Obecnie rozmawiamy o:

Pogrzeb

30 minut temu

free spin za rejestracje

godzinę temu

Własny salon fryzjerski?

dzisiaj o 12:18

srebrna biżuteria

dzisiaj o 12:06

Rewelacyjne okna

dzisiaj o 11:09

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

"Samotna" ciąża.

30 gru 2014 - 16:40:41

Witajcie Serdecznie Kochane.


Mam pewien problem. Jestem w piętnastym tygodniu ciąży. To dla mnie wyjątkowy czas. Każdego dnia zastanawiam się jak się miewa maluszek, ile urósł, czekam kiedy pierwszy raz poczuje jego ruchy. W przeszłości miałam wypadek i miałam złamany kręgosłup teraz mam stabilizator dlatego muszę bardzo na siebie uważać , ponieważ w każdej chwili mogę usłyszeć, że wolno mi tylko leżeć. W związku z moją niepełnosprawnością muszę przechodzić częste badania , które troszkę kosztują. W całej tej sytuacji nie mam wsparcia partnera. Kiedy proszę aby zaniósł coś za mnie po schodach, bo nie mogę dźwigać uważa ,że ciąża to nie choroba. Często przychodzi mi w nocy jeździć po Niego do kolegów i po alkoholu wyzywa jak źle jeżdżę ,szydzi ze mnie przez co przysparza wielu nerwów. Na badanie między 11-14 tygodniem wybraliśmy się razem. Myślałam ,że jak usłyszy nasze małe bijące serduszko to się wzruszy tak jak ja. Niestety po przyjeździe do domu powiedział , że niepotrzebnie zmarnował tyle czasu na czekanie i mógł robić samochód w tym czasie. Powiedzcie mi czy to normalne u mężczyzny ? Czy tacy "tatusiowie" , którzy się troszczą martwią są już na wymarciu ? Czy po prostu ja trafiłam na ciężki przypadek ? Co robić ? Rozmowy nie pomagają , mam wrażenie ,że w mojej ciąży jestem "sama" i "samotna".

"Samotna" ciąża.

30 gru 2014 - 16:57:17

Czytam Twój wpis i jestem przerażona. Przecież ten człowiek jest nie dojrzały aby być ojcem. Chyba wiedziałas jaki on jest i czy możesz liczyć na jego wsparcie.Jak już urodzisz również będziesz potrzebowała jego pomcy /szczególnie w pierwszym okresie/ i co zrobisz. A masz jakichś bliskich, rodziców lub rodzeństwo na których mogłabyś liczyć. Wg mnie ten człowiek nie nadaje się do wspólnego życia, więc uciekaj zawczasu jeśli masz gdzie.

"Samotna" ciąża.

30 gru 2014 - 17:08:52

Wydaje mi się, że faktycznie nie nadaje się na bycie ojcem. A jaka reakcja była gdy dowiedział się o ciąży?
Niestety jeśli teraz jest taki są małe szanse, że zmieni się gdy dzieciątko przyjdzie na świat. Wtedy będzie musiał ograniczyć kontakty z kolegami i alkoholowe wybryki co raczej mu się nie spodoba i będzie obwiniał o to dziecko. .. szczerze współczuję takiego partnera.

"Samotna" ciąża.

30 gru 2014 - 18:24:45

Współczuję Ci. Facet już teraz Ci nie pomaga a jak urodzi się dziecko to tym bardziej będzie miał wszystko w dupie. Nie wierzę żeby z dnia na dzień zmieni się w Super Tatę.

Gdybym miała być z takim facetem jak Twój to już bym chyba wolała być sama.

"Samotna" ciąża.

31 gru 2014 - 01:26:45

Mój mąż zachowuje się podobnie, jak Twój partner. Dla niego i podczas mojej ciąży, i później, jak już urodziłam, ważny był alkohol, a od czasu jak się przeprowadziliśmy do mojego rodzinnego domu (bo w pewnym momencie pogorszyła się nam sytuacja finansowa i nie mogliśmy dłużej sami wynajmować mieszkania w mieście), bardzo często wypomina mi, że on tu nikogo nie zna, nie ma z kim nawet iść na piwo czy pogadać.
Miałam termin na koniec stycznia (urodziłam w końcu w lutym), a on przez prawie cały styczeń kupował sobie piwko na wieczór i po 22 - jak na zadane pytanie, czy już rodzę, odpowiadałam, że chyba nie - stwierdzał, że "to pewnie raczej już dziś nie pojedziemy na porodówkę" i otwierał piwo. Tak, jakby kobiety rodziły tylko w dzień. Doszło do tego, że jak już urodziłam to ukrywał się z piciem, a w kwietniu za prowadzenie po alkoholu stracił prawo jazdy (i dzięki Bogu za tego człowieka, który go zauważył na stacji, jak pije piwa, i zadzwonił na policję).
Przy czym przez większość czasu, jak byłam w ciąży, mąż bardzo cieszył się na dziecko (ciąża była planowana, jeśli to ma znaczenie). Ale na szkołę rodzenia ze mną nie chciał chodzić. Bo - uwaga - "jak będzie chciał się dowiedzieć, jak wykąpać dziecko, to sobie zobaczy na youtubie." Kikut pępka? Jaki octenisept, jakie czekanie na odpadnięcie? Jak jego siostra była mała (20 lat temu) to przyszła położna, parę razy zakręciła tym kikutem i odleciał! Ależ teraz wymyślają, co za bzdury Ci tam kładą do głowy na tej szkole rodzenia!

Słyszałam, że faceci czują się niedoceniani i zapomniani przy partnerce, która jest w ciąży, bo wszyscy tylko wypytują o nią i o jej samopoczucie. Dokładnie tak było w naszym przypadku. To się jeszcze nasiliło, kiedy urodził się Szymek, bo wtedy na pierwszym miejscu stanęło dziecko. I dla mamy tata został na drugim miejscu. To nie pomaga w utrzymywaniu więzi między partnerami. Bardzo od siebie oddala, a nie ma skutecznego sposobu, by to zmienić, bo - co męża strasznie dziwi - dziecko nie może się samo sobą zająć! I, kurczę, ciężka sprawa, ale trzeba mu poświęcać praktycznie 100% matczynego czasu. No niesamowite.
Szymek ma teraz niecałe 11 miesięcy i od tych 11 miesięcy mój mąż uważa, że jest niedoceniany, że jest tylko od przynoszenia pieniędzy do domu i nawożenia do piwnicy opału; że na nic nie może sobie pozwolić, bo jak wypije sobie piwo to jest awantura (którą zawsze powoduje to, że on jest niesamowicie czepliwy nawet po tym jednym piwie i łapie mnie zupełnie bez sensu za słówka - czasami mam wrażenie, że ma w głowie taką maszynę losującą i wybiera losowo słówko, do którego się tym razem doczepi); że nie pozwalam mu nic przy dziecku zrobić (zwłaszcza jak Szymek był malutki, to nasze pierwsze dziecko i sama czułam się niepewnie przy obsłudze noworodka, a co dopiero ktoś, kto swoją wiedzę opiera na youtubie); że JA się o wszystko czepiam i narzekam, że mam cały dom na głowie; wiecznie licytuje się ze mną, kto miał cięższy dzień; jak mu nie daj Boże powiem, że mnie boli głowa to interpretuje to jako narzekanie na to, że mam strasznie dużo roboty w domu i mówi mi, że sama sobie to zgotowałam i on się ze mną chętnie zamieni i będzie siedział w domu, a ja będę wstawać na 6 do pracy i zapieprzać; że sama sobie tak dziecko wychowałam, że nie może posiedzieć w kojcu i muszę go pilnować i się z nim bawić cały dzień. Kwestionuje prawie każdą moją wizytę u lekarza z Małym - a chodzę do niego tylko wtedy, kiedy ma 40 stopni gorączki albo wymiotuje, albo ma straszny katar i nie może spać w nocy, albo ma czerwonego siusiaka (to był hit, naprawdę, wyśmiał mnie, po czym się okazało, że Mały musiał mieć ściągany napletek, bo gdzieś tam mu podszedł prawdopodobnie krem na odparzenia i na żołędzi zrobił się poważny stan zapalny; leczenie tego trwało dwa tygodnie). Przepraszam za nadmiar średników, musiałam to jakoś czytelnie rozdzielić, tyle tego jest.

Szczerze? Na Twoim miejscu uciekałabym od tego faceta, gdzie pieprz rośnie. Póki masz czas i siły, by to zrobić. I póki nie jesteście po ślubie - jeśli dobrze zrozumiałam. Bo to tylko kwestia rozstania i potem rozprawy o alimenty i widzenia. Nie całej procedury rozwodowej.
Ja od 10 miesięcy mówię o rozwodzie, na początku grudnia już byłam nawet umówiona do prawnika, a mężowi przedstawiłam swoje roszczenia rozwodowe, czy jak to się tam nazywa (np. to, że chcę, by dziecko zostało ze mną, częstość widywań męża z dzieckiem, sposób podziału "majątku", jeśli tak można nazwać to, czego się dorobiliśmy). Uprosił mnie kolejny raz, bym mu dała szansę. A ja się tylko boję, że finansowo sobie nie dam rady bez męża i że sprawa rozwodowa będzie się ciągnąć i psychicznie nie uciągnę opieki nad dzieckiem i kończenia doktoratu. Tylko to mnie jeszcze jakoś powstrzymuje. Ale gdyby ciąża i ta sytuacja po urodzeniu dziecka miała miejsce ZANIM wzięliśmy ślub... Dawno już bym dostawała alimenty i w świętym spokoju żyła sama z synkiem. Mąż i tak mi większość czasu nie pomaga przy dziecku, bo woli sobie pograć, albo pooglądać telewizor (a jak go poproszę, by wziął Szymka na chwilę, bo chcę iść do toalety, to mówi, czy może najpierw dojeść obiad?? Czy to musi być już teraz?), więc co za różnica, czy on jest, czy go nie ma. Jak wybieramy się gdzieś, bo trzeba np. pojechać na zakupy, to on najpierw musi sobie odpocząć po pracy i pooglądać telewizor (ok, rozumiem, każdemu należy się odpoczynek, ale czemu zawsze pół godziny przeradza się w półtorej, a on zasypia przed telewizorem? A jak przychodzę i pytam, czy już możemy jechać, to na mnie naskakuje, że nie pozwalam mu nawet odpocząć i że ON BYŁ W PRACY I JEST ZMĘCZONY. No shit, serio? A ja to cały dzień w SPA siedziałam?).

Jeśli koledzy i on sam są ważniejsi dla Twojego partnera niż jego kobieta i dziecko, które się mu urodzi, to moim zdaniem nie powinno być dla niego w tej rodzinie miejsca.
Ale to tylko moje zdanie. Ja, wiedząc, co mam teraz, nie zdecydowałabym się 2 lata temu na ślub. Na dziecko tak, bo Szymek jest przecudowny i nie wyobrażam sobie bez niego życia - ale drugi raz bym się z mężem nie męczyła.
Ściskam Cię ciepło i życzę dużo siły i zdrówka dla Ciebie i Maleństwa.



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-12-31 01:34 przez predatorworm.

"Samotna" ciąża.

31 gru 2014 - 12:27:11

Po prostu źle trafiłaś, z dzieckiem też pewnie będziesz sama. Wyrazy współczucia.

"Samotna" ciąża.

01 sty 2015 - 16:56:54

Chyba wiedziałeś jaki jest Twój partner przed tym jak zaszlas w ciążę. Tacy ludzie się nie zmieniają a jeśli już to na gorsze. Szkoda mi tylko waszego dziecka:( Niezłego ojca mu zgotowalas:(

"Samotna" ciąża.

01 sty 2015 - 19:02:55

Cytat
anulkam1983
Chyba wiedziałeś jaki jest Twój partner przed tym jak zaszlas w ciążę. Tacy ludzie się nie zmieniają a jeśli już to na gorsze. Szkoda mi tylko waszego dziecka:( Niezłego ojca mu zgotowalas:(
Och, co za naiwne myślenie. Jakby w życiu wszystko można było przewidzieć... to rozwodów by nie było ;)

niezweryfikowana
Posty: 2.943
Ostrzeżenia: 1/5

"Samotna" ciąża.

01 sty 2015 - 20:34:13

Cytat
pyziaana1

Często przychodzi mi w nocy jeździć po Niego do kolegów i po alkoholu wyzywa jak źle jeżdżę ,szydzi ze mnie przez co przysparza wielu nerwów.
Tu masz odpowiedź dlaczego już dawno powinnaś dać mu solidnego kopa.

"Samotna" ciąża.

04 sty 2015 - 22:26:05

Rozstanie a po urodzeniu dziecka pozew o alimenty!

"Samotna" ciąża.

05 sty 2015 - 12:10:53

Według mnie powinnnaś go zostawić. Wiem zapewne go kochasz bardzo ale teraz jest najważniejsze Twoje zdrowie i dziecka. Nawet w ciąży czy po ciąży spokojnie innego znajdziesz który Ciebie pokocha i na którym będziesz miała oparcie. Nawet teraz może warto sobie zacząć kogoś szukać? Pierwszy raz gdy szłam do leakrza to pojechałam z moim chłopakiem, gdy go zawołałam do środka to wzruszył się tak jak ja widziałam jak już prawie płacze gdy dowiedział sie że na tym ekranie jest nasze dzidzi male mimo ze jeszcze niebylo widac nic :) Po wyjsciu od lekarza powiedzial mi,że facetowi nei przystaje na plakaniu ale mial taka ochote. Ledwo się powstrzymał. Od tamtego dnia srasznei się troszczył. NAwet jak butelke z wodą niosłam sobie to ją brał i mi nie pozwalał nosić. Czasem mnie to az denerwowało ale bal sie ze cos mi lub dziecku sie stanie. Nie mogę uwierzyc że ty trafiłaś na takeigo kogoś. Powinien dbać o twoje zdrowie a nie robic na odwrót :( Naprawde współczuje i trzymam kciuki na szczesliwe rozwiazanie :) Zycze duzo zdrowia dla Ciebie i maleństwa :)

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

czy to wody???