Każda mama martwi się o swoje dziecko, czy ma lat 6, czy 36.
Taka już nasza życiowa rola.
Niestety w pewnym momencie musimy oswoić się z tym, że urodziłyśmy
dzieci nie dla siebie, ale dla świata...
Właśnie na tym polega dojrzałe macierzyństwo.
Z moich obserwacji wynika, że sześciolatek jest dopiero na początku rozluźniania dotychczasowych intensywnych więzi z mamą, ale jest to już właściwa pora.
I to jak mu w tym procesie socjalizacji pomożemy, decydować będzie jakim w konsekwencji stanie się człowiekiem.
Wracając do głównego tematu dyskusji: nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś posiedziała w kąciku te 2 godzinki i popilnowała swojego synka, jeśli nie masz zaufania do pań prowadzących tego typu urodzinki.
Na pewno poprawi to Twoje samopoczucie, że zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy, żeby go chronić.
Rodzicom-organizatorom powiedz po prostu, że taki masz zwyczaj, że zawsze z nim zostajesz.
Tylko ustal sobie wewnętrzną granicę, dla siebie i dla niego...pozwól mu poznawać świat bez każdorazowej Twojej asysty.
p.s. Panie pracujące w klubikach dla dzieci to bardzo często świetnie przygotowane absolwentki pedagogiki, które nie znalazły niestety pracy w szkole/przedszkolu, pełne pasji i radości, których często ,,starym wyjadaczom" brakuje.
Co do odpowiedzialności, to każda taka placówka posiada wymagane dla jej prowadzenia ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej.
Miejsca tego typu są kontrolowane, atestowane, a prywatni właściciele dbają o serwis sprzętu dużo częściej niż np. gminy o swoje place zabaw.