A ja powiem tak. Dostałam się z moim chłopakiem do dwóch różnych miast na studia. Nie była to mała odległość , więc ze spotkaniami był problem. Widzieliśmy się jedynie kiedy wracaliśmy do domu - mieszka ode mnie 15 km. W tamtym momencie byliśmy ze sobą 2 lata, to sporo czasu. Ja jestem strasznie tęskliwa i niemalże codziennie wieczorami płakałam , że nie było nam pisane mieszkać razem! On tam , ja tu. No i przez to , że tak non stop o nim myślałam , zamartwiałam się, bo mieszkał z chłopakami którzy imprezowali zawaliłam pierwszy rok studiów. Oczywiście nie tylko dlatego, ale też nie dawałam sobie rady z jednym z przedmiotów , który wykładała młoda pani magister , która pozjadała wszystkie rozumy i za wszelką cenę chciała mnie udupić. Poddałąm się, bo wszystko było na nie i stwierdziłam, że za rok spróbuję raz jeszcze na tym samym kierunku tyle , że w tym mieście , w którym studiuje mój facet. Udalo się, zostałam przyjęta, zamieszkałam z chłopakiem, pierwszy semestr skończyłam ze średnią powyżej 4,0 (a studia filologiczne nie są łatwe) , letni podobnie, jest zupełnie inaczej, wracam do mieszkania w którym czeka na mnie facet, dogadujemy się bez problemów. I wcale nie żałuję tego roku.
Dlatego obalam mit, jeśli ktoś mowi , że przez chlopaka zawalisz rok. Jesli ktoś ma zawalić to zawali, i nikt nie musi się do tego przyczyniać. To zależy od podejścia i tego co się chce osiągnąć. W czym facet ma przeszkadzac? Musisz sie uczyc - prosisz o ciszę bierzesz książki i się uczysz.