A ja jestem posiadaczką (opiekunką...) świnki morskiej podobno rasowej (mam jakieś papiery...) - od dwóch tygodni.
Miałam kilka lat temu chomika i myślałam, że będzie podobnie... ale nie jest.
Po pierwsze - to świnka długowłosa (czarna z domieszką białego) i przeraźliwie lnieje !!! w sumie my ludzie też gubimy włosy, ale ona to po prostu na potęgę...
Po drugie - wypuszczam ją z klatki, a ona radośnie robi kupy po piętnaście w ciągu kwadransa. Jakby specjalnie trzymała, bo woli robić na nowy dywan niż w klatce... Oczywiscie siusiu też nie omieszka zrobić, a jej ulubionym miejscem są moje kolana...
W nocy się tłucze po klatce, aż mam wyrzuty sumienia, że jej chyba za małą kupiłam, bo pobiegać nie ma miejsca...
A jak pałaszuje natkę pietruszki! Padlibyście ze śmiechu patrząc, jak szaleje na jej punkcie! Za to nie lubi kolb ani suchego chleba do obgryzania... Trochę się tym martwię, bo przecież musi ścierać zęby...
Ogólnie życie się zmienia po zakupie świnki morskiej, szczególnie jak w domu ma się czteroletnie dziecko żądne zabaw z biednym Bogu ducha winnym zwierzęciem...