36:36

ilmina to fajnie, że masz takich gospodarzy :D co do jajek to ja też kupuję tylko od kurek od baby ze wsi, raz kupiłam chyba w biedronce i po ugotowaniu wszystkie wyrzuciłam bo śmierdziały, stwierdziłam że są zepsute, a mąż na to one nie są zepsute tylko z chowu klatkowego karmione jakąś paszą :/ szkoda tylko kasy :P

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

zatwardzenie u dziecka