Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

zweryfikowana
Posty: 1.557
Ostrzeżenia: 1/5

Dziecko z adopcji

17 lis 2014 - 14:43:27

Witajcie, Dziewczyny!

Na forum zaglądam rzadko, zazwyczaj wtedy, kiedy nadchodzi w moim życiu taki moment, że muszę się po prostu komuś wygadać. Przez kabel. Osobie trzeciej.
Myślałam, że od momentu powstania mojego wątku o chorobie nowotworowej [tutaj] nie spotka mnie już nic złego, przynajmniej na taką skalę, że w kilka chwil zawali mi się cały świat. Niestety, długo nie musiałam czekać, by ponownie doznać prawdziwego szoku na własnej skórze.
Otóż, po dwudziestu latach życia przyszło zmierzyć mi się z chyba jeszcze bardziej smutniejszym faktem niż rak. Kiedy dowiedziałam się o chorobie, prawie cztery lata temu, myślałam wówczas, że to już koniec. Niemniej jednak, myliłam się - to był dopiero początek. Przedwczoraj mój światopogląd legł w gruzach, przez dwie dekady swojego życia byłam karmiona kłamstwem przez swoich rzekomych rodziców. W końcu moi rodzice zebrali się w sobie i dowiedziałam się, że tak naprawdę nie jestem ich córką, tylko po prostu dzieckiem z adopcji. Od dwóch dób nie mogę normalnie funkcjonować, czuję się jeszcze gorzej niż wtedy, gdy myślałam, że rak to wyrok. Wszystkie moje wyobrażenia i poglądy, wszystko to, w co wierzyłam przez całe swoje dotychczasowe życie, było po prostu iluzją. Czuję się oszukana. Pękło mi serce. Jak można było żyć, ukrywając tak ważny aspekt dotyczący mojej osoby? Nie wiem już, kim tak naprawdę jestem.
Oczywiście, jestem im bardzo wdzięczna za to, że prawdopodobnie uratowali mi życie, wychowali mnie na dobrego i silnego człowieka (tak myślę), jednak nie mogę wybaczyć im tego, że potrafili to przede mną tak skrzętnie ukrywać. Nie mam pojęcia, czym się sugerowali, zatajając to przede mną przez tyle długich lat. Teraz nie dość, że mam wyrzuty sumienia, ponieważ nie zawsze zachowywałam się fair wobec dwojga ludzi, których zawsze uważałam za najbliższe osoby memu sercu, to w dodatku nie mam pojęcia, kim byli ludzie, którzy dali mi życie. Mam mętlik w głowie.

Piszę o tym tutaj, ponieważ nie wiem, co dalej... Chciałabym dowiedzieć się, czy ktoś z Was znalazł się w podobnej sytuacji. Jak dalej funkcjonować? Co zrobić?

Wiem, że adopcja to nic złego, wręcz przeciwnie - to piękny gest, dlatego nie mieści mi się w głowie, dlaczego został on tak zatajony. Na taką wiadomość nigdy nie nadejdzie odpowiedni czas, lecz osobiście uważam, że czekać z tak ważną informacją dwadzieścia lat, to "trochę" za długo.
Zważywszy na fakt mojej obszernej historii choroby, wydaje mi się, że powinnam odnaleźć chociażby kobietę, która mnie urodziła, pomimo tego że jak byłam jeszcze w jej brzuchu, powiedziała, że mnie nie chce. Większym dramatem dla mnie jest to, że nie podała ojca. Kim jestem? Nie wiem. Nie znam swoich genów, nie wiem, co jeszcze może mnie w życiu spotkać (myślę tutaj tylko i wyłącznie o swoim zdrowiu), a przecież niedługo czas, bym i ja założyła swoją rodzinę.
Co zrobiłybyście na moim miejscu? Może są tutaj osoby, które mają podobną historię do mojej. Chciałabym z kimś takim porozmawiać. I to bardzo. Bo jakby nie było - jest mi teraz ciężko. I chyba nikt inny tego lepiej nie jest w stanie zrozumieć niż osoba, która chociaż w pewnym stopniu czuła się tak jak ja teraz.

Chcę również zaznaczyć, że kocham moich rodziców ponad życie, w chwili obecnej chyba jeszcze bardziej niż wcześniej, dziękuję im za wszystko, co dla mnie zrobili, będę im za to wdzięczna do końca życia, bo być może uratowali moją osobę przed jakąś patologią, krzywdą etc. Nie mogę jednak zrozumieć tego zwlekania z uświadomieniem mnie, jak jest naprawdę. To boli. Bardzo boli. Boli do tego stopnia, że teraz jak rozmawiam z rodzicami, nie jestem w stanie spojrzeć im prosto w oczy. Uciekam wzrokiem.


Tak sobie teraz myślę, w sumie jeszcze "na gorąco", bo mija dopiero druga doba od tej wielkiej chwili prawdy, że muszę odnaleźć tę kobietę. Chociaż, z drugiej strony, nie chciałabym jej nigdy spotkać.

Co robić?
Wołam o pomoc.

Dziecko z adopcji

17 lis 2014 - 15:40:13

wg mnie to histeryzujesz, niby kochasz rodziców a masz im za złe że Ci nie powiedzieli wcześniej... Tylko jaka różnica?
Na taką wiadomość nigdy nie ma odpowiedniego momentu.
U mojego syna w klasie jest adoptowana dziewczynka i rodzice mają dylemat czy jej powiedzieć, jak zareaguje, a może nie mówić jej wcale. Boją się że wyręczy ich ktoś inny, a z drugiej strony nie chcą jej zawalić tego poukładanego świata który ma.

No bo do kurcze na które urodziny chciałabyś dostać taki prezent, taką niełatwą wiadomość? Na ósme? Trzynaste? Osiemnaste?

Dziecko z adopcji

17 lis 2014 - 15:58:34

Ja mam adoptowaną 19-miesięczną córeczkę, mam ja od 4 miesięcy, wiem że nie będzie jej łatwo w zyciu chocby ze względu na to że jej mama traktowała ją alkoholem będąc w ciąży, ma FAS. poznanie prawdy może być trudne. nie zamierzamy jednak ukrywać przed nią niczego, im wcześniej dziecko się dowie tym lepiej. Prawda po latach boli bardziej , nawet jeśli usłyszy się się w końcu od rodziców a nie dowie się przypadkiem, urodziny ósme , 13 18 to stanowczo za późno... na poziomie dziecka 3 letniego też można przegazać tę wiadomość... i nie jako tragedię ale jako piękną możliwośc spotkania. i tak to powinno być.
na usprawiedliwienie twoich rodziów może niech będzie fakt że kiedyś adopcja była tematem tabu - i jak pokauje Twoja historia był to ogromny błąd. każdy chce wiedzieć kim jest, myśle że jest to naturalna potrzeba, ktora przykryta kłamstwem zostaje po prostu niezaspokojona, pominieta i to potem tak boli.

Dziecko z adopcji

17 lis 2014 - 15:59:52

vicy666 napisz post na Szafie, bo na Szafkę mało osób zagląda
główa do góry, masz dobrych rodziców..nie masz powodu do nerwów

Dziecko z adopcji

17 lis 2014 - 16:02:26

ta wiaomość nie musi być wcale " niełatwa" a im wcześniej tym dla dziecka jest to bardziej naturalna informacja kim jest, i jak jest wazne i wyjatkowe. w mojej rodzinie będą 2 wielkie święta dziecka, urodziny mojej córeczki te prawdziwe metrykalne i dzień od którego mieszkamy razem.

zweryfikowana
Posty: 1.557
Ostrzeżenia: 1/5

Dziecko z adopcji

17 lis 2014 - 16:58:56

Cytat
martynkaa11
wg mnie to histeryzujesz, niby kochasz rodziców a masz im za złe że Ci nie powiedzieli wcześniej... Tylko jaka różnica?
Na taką wiadomość nigdy nie ma odpowiedniego momentu.
U mojego syna w klasie jest adoptowana dziewczynka i rodzice mają dylemat czy jej powiedzieć, jak zareaguje, a może nie mówić jej wcale. Boją się że wyręczy ich ktoś inny, a z drugiej strony nie chcą jej zawalić tego poukładanego świata który ma.

No bo do kurcze na które urodziny chciałabyś dostać taki prezent, taką niełatwą wiadomość? Na ósme? Trzynaste? Osiemnaste?

dzięki za wsparcie :] ale nie histeryzuje i nie mam i tego w żadnym wypadku za zła. dla ciebie to może żadna różnica, bo nie jesteś na moim miejscu. Ale wcale tobie tego nie życzę. Dla mnie to ogromnie zmienia postać rzeczy, a wiesz, dlaczego? Jeszcze nie, ale powiem tobie.

Jak zawsze, ludzie potrafią być mądrzy, nie znając całej sytuacji od początku do końca.

Nie jestem obrażona, że nie wiedziałam, tylko po prostu jest mi przykro, że dowiedziałam się dopiero teraz, gdy już nie mieszkam z moimi rodzicami, bo wyjechałam na studia i jestem z tego powodu zrozpaczona, ponieważ nie mam z nimi tak dobrego kontaktu, jaki bym chciała mieć. Gdybym wiedziała o tym wcześniej, na pewno nasze relacje wyglądałyby inaczej. Ale swoją drogą - wolałabym chyba nigdy się o tym nie dowiedzieć.

Nie chcę spotkać swojej rodzonej matki, nie chcę jej znać, bo jedyne, co chciałabym zrobić, to napluć jej w twarz.. Naprawdę.
Zastanawia mnie jedynie fakt, że rodzaj nowotworu złośliwego, który mnie dotyczy, zazwyczaj powstaje w płodzie matki, podczas ciąży. Co z kobietą, która mnie porzuciła w takim razie? Stąd to dla mnie tak istotna sprawa. Nie interesuje mnie nic poza tym, chcę tylko być w pełni świadoma i móc odpowiedzieć sobie na zawsze nurtujące mnie pytania, dlaczego wciąż coś mi dolega.. jak nie wada wzroku, to wada kręgosłupa, teraz nowotwór, wcześniej inne problemy zdrowotne. Czy jest w tym coś dziwnego?

Poza tym, podobno tamta kobieta miała też syna.. a ja zawsze chciałam mieć brata. Chciałabym go zobaczyć, o ile jeszcze żyje, bo gdy była ze mną w ciąży, ponoć zniknął bez śladu, a miał wtedy tylko cztery lata.

Kocham moją mamę i tatę najbardziej, zawsze będą dla mnie jedynymi rodzicami, którzy mnie kochają również i wiem o tym bardzo dobrze, wychowywali mnie od moich pierwszych dni, ale genetycznie jak widać jestem niestety w ogromnym stopniu obciążona różnymi choróbskami, które mnie dopadły już teraz, a co będzie później? Nie wiem, a takie rzeczy warto wiedzieć.

niezweryfikowana
Posty: 4.611
Ostrzeżenia: 1/5

Dziecko z adopcji

29 sty 2015 - 14:27:56

Histeria. A nie przyszlo ci do glowy, ze ich boli, ze nie jestes ich? Ze oddaliby wszystko zebys byla ich biologiczna corka? Ze wccale nie jestes dla nich gorsza, i milosci nie jest mniej, tylko jest to, czego nie sa w stanie zmienic. Ze zdaja sobie sprawe, ze prawda zaboli? Gdybym adoptowala dziecko to nie poeiedzialabym prawdy. Nie dalabym rady. za slaba jestem. Podziwiam ich, ze ci powiedzieli. A jestes tym, na kogo cie wychowali. Twoi biologiczni nie wniesli do twojego zycia nic i jak na mnie nie maja znaczenia

Dziecko z adopcji

29 sty 2015 - 19:59:53

A wiesz co? Przecież to są Twoi rodzice i koniec kropka. A czy to istotne, że nie urodziła Ciebie Twoja mama? Są z Tobą od zawsze i nie ma co rozmyślać! A często jest tak, że np mamy ciocie (matki chrzestne) i one są związane z nami więzami krwi, ale maja nas gdzieś i nawet nie kontaktują się z nami przez całe życie, tylko widujemy się z nimi od ślubów i pogrzebów. A obok mieszka sąsiadka, z którą się przyjaźnimy, jesteśmy związane emocjonalnie...czy też znamy swoje bierzące problemy itp...i co? ważniejsza jest dla nas taka osoba-sąsiadka czy ta ciotka?
Co Ciebie boli, że Tobie nie powiedzieli "córeczko jesteś adoptowana?" Przestań! Doceniaj co dla Ciebie zrobili, ile dali miłości i za to że dla nich byłaś i jesteś tym szczęściem, które pokochali, a nie że Ciebie nie spłodzili. Jesteś ich, a oni są Twoi i już :) Pozdrawiam.

Dziecko z adopcji

31 sty 2015 - 12:25:15

Ja jestem zwolenniczką informowania dzieci od samego początku w formie przystosowanej do wieku. Im później rodzice adopcyjni się na to zdecydują tym trudniej, jeszcze gorzej gdy dziecko, dorosły czy nastolatek dowiadują się od kogoś obcego lub przez przypadek.

Twoi rodzice na pewno nie chcieli źle, porozmawiajcie o swoich uczuciach, powiedz im co czujesz. Dowiedz się dlaczego tak długo zwlekali. O ile miałaś szczęśliwe dzieciństwo to adopcja prawdopodobnie jest jedną z lepszych rzeczy jakie mogły cię spotkać. Myślę, że potrzebujesz czasu na oswojenie się z tym.

Dziś podejście do adopcji całkowicie się różni od tego z przeszłości. Kiedyś ludzie bojąc się reakcji otoczenia ukrywali ten fakt, zmieniali miejsce zamieszkania, towarzystwo, niekiedy kobiety udawały, że są w ciąży.

Co do kobiety, która Cię urodziła to świat nie jest czarno biały, nie usprawiedliwiam, ale różnie w życiu się układa, nie zawsze jest się w stanie wychować dziecko tak jak ono na to zasługuje. Wtedy decyzja o oddaniu do adopcji wydaje mi się być właściwa.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2015-01-31 12:31 przez SYRELIS.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

kuchenka dla dziecka- doradźcie