Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Witajcie drogie mamy, mam problem, a raczej kilka. Chciałam zaczerpnąć mądrych rad. Zwykle wiedziałam doskonale co kiedy robić, a teraz nie wiem co się stało - wena mnie opuściła czy co? W ogóle chyba temat źle zatytułowałam - poprawcie mnie, jeśli będzie trzeba. PROSZĘ PRZECZYTAJCIE TO :-(.
Jestem mamą wspaniałej 26-miesięcznej dziewczynki. Miałam do niej od początku ogromną cierpliwość, ale teraz to się zmieniło. Nie daję jej klapsów, wszystko wolę jej tłumaczyć. Ale ona czasem nie słyszy, co mówię do niej... Przed każdym wyjściem do sklepu najpierw w domu tłumaczę, jak trzeba się tam zachowywać (zakaz biegania, dotykania produktów, spokojne czekanie koło mamy w kolejce do kasy, nie powinno się wołać słodyczy itp.), następnie przed wejściem do sklepu przypominam zasady i ona zawsze mówi: "Tak mamusiu, dobrze". Nie chcę przekupywać słodyczami itp. Czasem jednak mówię: "Jeśli będziesz spokojna w sklepie, to będziemy malować farbami (ona to kocha, pół domu jest w farbach wtedy, ale frajda bezcenna)" lub "W nagrodę za dobre zachowanie rozłożymy domek i pobawimy się w rodzinę" (na co dzień nie rozkładam, bo nie mam aż tyle miejsca). Ogólnie mam na myśli, że grzeczne zachowanie = super zabawa. To skutkuje czasem, a najczęściej jest jednak tak, że po przekroczeniu drzwi sklepowych, bankowych itp., córka zapomina o obiecankach (zawsze dotrzymuję słowa) i włazi za ladę, bierze lizaki, które są często w zasięgu ręki i kuszą, chce klikać na kalkulatorze i kasie, ucieka. Ja nigdy nic nie mogę z nią kupić!!! Zapominam w ogóle po co przyszłam. Najgorsze jest to, że kiedyś była grzeczna w sklepach, ale "miłe panie", częstowały cukierkami, dawały lizaki, to teraz sama woła, bo myśli, że wszędzie takie zasady panują. Niektóre panie pozwalają na zabawę kalkulatorem, a ja się nie zgadzam, bo wiem, że później ona będzie wszędzie chciała to praktykować i jest scena, bo pani pozwala, a mama nie. Bywa, że opuszczam sklep zanim cokolwiek kupię, biorę na ręce i wynoszę ją. Patrzę z zazdrością na spokojne dzieci w sklepach w podobnym wieku, dzieci koleżanek są grzeczne, a ja się nagadam i jak grochem o ścianę - nie mam siły. Córka od zawsze była bardzo ruchliwa w porównaniu do niektórych rówieśników. Inne dzieci siedziały grzecznie w wózku, a ona wstawała, 10 minut nie wytrzymywała (takich przykładów mogłabym wiele podać). Ja się naprawdę staram. Nie mogę tego na jej temperament zwalać. Boję się, że to moja wina, ale jeśli tak, to nie wiem kiedy i co źle zrobiłam, bo naprawdę się BARDZO STARAM.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-11 17:00 przez A_Lamps.

to chyba taki wiek, moja niby nie usieka, ale słodycze z pod kasy zabiera i wszystko musi dotknac, mnie az tak to nie przeszkadza, kiedys w odcinku super niani bylo na ten temat, i ona kazala isc z dzieckiem na dzial zabawkowy zeby sie pobawiło a potem wytłumaczyc ze sie pobawiłaś to teraz masz byc grzeczna ale niewiem czy to skutkuje:)

ja zawsze ide po jakaś bajeczkę na dział książek albo biorę 2 i wkładam córkę do wózka a ona ogląda książeczke, najlepsze te o twardych staronach. jak już jej się nudzi to "szukamy" produktów, np masła, potem cukru itd. odkłądam ksiązki. nigdy ich nie kupuje... jakoś daje radę, właściwie to dajemy ;)



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-12-11 16:52 przez soprano.

Ja też jej nie ulegam. Przed wejściem do sklepu mówię np., czy pamięta, że w domu czeka na nią deserek monte i w sklepie o tym przypominam. Albo mówię po co idziemy i gdy wchodzimy, to ona od drzwi woła do ekspedientki: "Czy są trzy bułki?" ;-). Ona ma dietę i akurat słodyczy nie może. Strasznie mnie rozprasza w sklepie, muszę zamiast kupować, odciągać ją od "wabików". Gdy sklep jest taki, że nie da się wejść za ladę, to pół biedy.

Dziecku się nudzi. Spróbuj znaleźć jej zajęcie, daj jej kartkę z zakupami ( musisz wyrysować zakupy :)) i niech ci mówi co masz jeszcze kupić, znasz sklep, pozwól jej czegoś poszukać samej, stoisz dwa metry od jajek to poproś żeby Ci pokazała gdzie one są, niech uczestniczy i czuje się potrzebna. Wciągaj dziecko w zabawę, zastawiaj się głośno to co dzisiaj robimy, co nam będzie potrzebne....daj się jej wykazać.

alicja70 dziękuję Ci, bo wydaje mi się super pomysłem ta lista zakupów. Córka często pomagała mi wkładać jabłka, mandarynki, marchew do torebki. Są sklepy, gdzie większość podaje ekspedientka, a tam lista bardzo się nam może przydać. Już nawet płacić córce czasem pozwoliłam, wszystko również tłumaczyłam: "Spójrz kochanie, teraz pani kładzie na wagę mandarynki i waży je", "A teraz pani wszystko dodaje na kasie i powie nam ile pieniążków musimy zapłacić" i córka zawsze bierze do kieszeni paragon. Ja się naprawdę starałam (tak mi się przynajmniej wydaje), zatem potrzebuję oryginalnych pomysłów, takich jak ten z listą :-).

Nie wiem ale upewniłam się w przekonaniu że dziecko nie jest na moje nerwy.

Wychodzenie z dzieckiem do miejsc publicznych – sklepu, parku czy Kościoła – jest nieuniknione. Warto już od najmłodszych lat dziecka zadbać o to, by poznawało funkcjonowanie w różnych miejscach, środowiskach, aniżeli tylko to domowe wśród dobrze znanych sobie osób. Należy zabierać go ze sobą, pokazywać oraz uczyć odpowiedniego zachowania, nawet jeżeli wiąże się to z wydłużonym czasem zakupów czy innymi niedogodnościami. Nie uchronimy dziecka od wejścia w świat i życia wśród ludzi, dlatego powinniśmy starać się jak najlepiej go wychować i przysposobić do życia w społeczeństwie.
A_Lamps bardzo dobrze, że przed każdym wyjściem tłumaczysz córce jak należy zachowywać się w miejscach publicznych i zawsze przypominasz ustalone zasady. Twierdzisz, że nie zawsze to skutkuje, a może warto było by w domu zrobić inscenizację posługując się dekoracjami przedstawiającymi sklep. Bawiąc się razem z córką przypomniałabyś zasady dobrego zachowania oraz sama mogłabyś odegrać rolę niewłaściwego postępowania, by unaocznić córce to, co Tobie przeszkadza i nie należy robić – wchodzenie pod ladę, zabieranie słodyczy, przeszkadzanie sprzedawczyni.
Nie zgadzam się ze słowami i sposobami wychowawczymi użytkowniczki soprano, gdyż świadczy to tylko o tym, iż to dziecko rządzi i manipuluje rodzicem. Nie należy przekupywać dzieci, gdyż to na dłuższą metę nie skutkuje i przynosi tylko chwilowe rezultaty, a dziecko za każdym razem będzie chciało coraz więcej i więcej, a to nie rozwiąże problemu, tylko przysporzy kolejne. Uważam również, że branie i używanie przez dziecko książek ze sklepu, a potem odkładanie ich z powrotem na półkę jest oznaką braku szacunku.
Zgadzam się zaś z użytkowniczką alicja70, że zachowanie Twojej córki może być oznaką nudy przy robieniu codziennych zakupów. Dużą ilość energii dziecka można spożytkować w inny sposób. Mogłybyście wspólnie napisać prostą książeczkę z rysunkami Twojej córki, która jak twierdzisz uwielbia malować i zawrzeć tam obowiązki dziecka, jako aktywnego i pomocnego członka wypraw po zakupy, tego, który pomaga pchać wózek, wkłada produkty i jest ważny oraz niezbędny na zakupach. Nudny obowiązek zamienić w ciekawe i pożyteczne zajęcie dla dziecka.
Więcej przydatnych pomysłów i rozwiązań możesz znaleźć w książce „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” A. Faber, E. Mazlish w rozdziale „Zamiast karania”. Książka pomoże Ci rozwiązać problem, ale również porusza wiele aspektów wychowania, sztuki dialogu oraz komunikacji z dzieckiem.

ja poleca jeszcze zapoznac sie z rozwojówka człowieka eriksona i pageta

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Córka (26 miesięcy) używa niewłaściwych słów.