Obecnie rozmawiamy o:

transport i spedycja

gorący temat

hurtownia elektryczna

50 minut temu

szkoła nauki jazdy

51 minut temu

Angielski

dzisiaj o 19:33

Otwarcie własnego biznesu

dzisiaj o 18:57

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:12:00

Witajcie.

Mój chłopak 2 lata temu miał stłuczkę samochodową (ma prawko od 3 lat). Niedużą. Było ślisko, nie zdążył wyhamować na światłach i puknął w tył samochód przed nami. Standardowa miejska stłuczka, można by rzec. Nic się nie stało, poszła lampa i niewiele więcej, ale trzeba było holować. Temu drugiemu zagięła się jedynie rura wydechowa.
Od tamtego czasu mój chłopak boi się jeździć. Tak jak na początku szło mu świetnie i w ogóle zero stresu, lubił jeździć itd. tak od tamtej pory stracił kompletnie wiarę w siebie.
Jakby tego było mało, rok później, tym razem w jego tył wjechał samochód dostawczy (korek, dużo samochodów, kierowca nie zdążył zahamować, ogólnie był to efekt domino - kilka samochodów na siebie powpadało). Nic się nikomu nie stało, ale samochód był do klepania, poszedł cały tył.
Po tym wydarzeniu już w ogóle nabrał jeszcze większego dystansu do jazdy.
Teraz mija kolejny rok, a on nadal z mega stresem siada za kółko, nawet jak ma pojechać w znane sobie rejony. O jeździe po centrum nie ma co mówić. Chętniej jeździ w trasy, bo tam wiadomo - droga prosta jak drut, 3 pasy - trudno o wypadek.

Wiem, że po wypadkach zaczyna się ostrożniej jeździć, ale moje koleżanki nawet miały gorsze stłuczki i aż tak się to nie odbiło na ich psychice i jeżdżą dalej. -.-
Po prostu czasem mam wrażenie że straszna z niego dupa wołowa, że nie potrafi się z tego otrząsnąć i kiedy naprawdę potrzeba gdzieś podjechać, on tej potrzeby nie widzi, bo wszystko zasłania mu czarna wizja prowadzenia samochodu. W dodatku ciągle skacze przy tym aucie, a i tak praktycznie z niego nie korzysta.
Mówi że kiepsko jeździ, że się za bardzo stresuje, a mną telepie, bo wiem jak jeździł przed wypadkiem i wiem co potrafił zrobić w kryzysowej sytuacji - nie była to "kiepska jazda". Wtedy za pierwszym razem, gdyby nie poślizg też byśmy pewnie wyhamowali. Nie wiem jak mu wytłumaczyć, że stłuczki się zdarzają i nie ma co tego tak przeżywać.

Może uznacie, że jestem niesprawiedliwa albo panna-wygodnicka, bo chciałabym żeby facet mój tyłek woził i że każdy może mieć jakąśtam traumę, ale no... chciałabym coś z tym zrobić po prostu.

Nie wiem. Może powinien się przejść do psychologa? On sam też widzi w tym problem, ale nie umie sobie z tym poradzić.

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:15:46

kiedys mialam wypadek w dniu moich 18 urodzin,,, powiedziaalam ze nigdy nie siade za kolkiem mimo ze wtedy nie ja prowadzilam...dzis od paru miesiecy mam prawko i nie boje sie jazdy...troszke inna sytuacja ale wiem jakie sa wspomnienia i strach...moze potrzeba mu czasu na zaakceptowanie i odzyskanie wiary?

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:18:41

myślę że do psychologa to dobry pomysł, może mu to coś pomoże, A NAJWAŻNIEJSZE TO NIE ZMUSZAJ GO DO JAZDY, BO MOŻE WTEDY STRESUJE SIĘ NAJBARDZIEJ

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:20:24

biedny... mój chłopak wjechał w pociąg bo się zagapił, auto do kasacji na szczęście on cały i zdrowy:) ale też mówił że zaraz po wypadku musiał się przemóc i wsiąść za kółko żeby móc dalej jezdzić, inaczej pewnie miałby tak jak Twój chłopak:(:( Może faktycznie warto się wybrać do psychologa:)

zweryfikowana
Posty: 312
Ostrzeżenia: 1/5

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:23:04

Moj chlopak 17 pazdziernika br mial wypadek o 3 nad ranem, chcial ominac lisa ktory mu wyskoczyl na jezdnie ale niestety wpadl w poslizg i stracil panowanie nad kierownica. Jechal on, nasz kolega, mojego chlopaka siostra i jej maz i jeszcze jakas obca dziewczyna ktora wzial po drodze z wesela, mialam jechac z nimi ale tak zle sie poczylam ze najpierw odwiezli mnie do domu. Efekst wypadky byl taki: zaczeli obijac sie autem po glebokim rowie, kilka razy dachowali. Samochod wiec do kasacji. Itylko koledze sie nic nie stalo bo jako jedyny mial zapiete pasy, A. dostal urazu kregoslupa lezal dzien w szpitalu, jego siostra lezy do tej pory bo ma peknieta miednice, zlamanie otwarte uda i w tym miejscu krwiak, pogruchotana rzepke i zwichnieta kostke, lezy plackiem na lozku, szwagier tylko byl troche poobijany i podrapany a ta dziewczyna wstrzasnienie mozgu i zlamany obojczyk. W tej stytacji to dopiero sie mozna zalamac... :/ Moj chlopak nie odzywal sie do nikogo nawet do mnie przez trzy dni, pozniej powoli zaczal dochodzic do siebie i tak akurat sie stalo ze musial zawiezc rodzicow do szpitala do lezacej siostry i gdyby wtdey sila nie pojechal ,pewnie nigdy by juz za kierownica nie siadl. Powiedz swojemu mezczyznie ze sa rozne, bardziej tragiczne wypadki i ludzie musze sie przelamac bo jak nie zacznie jezdzic to mu tak do konca zycia zostanie :/

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:24:50

No właśnie najgorsze chyba było to że on zaraz po tym wypadku długo nie jeździł, bo auto poszło do warsztatu, przyszła zima i jakoś tak się złożyło, że chyba nie jeździł ze 4 miesiące.

Teraz idzie kolejna zima i znów planuje "o, idzie zima, to nie będę jeździł" - bo to więcej szans na wypadek, ale tego już nie mówi. :(
A jak dla mnie samochód w zimę jest potrzebniejszy niż w lato. >.<


Dziękuję za odzew. :*

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:26:57

Rozumiem go doskonale! Sama miałam taką sytuację, wjechałam w tył auta, moje dziecko doznało urazu, samochód skasowany, na dokładkę przez prawie rok nie miałam auta i jeździłam bardzo rzadko. Stres okropny! Teraz od maja mam auto i jeżdżę codziennie, w trasy, po dużych miastach i już mi przeszło.
Jednak Twój chłopak strasznie długo to przeżywa.
Dla mnie lekarstwem był przymus jeżdżenia, im więcej jeździłam, tym było lepiej.
Skoro sam chce, to niech idzie do psychologa, podbuduje jego wiarę we własne umiejętności i na pewno będzie lepiej! :)

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:28:55

Cytat
madziulek17lol
Powiedz swojemu mezczyznie ze sa rozne, bardziej tragiczne wypadki i ludzie musze sie przelamac bo jak nie zacznie jezdzic to mu tak do konca zycia zostanie :/
Ojej, no to rzeczywiście strasznego pecha mieli. :(
Mówiłam mu już to i on to wie, ale i tak nie może tego jakoś zrozumieć i zaakceptować.

dofila, no właśnie nie wiem czy go namówię na tego psychologa, ale postaram się mu to jakoś wytłumaczyć

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:39:26

Miałam dokładnie to samo...
Pierwsza stłuczka (jeździłam dopiero drugi tydzień samochodem) - moja wina. Strzaskana lampa, samochód do klepania, ale żadna tragedia.
Druga stłuczka, 10 miesięcy później, w czerwcu tego roku - wina drugiego samochodu. Też większych szkód nie było.

Do tej pory ciężko mi jeździć. Dziennie samochodem robię 40 km (na studia i z powrotem), przyjeżdżam do domu i już nigdzie się nie ruszam. Niestety strach pozostał, szczególnie boję się jeździć sama (przy obydwu stłuczkach jechałam sama). Boję się także każdego popsucia samochodu. Jest to związane z kosztami, a utrzymują mnie rodzice, samochodem jeżdżę tylko ja.

Najgorsze są jednak sny. Przy pierwszej stłuczce przez dobre 3 miesiące nie umiałam spać, bo DZIENNIE śniły mi się stłuczki. Później straciło to na intensywności. Przez długi czas nie umiałam się pozbierać, kiedy wsiadałam do samochodu trzęsły mi się ręce, momentalnie cała sztywniałam. Przy drugiej stłuczce nie było już tak źle, jedynie 2 tygodnie.
Do teraz zdarzają mi się koszmary związane ze stłuczkami (ale nie poważniejszymi wypadkami). Budzę się zlana potem i roztrzęsiona. Wsiadanie do samochodu po takim śnie jest dla mnie udręką.
Za każdym razem kiedy mijam miejsce mojej stłuczki sztywnieję ze strachu i zwalniam.


Niestety nie wiem co mogłabym poradzić skoro sama mam taki problem. Mam nadzieję, że i Twój chłopak i ja kiedyś z tego się otrząśniemy.

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:43:44

Mam czasami cos podobnego taki stres...
raz zarysowałam komus auto przy parkowaniu i po tym zdarzeniu sram sie jak przychodzi mi gdzies zaparkowac pomiedzy autami. Jak mój siedzi za kółkiem czasami zamykam oczy lub sie obracam bo boje, że może komus zarysować "jak parkuje na centymetry" mimo, ze jest z niego świetny kierowca, prawko ma od 6 lat. Raz rozmawiałam z nim na ten temat- odpowiedz "Misia musisz jezdzic cały czas bo potem to wogóle nie wsiadziesz do auta" wszyscy mówią, że jest ze mnie dobry kierowca, ale nie mam w sobie tej pewności co na początku gdy zaczynałam jezdzic

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:44:22

Wiem co czuje Twój chłopak, ponieważ też miałam już dwa wypadki...jeden trochę poważniejszy bo wylądowałam w rowie po uderzeniu, a drugi to właśnie uderzenie w tył mojego samochodu...i też mam z tym straszny problem...też bardzo boję się jeździć, a o jeździe samej już nawet nie ma mowy...

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:44:32

Miałam dokładnie to samo...
Pierwsza stłuczka (jeździłam dopiero drugi tydzień samochodem) - moja wina. Strzaskana lampa, samochód do klepania, ale żadna tragedia.
Druga stłuczka, 10 miesięcy później, w czerwcu tego roku - wina drugiego samochodu. Też większych szkód nie było.

Do tej pory ciężko mi jeździć. Dziennie samochodem robię 40 km (na studia i z powrotem), przyjeżdżam do domu i już nigdzie się nie ruszam. Niestety strach pozostał, szczególnie boję się jeździć sama (przy obydwu stłuczkach jechałam sama). Boję się także każdego popsucia samochodu. Jest to związane z kosztami, a utrzymują mnie rodzice, samochodem jeżdżę tylko ja...

Najgorsze są jednak sny. Przy pierwszej stłuczce przez dobre 3 miesiące nie umiałam spać, bo DZIENNIE śniły mi się stłuczki. Później straciło to na intensywności. Przez długi czas nie umiałam się pozbierać, kiedy wsiadałam do samochodu trzęsły mi się ręce, momentalnie cała sztywniałam. Przy drugiej stłuczce nie było już tak źle, jedynie 2 tygodnie.
Do teraz zdarzają mi się koszmary związane ze stłuczkami (ale nie poważniejszymi wypadkami). Budzę się zlana potem i roztrzęsiona. Wsiadanie do samochodu po takim śnie jest dla mnie udręką.
Za każdym razem kiedy mijam miejsce mojej stłuczki sztywnieję ze strachu i zwalniam...


Niestety nie wiem co mogłabym poradzić skoro sama mam taki problem. Mam nadzieję, że i Twój chłopak i ja kiedyś z tego się otrząśniemy.

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 18:50:16

to sie nazywa wyczerpujaca wypowiedz w temacie.

Lęk powypadkowy - POMOCY

17 lis 2010 - 19:09:09

może faktycznie warto do psychologa? Ja na szczęście nie miałam problemu z wsiadaniem do samochodu- dużo bardziej kojarzyło mi się miejsce wypadku. Jakiś czas po tym mój facet był przedstawicielem handlowym i zawsze jak jechał w tamte rejony strasznie sie martwiłam. Gdy oboje (on prowadził) pierwszy raz tamtędy jechaliśmy zdałam sobie sprawę jakiego miałam farta, że barierka wytrzymała, gdyby nie ona wylądowałabym kilkanaście m w dół i pewnie nie skończyłoby się w ten sposób. Ale co zrobić, burza, ślisko, drogi nie znałam i nikt mnie nie uczył hamowania pulsacyjnego ;). Najgorsze jest jak zaraz po jakims traumatycznym przeżyciu człowiek się nie przełamie. Moja mama ma prawo jazdy, a nie jeździ od 25 lat- zapomniała zaciągnąć ręcznego w maluchu i mój (wtedy) malutki brat zjechał parę metrów z górki :P

następna dyskusja:

Ból łydek