Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

jak pomóc choremu na raka

19 mar 2010 - 16:45:03

Cytat
catcherine
hej moja tesciowa przegrala walke z rakiem 35 paxdziernika. jednak 1 czerwca stan byl tak straszny ze dawali jej gora tydzien!!! zastosowalismy diete dr BUDWIG poczytaj o tym! dla nas to byl cud!!!!! ale wytrzymala ns niej 2 miesiace jak ja odstawila! zaczelo sie pogarszac. nawet chemie swietnie z ta dieta zchoodziła. przezut 1 czerwca ponad 100 guzów! polowa lekarzy pierwszy raz cos takiego w zyciu widziala! a po miesiacu wszystko zniknelo!!!
podasawa olej lniany plus bialy ser 5 razy dziennie, i soki jednodniowe kapusnica, brokuł, zawieraja takie łączenia chemiczne ze przyklejaja tak prosto mowiac komorki rakowe i wydalaja z organizmu, ale warunek zakaz miesa w pierwszym miesiacu!!!!!! cukru!!!!!!!!

Tez stosowalismy ta diete jak moja mama chorowała ale nie pomogła...

jak pomóc choremu na raka

19 mar 2010 - 18:34:27

hej mam tescia w szpitalu ma raka płuc jak czytam wasze opisy to az strach myslec...

jak pomóc choremu na raka

19 mar 2010 - 20:42:59

u mojej teściowej zaczelo sie od raka płuc, poxniej przezut do watroby następnie rdzeń kregowy a zaraz po tym mózg..... wszystko zależy od tego czy jest to rak drobnokomórkowy czy jednokomórkowy, najgorszyy jest drobnokomórkowy bo nie nadaje sie wogóle do usunięcia.
Nefii przykro mi:( my tez tak naprawde nie wiemy czy to pomoglo czy nie.... ale po zastosownaiu tej diety wcale nie wygladala na kobiete walczaca z ta chorobą, a naprawde cierpiała.... po chemi nie wstawała z łóżka tydzień drugi ją prowadzili a trzeci sama jakoś sie przemieszczala ale zawsze musiał ktos byc i znów chemia a przy diecie na drugi dzien po chemi siedziała ubrana w rzeczy i piła sobie kawke:)



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-03-19 20:45 przez catcherine.

jak pomóc choremu na raka

19 mar 2010 - 23:32:18

Cytat
Balbi
to ja napiszę Ci z właśnej perspektywy osoby chorej właśnie na raka.Ja kiedy dowiedziałam się o chorobie ostatnią rzeczą o jakiem marzyłam to była litość która nagle wszysco wkoło zaczeli mi okazywać, ja każdy dzień zaczynałam i zaczynam ze świadomością ze żyję, ze wyniki się poprawiają przy czym zostaję przez dalszą rodzine i znajomych zarzucana tekstami a co bedzie kiedy, a co z dzieckiem, a boli, a ile jeszcze i tak cały czas. Ja tego nie potrzebuję , nie chce, dla chorych na raka życie toczy się dalej, nie ważne jak i ile jeszcze, ale się toczy. My chcemy żyć normalnie tak jak do tej pory a choroba jest tylko dodatkiem do naszego życia.Naważniejsze jest czuć miłość bliskich, żyć tak jak się zyło do tej pory.Możesz być przy tacie rozmawiać o głupotach al nie o chorobie, zabrać go na spacer, do kina, , podczas chemi kiedy organizm jest wykończony pomóc mu w najprostszych czynnościach ale nie na zasadzie wyręczania go (bo mnie to drażniło wyjątkowo jak wszyscy chcieli mnie we wszystkim wyreczać) ale udać ze bezinteresownie i z przyjemnością masz np. ochotę zrobić mu herbatkę czy coś ugotować ściemniając ze np. masz fajny nowy przepis, tak robiła moja przyjaciółka i to było fajne niby mi pomagała ale nie nachalnie a ja te jej wykręciki z przepisami, czy kawke plotkarską przyjmowałam z radościa a nie jak wizyty mojej rodziny którzy chcieli za mnie gotować , bo jestem , chora, którzy zamnie chcieli wstawić pranie bo jestem chora i tak cały czas.Jestem chora , żyje ze świadomością kolejnych przerzutów ale nadal żyję i to nadal moje zycie na kttóre chcę mieć wpłym ze wsparciem innych a nie ciągłą pomocą.


/Balbi/ Dzielna dziewczyna z Ciebie!!! POWODZENIA!!!

zweryfikowana
Posty: 697
Ostrzeżenia: 1/5

jak pomóc choremu na raka

20 mar 2010 - 07:36:39

moja babcia ukochana też zmarła w maju zeszłego roku na raka..długo chorowała ale nie mówiła nic nikomu że ją boli ..nie można bylo operować bo serce by nie wytrzymało...była najukochańszym czlowiekiem na ziemi,troskliwa,pracowita,dobroduszna,każdemu czlowiekowi pomagała jak tylko mogła..nauczyła mnie wszystkiego co we mnie najlepsze..byłam z nią w tych ostastnich dniach,ale nie cały czas,nie mogłam..to straszne patrzeć jak ukochana bliska osoba odchodzi ,widzialam jej strach,niepewność ,a gdy już się pogodziła ,gdy już wiedziala ,wtedy niesamowicie dzielna byla,mówiła nie płaczcie po mnie..boże jak mi cię brak babciu...((((((((

zweryfikowana
Posty: 6
Ostrzeżenia: 1/5

jak pomóc choremu na raka

20 mar 2010 - 09:36:47

No coz choroba nie wybiera,trudno sie z nia pogodzic,a tu jeszcze to wstretne raczysko.Moja mama zmarla na raka w wieku 43 lat ja mialam zaledwie18,to byl cios w samo serce dla mnie,przezylam to strasznie ,nawet tera piszac placze,najgorsze sa swieta.Ledwo sie otrzasnelam po smierci mamy i zmarl tata tez na raka,roznica 3lat.Naprawde to jest straszne.Jak pomoc nie wiem,to poprostu przychodzi z chwila,czlowiek staje na wysokosci zadania i stara sie jak potrafi.

zweryfikowana
Posty: 104
Ostrzeżenia: 1/5

jak pomóc choremu na raka

20 mar 2010 - 11:17:25

dziękuję Wam za słowa otuchy

jak pomóc choremu na raka

20 mar 2010 - 15:45:58

Cytat
Aguska151
No coz choroba nie wybiera,trudno sie z nia pogodzic,a tu jeszcze to wstretne raczysko.Moja mama zmarla na raka w wieku 43 lat ja mialam zaledwie18,to byl cios w samo serce dla mnie,przezylam to strasznie ,nawet tera piszac placze,najgorsze sa swieta.Ledwo sie otrzasnelam po smierci mamy i zmarl tata tez na raka,roznica 3lat.Naprawde to jest straszne.Jak pomoc nie wiem,to poprostu przychodzi z chwila,czlowiek staje na wysokosci zadania i stara sie jak potrafi.

Rowniez moja mama odeszla z tego swiata w wieku 47lat,przed dzien moich urodzin ,mialam wtedy nastepnego dnia miec 23lata.Ciezo bylo,i nada jest ,tak jak piszesz-najgorsze sa swieta,choc i nie tylko.Czasem jak spojrze na moje kochane dzieci i wspone iz moja mama nawe nie zdazyla je poznac:-(To smutne!
Jesli chodzi o lekarzy to ,az strach sie leczyc.

jak pomóc choremu na raka

20 mar 2010 - 19:02:47

Tydzień temu moja mama zmarła na raka ( 13 lat temu tata) Jak się zachować? na pewno nie rozpaczać ja opiekowałam się kiedys tatą- karmiłam, myłam itp, a teraz mamą - lezała już 2 miesiące. Ani z jednym ani z drugim nie rozmawialismy o śmierci - wiedziałam, ze to już niedługo ale starałam się zapewnić jej komfort i zachowywać się normalnie, czasem nawet trochę pokłucić. Chyba nie dam rady więcej napisac, za świeżo... brak mi jej nawet tego mycia wstawania o 6 aby podac morfine- minął tydzień a ja budze się rano podac leki i ... nie ma komu.

jak pomóc choremu na raka

20 mar 2010 - 19:19:17

Rozmiem Twoj bol, bylas dzielna!

jak pomóc choremu na raka

21 mar 2010 - 11:26:26

Cytat
Balbi
to ja napiszę Ci z właśnej perspektywy osoby chorej właśnie na raka.Ja kiedy dowiedziałam się o chorobie ostatnią rzeczą o jakiem marzyłam to była litość która nagle wszysco wkoło zaczeli mi okazywać, ja każdy dzień zaczynałam i zaczynam ze świadomością ze żyję, ze wyniki się poprawiają przy czym zostaję przez dalszą rodzine i znajomych zarzucana tekstami a co bedzie kiedy, a co z dzieckiem, a boli, a ile jeszcze i tak cały czas. Ja tego nie potrzebuję , nie chce, dla chorych na raka życie toczy się dalej, nie ważne jak i ile jeszcze, ale się toczy. My chcemy żyć normalnie tak jak do tej pory a choroba jest tylko dodatkiem do naszego życia.Naważniejsze jest czuć miłość bliskich, żyć tak jak się zyło do tej pory.Możesz być przy tacie rozmawiać o głupotach al nie o chorobie, zabrać go na spacer, do kina, , podczas chemi kiedy organizm jest wykończony pomóc mu w najprostszych czynnościach ale nie na zasadzie wyręczania go (bo mnie to drażniło wyjątkowo jak wszyscy chcieli mnie we wszystkim wyreczać) ale udać ze bezinteresownie i z przyjemnością masz np. ochotę zrobić mu herbatkę czy coś ugotować ściemniając ze np. masz fajny nowy przepis, tak robiła moja przyjaciółka i to było fajne niby mi pomagała ale nie nachalnie a ja te jej wykręciki z przepisami, czy kawke plotkarską przyjmowałam z radościa a nie jak wizyty mojej rodziny którzy chcieli za mnie gotować , bo jestem , chora, którzy zamnie chcieli wstawić pranie bo jestem chora i tak cały czas.Jestem chora , żyje ze świadomością kolejnych przerzutów ale nadal żyję i to nadal moje zycie na kttóre chcę mieć wpłym ze wsparciem innych a nie ciągłą pomocą.

Zgadzam sie z Toba w kazdym słowie.Tez choruje na raka.I najbardziej co mnie denerwuje to litosc i ciagłe pytania jak sie czuje.
Wszystkim chorym na nowotwory oraz im najblizszym polecam fora dotyczace własnie chorób nowotworowych.Uwierzcie mi to kopalnie wiedzy.Porad ludzi ktorzy sami przez to przeszli.Tego nie dowiecie sie od zadnego lekarza.

jak pomóc choremu na raka

18 mar 2011 - 22:56:35

Cześć mam na imię Ania 7 miesięcy temu dowiedziałam się że mój tata ma raka płuc złośliwego 3 stopnia teraz jest coraz gorzej ma przerzuty na trzustkę i na nerki i wątrobę ma straszną cukrzycę i męczy go czkawka prawdopodobnie ma nacieki rakowe na przewodach oddechowych strasznie to przeżywam ciągle o nim myślę leży w szpitalu nic nie je a nawet kroplówki nawadniającej mu nie podadzą.to jest podłe człowiek pracował 35 lat i teraz musi prosić o głupią kroplówkę nasza służba zdrowia to wykańczalnia a nie pomoc.Jak dać radę znieść ten ból w sercu bo sama pomóc nie mogę.

jak pomóc choremu na raka

18 mar 2011 - 23:55:10

Cytat
Balbi
to ja napiszę Ci z właśnej perspektywy osoby chorej właśnie na raka.Ja kiedy dowiedziałam się o chorobie ostatnią rzeczą o jakiem marzyłam to była litość która nagle wszysco wkoło zaczeli mi okazywać, ja każdy dzień zaczynałam i zaczynam ze świadomością ze żyję, ze wyniki się poprawiają przy czym zostaję przez dalszą rodzine i znajomych zarzucana tekstami a co bedzie kiedy, a co z dzieckiem, a boli, a ile jeszcze i tak cały czas. Ja tego nie potrzebuję , nie chce, dla chorych na raka życie toczy się dalej, nie ważne jak i ile jeszcze, ale się toczy. My chcemy żyć normalnie tak jak do tej pory a choroba jest tylko dodatkiem do naszego życia.Naważniejsze jest czuć miłość bliskich, żyć tak jak się zyło do tej pory.Możesz być przy tacie rozmawiać o głupotach al nie o chorobie, zabrać go na spacer, do kina, , podczas chemi kiedy organizm jest wykończony pomóc mu w najprostszych czynnościach ale nie na zasadzie wyręczania go (bo mnie to drażniło wyjątkowo jak wszyscy chcieli mnie we wszystkim wyreczać) ale udać ze bezinteresownie i z przyjemnością masz np. ochotę zrobić mu herbatkę czy coś ugotować ściemniając ze np. masz fajny nowy przepis, tak robiła moja przyjaciółka i to było fajne niby mi pomagała ale nie nachalnie a ja te jej wykręciki z przepisami, czy kawke plotkarską przyjmowałam z radościa a nie jak wizyty mojej rodziny którzy chcieli za mnie gotować , bo jestem , chora, którzy zamnie chcieli wstawić pranie bo jestem chora i tak cały czas.Jestem chora , żyje ze świadomością kolejnych przerzutów ale nadal żyję i to nadal moje zycie na kttóre chcę mieć wpłym ze wsparciem innych a nie ciągłą pomocą.

chylę czoła Tobie właśnie! ujęłąś mnie swoją historią, codziennością - i to nie jest akt litości, nie poddawaj sie i spełniaj sie, gorąco pozdrawiam i trzymam kciuki
PS teraz wiem co musze zrobić, dzieki Tobie zrozumiałam

jak pomóc choremu na raka

19 mar 2011 - 00:21:14

Witaj, przykro mi bardzo, aczkolwiek nie będę Ci zbyt wiele współczuć, gdyż to wcale nie pomaga, a wręcz pogłębia w smutku. :(
Mogę z czystym sumieniem napisać, iż doskonale wiem co czujesz ... Moja Mama od trzech lat walczy z tym okropnym raczyskiem i niejednokrotnie "otarła" się o śmierć. Przeszło dwa lata temu przeszła koszmarną operację usunięcia jednej piersi, wraz z węzłami, niemalże zmarła w trakcie operacji, lekarze z trudem ją wybudzili, tak o Nią walczyli, że reanimując złamali Mamie mostek, jednak nie dane jej było odejść. Operacja się powiodła, kolejne kilka miesięcy koszmaru, hemia, nieustanna walka o lepsze jutro, wypadły jej wszystkie włosy, bywały dni, że wstawała z łóżka na czworaka .... Koszmar !!!!
Po nim nastał jakiś czas poprawy, niestety na dzień dzisiejszy jest bardzo żle, sytuacja wygląda tak, że Mama musi poddać się kolejnej operacji, druga pierś do usunięcia. Piszę to i płaczę, gdyż mam świadomość tego, że tym razem może się nie udać, Do tego wszystkiego czeka Ją ( być może ) przeszczep szpiku, dawcy brak, bez wahania oddam swój, tylko czy będę odpowiednim dawcą ??? Przed Nami dużo badań, kolejny ból i cierpienie przez chorobę, która ponownie daje się we znaki. Moja Mami ma już teraz znacznie słabsze serce, do tego inne choroby, które wykluczają pewne sprawy, anestezjolog ma wątpliwości, nawet nie myślę co może się wydarzyć. :////
To ogromny ból, dla Niej i reszty Rodziny, jednak nigdy się nad Nią nie użalam, staram się nie okazywać Jej jak bardzo się boję, zawsze Jej mówię, że nie może mi, Nam tego zrobić. Musi być silna dla mnie i mojej Rodziny ( mam dwójkę dzieci ) i dla mojej siostry, która również ma Rodzinę i trójkę dzieci. Bywa bardzo, bardzo ciężko, ale nie rozpaczamy, nie napiszę, że nigdy nie płaczemy, owszem płaczemy, ale zawsze z uśmiechem na twarzy, wierząc, że RAZEM DAMY RADĘ !!! Powiem tak, że potwornie się boję i najbardziej boli mnie to, że nie mam Jej na codzień, mieszkamy od siebie 40 km, więc trudno byśmy miały odpowiednio częsty kontakt, ale ciągle dzwonię i dużo rozmawiamy, widzę, że Mama bardzo się boi i jest Jej ciężko, aczkolwiek stara się niesamowicie i kamufluje ten stan jak tylko może .... To niewyobrażalnie bezradna sytuacja, nic nie możemy zrobić, lekarze robią swoje ( albo i nie ), a mimo to itak wszystko zależy od Tych na górze, a nam pozostaje głęboka wiara, że to jeszcze nie ten czas.
Nie możesz pomóc choremu na raka, nikt nie może, ale możesz sprawić, że przejdzie przez chorobę mając poczucie wsparcia i miłości najbliższych, spędzcie ten czas najlepiej jak się da i nigdy, przenigdy nie popadajcie w załamanie !!! Wierzę, że każdy ma swoje pisane i niestety nikt nie ma na to wpływu, mimo, iż pragniemy tego z całego serca. :((( Starczy pisania, bo klawiatura mi pływa. :(((

Trzymajcie się dzielnie i bądzcie silni, myśl pozytywnie ( wiem, że się nie da ), ale staraj się z całych sił, by nie popaść w paranoję.
Życzę Wam wszystkiego dobrego i dużo siły dla Was wszystkich !!! :))
Pozdrawiam !



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-03-19 00:59 przez misiu190208.

jak pomóc choremu na raka

19 mar 2011 - 11:08:35

Cytat
aniakusz5
Cześć mam na imię Ania 7 miesięcy temu dowiedziałam się że mój tata ma raka płuc złośliwego 3 stopnia teraz jest coraz gorzej ma przerzuty na trzustkę i na nerki i wątrobę ma straszną cukrzycę i męczy go czkawka prawdopodobnie ma nacieki rakowe na przewodach oddechowych strasznie to przeżywam ciągle o nim myślę leży w szpitalu nic nie je a nawet kroplówki nawadniającej mu nie podadzą.to jest podłe człowiek pracował 35 lat i teraz musi prosić o głupią kroplówkę nasza służba zdrowia to wykańczalnia a nie pomoc.Jak dać radę znieść ten ból w sercu bo sama pomóc nie mogę.
Kroplówki nawadniające są przeważnie z jakimiś dodatkami mineralnymi wzmacniającymi organizm i one mogą karmić tego raka.Moja teściowa ma raka kości (przerzuty z raka piersi).Lekarze nie dają jej żadnych szans,nawet nie będzie miała chemii,no i właśnie nie może brać żadnych witamin i minerałów bo one tego raka jeszcze bardziej napędzają.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

strogonow