Obecnie rozmawiamy o:

szkoła nauki jazdy

gorący temat

hurtownia elektryczna

wczoraj o 22:38

Angielski

wczoraj o 19:33

Otwarcie własnego biznesu

wczoraj o 18:57

transport i spedycja

wczoraj o 15:01

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

W moim domu straszy....

24 sie 2011 - 14:52:47

lubei czytac te historie moze macie jakies nowe:))

W moim domu straszy....

24 sie 2011 - 15:00:49

boję się*.*

W moim domu straszy....

24 sie 2011 - 15:07:48

U mnie też tak było kilka lat temu. W nocy na strychu prawie co noc było słychać kroki,skrzypienie podłogi. Mój pies również w salonie któregoś dnia usiadł patrząc się w jedno miejsce i przeraźliwie piszczał,jakby coś widział i się czegoś bał. Na razie się uspokoiło, od kilku lat już tego nie ma. U mojej sąsiadki to samo
było na strychu i same jej spadały wielkie obrazy a haczyki zostawały w ścianach..

W moim domu straszy....

24 sie 2011 - 15:15:06

Cytat
myszeczka87
Ja znam bardzo dużo takich historii, niektóre sama przeżyłam i nigdy nie zapomnę...

1.

Zacznę może od mojej prababci, która mieszkała razem z nami. Przed śmiercią długo leżała już w łóżku i trzeba było już jej we wszystkim pomagać. Nie jadła sama, nie chodziła... Byłam wtedy młodsza i spałam z mamą... Nasz pokój oddzielały drzwi od tamtego, ale były zastawione segmentem, także żeby sie dostać do babci trzeba było iść na około domu. Babcia swoje łóżko miała kiedyś od strony tych zasłoniętych drzwi (od jej strony przykryte jedynie taką dużą zasłoną) i jak babcia czegoś potrzebowała to pukała w te drzwi, nie musiała krzyczeć ani iść specjalnie po coś. Później jak już nie była w stanie pukać łóżko zostało przestawione na drugą stronę pokoju. I jak już tak leżała to jęczała, cierpiała... pewnego dnia, gdy moja mam sama została w domu, usłyszała 3 - krotne pukanie w te drzwi. Mama wiedziała, że babcia zmarła bo nie dałaby rady wstać z łózka i przejść przez pokój. Poszła po sąsiadkę bo sama się bała. I faktycznie, babacia dała w ten sposób znać, że zmarła...

2

Po śmierci prababci długo w nocy słyszałyśmy z mamą jęki...

3

Babcia zmarła 18 grudnia... w Wigilię, siedzimy wszyscy przy stole i nagle uchyliła się zasłona przy oknie, tak jakby ktoś ja podniósł żeby wyjrzeć przez okno... wiedzieliśmy, że babcia jest z nami. Miałam niesamowitego pietra jak to zobaczyłam...

4

W noc przed moimi 18 urodzinami, ktoś do mnie przyszedł.... Widziałam przy łóżku wyraźną postać, i wiedziałam, że to kobieta, poprostu to czułam. Sądzę, że to była albo prababcia albo jej córka (moja ciocia) z którą byłam bardzo zżyta... Nie mogłam się ruszyć nawet... Potem bałam się spać przez kilka nocy...

5

W noc przed 18, która prawiłam dla rodziny tez ktoś do mnie przyszedł... I wiem, że to był mój wuj, którego traktowałam jak dziadka, bardzo przeżyłam jego śmierć, był dla mojej mamy jak ojciec... Taka sama sytuacja, stał przy moim łóżku. Bałam się mimo, że wiedziałam że nie zrobi mi krzywdy...

6

Moja kuzynka zmarła tragicznie w wypadku samochodowym... To była tragedia rodzinna, zginęła razem z ojcem... Jak się kładłam spać i zamknęłam oczy usłyszałam przeraźliwy krzyk kobiecy... Myślałam, że to mam i pobiegłam i okazało się, że ona nic nie słyszała. Myślę, że kuzynka chciała się pożegnać w ten sposób.


Tych zdarzeń doświadczyłam na sobie... i wiem, że duchy przychodzą do żywych... Nikt mi nie wmówi, że jest inaczej.
Cytat
andu_000
dziewczyny moja koleżanka to ma dopiero horror jak z filmu w domu... ma 6 letnia córke 9 miesiecy temu wprowadziła sie do starego ale odremontowanego domu. jej mąz pracuje na kontrakcie w niemczech wiec mieszka sama z córka. i 3 miesiące po wprowadzeniu jej córka wymyśłiła sobie koleżankę Zosie... nie bylo by w tym nic dziwnego bo dzieci czesto wymyslają sobie fikcyjne postacie ale sprawa zrobiła sie dziwna.. ta jej "niby" koleżanka gra z nia w piłkę, razem rysują a od pewnego czasu mała nawet mówi że sie z nią kąpie. moja koleżanka podchodziła do tego całkiem normalnie ale w kwietniu dostała telefon od dyrektorki z przedszkola. okazalo sie ze dzieci rysowały a jej córka narysowała ją, siebie tate tą Zosie i jej mame..;/ mama Zosi była cała na czarno a twarz miała czerwoną...;/ i powiedziała że mama Zosi jest bardzo zła a ona sie jej boi .poszła z córka do psychologa ale psycholog robiąc wywiad nie widziała żadnych wskazań na to żeby mała miała jakiś powód do wymyślenia fikcyjnej postaci. w domu nic dziwnego sie nie dzieje, zadnych huków ani innych oznak że ktos tam straszy. dziwna sprawa
Możliwe, że mała widzi duchy. Myślę że warto by się było dowiedzieć o przeszłości tego domu... Słyszałam kiedyś o podobnym przypadku...

mam ciary i łzy w oczach po przeczytaniu tego ;/
aż mnie brzuch robolał ...

W moim domu straszy....

24 sie 2011 - 15:58:03

Wierzę w duchy. Niejednokrotnie miałam kontakt z takim zjawiskiem. Wszystko zaczęło się od choroby mojego dziadka. Przez bardzo długi czas walczył z rakiem węzłów chłonnych, który zaś zaatakował resztę organizmu, a co najgorsze... mózg. Moja babcia widząc stan Jego zdrowia udała się z Nim do lekarza w Kaliszu, o którym mówiono, że posiada moc, która leczy poważnie chorych ludzi. Na początku sama nie wierzyłam w tą całą ''magię''. Do czasu... Pewnego razu, po weekendzie u dziadków odwożąc mnie do domu, razem z Nimi, moją siostrą i kuzynem pojechaliśmy do owego mężczyzny (moi dziadkowie nie mieszkają w tym samym mieście co ja, a wtedy dla mnie ten cały śmieszny ''magik'' przyjmował w mieście, w którym mieszkam ja). Wizyta wyglądała następująco... Energoterapeuta wyszedł na korytarz, serdecznym uśmiechem przywitał się z moimi dziadkami i zaprosił ich do małego pomieszczenia. Dziadek wraz z moją babcią wchodzili do pokoiku, w którym znajdowało się biurko z mnóstwem stojących krzyżyków, obrazkami przedstawiającymi święte postacie, pełno dziwnych roślinek no i krzesło, na którym usiadł mój dziadek. Na korytarzu w którym czekałam wraz z kuzynem i siostrą po bokach stały krzesła (tak jak w przychodni lekarskiej), na ścianach wisiało pełno obrazków, a na tablicy ogłoszeniowej jakieś wycinki z Biblii. Wydało mi się to dosyć przerażające. Czekaliśmy tak już około 20 minut, aż nagle poczułam, jakby drewniana, stara podłoga budynku najnormalniej w świecie zaczęła drżeć. Byłam w szoku. Żadne z Naszej trójki nie wiedziało co to było. Trwało to jakieś 2 minuty. Po chwili z gabinetu energoterapeuty wyszli dziadkowie. Dziadek jak nigdy (od czasu choroby) wyszedł do Nas z uśmiechem na twarzy. Siostra ze zdziwieniem zapytała babci ''Co to było?''. Babcia odpowiedziała, że tak wygląda każda wizyta. Mężczyzna kładł rękę nad głową dziadka, kazał mu się rozluźnić, sam zamknął oczy i po cichu powtarzał coś w stylu modlitwy. Od tego czasu wierzę w takie rzeczy jak zdolności nadprzyrodzone, energoterapeuci i inne tego typu sprawy... Jak się okazało, choroba u mojego dziadka była tak zaawansowana, że nie było szans całkowitego wyleczenia. Mężczyzna ten mógł tylko ''przytrzymać'' go przy życiu i ukoić ból z jakim zmagał się dzień w dzień. Dziadek zmarł ponad 1,5 roku temu. Ale przejdę do rzeczy... Od momentu śmierci dziadka, w domu mojej babci działy się dziwne rzeczy. Wiele razy jeździłam do Niej na weekendy, bo czuła się bardzo samotna. Nie mieszkała z nikim, prócz małego kundla. Nie potrafiła pogodzić się ze śmiercią dziadka. Pewnej nocy spałam z Nią w jednym z pokoi. Nie mam zielonego pojęcia która była godzina. Wiem tylko, że był to środek nocy. Nie mogłam spać... Babcia również miewała problemy ze snem. W pewnym momencie usłyszałam, jakby ktoś w salonie odkładał na stół okulary i usiadł na łóżku. Przestraszyłam się, ale pomyślałam, że może to tylko pies. Z rana przy śniadaniu zapytałam się babci, czy słyszała w nocy jakieś odgłosy przypominające siadanie na łóżku. Babcia potwierdziła. Powiedziała jednak, że nie chciała mnie straszyć i dlatego mi o tym nie powiedziała. Drugi kontakt z duchem był przerażający. Obudziłam się rano. Babcia była z psem na porannym spacerze. Otworzyłam oczy i doznałam szoku. Nie mogłam uwierzyć w to, co ukazało się moim oczom. Podparłam się na rękach i kilkakrotnie przetarłam oczy. Widziałam dziadka stojącego w salonie patrzącego na mnie w bardzo troskliwy sposób. Uwierzcie, że słowami nie da opisać się tego, co widziałam. Przeszyło mnie niesamowite uczucie. Nie był to już strach... Raczej radość i błogi spokój. Czułam, jakby czas stanął w miejscu. Postać uśmiechnęła się do mnie. Stopniowo wszystko, wraz z tym wspaniałym uczuciem zaczęło znikać. Nagle do mieszkania weszła babcia. Stanęła w drzwiach i zapytała mi się co robię. Ja podparta na rękach, siedząca pod kołdrą spojrzałam się na babcię i wydukałam jej, że widziałam dziadka, a gdy weszła, ten nagle zniknął... Rozpłynął się w powietrzu. Babcia wierzy w to, co przeżyłam tego ranka. Sama wiele razy mówiła mi, że widziała, słyszała i czuła obecność dziadka. Mówiąc ludziom o tym co przeżyłam wiem, że wielu z nich nie wierzy mi w to, co się wtedy wydarzyło. Uwierzcie, że jeśli nie staniecie z takim czymś twarzą w twarz, nigdy nie dowiecie się, jakie uczucie szarga człowiekiem w takim momencie. Pozdrawiam

W moim domu straszy....

25 wrz 2011 - 17:57:32

Cytat
wwwiolcia






te 2 to jakby cien tylko..

W moim domu straszy....

25 wrz 2011 - 18:25:48

ja sie nie balam do czasu gdzy jakies 4 lata temu pojechalam na wakacje pierwszy raz z moim chlopakiem i jego rodzina do nich na wies. tam maja taki pusty dom w ktorym nikt nie mieszka bo kiedys mieszkala tam prababcia mojego chlopaka i on teraz stoi pusty bo wszyscy "w mieście". no i oni wieczorem mowili zapamietaj co ci sie sni bo wtedy cos tam no a ze ja nie lubie spac za bardzo pierwszy raz w nowym miejsu jeszcze sama bo jak na pierwszy wyjazd to nie spalam wtedy z Dawidem poniewaz wiadomo zodzice itp odrazu by cos mysleli;D wiec spalam sama i w nocy co chwile sie budzilam raz sie obudzilam i widzialam jak by ktos stal jakies 2 metry od mojego lozka i sie wystraszylam zamknetam mocno oczy ale po chwili mysle sobie przeciez mogl ktos wstac. otworzylm jeszcze raz i ta postac stala przy lozku mojego chopaka bo tam bylo okno wtedy odwrocilam sie do sciany zamknelam jeszcze raz oczy i poszalm spac... rano nikomu nie mowilam o tym bo by pomysleli ze jest glupia...dopiero gdy moj chopak dawd wstal i zapytał czemu zamknęłam okno w nocy sie wystraszylam i mu to powiedzialam ze kogos widzialam a on myslal ze to ja wszystkich zapytalismy czy ktos zamykal okno i nikt nie zamykal wiec nie wiem..od tamtej pory wierze w takie postacie.

W moim domu straszy....

30 wrz 2011 - 15:05:08

Jakoś to zawsze tak bywa, że ludzi ciągnie do takich tajemniczych tematów jak duchy i inne zjawy. Nie inaczej było ze mną, już od małego uwielbiałam na biwakach "straszyć się" powtarzaniem zasłyszanych historii. Dodam, że jestem osobą myślącą racjonalnie i takie historyjki traktowałam jak rozrywkę - ot takie "horrorowe" słuchowisko, jednak kilka z opowiadań, szczególnie autorstwa ludzi osobiście biorących udział w mrożących krew w żyłach wydarzeniach, zapadły mi w pamięć na długo:
1) (Na początku pragnę zaznaczyć, że cała historia jest autentyczna i właśnie przez to - przerażająca). W szkole średniej mieszkałam w internacie. Jednym z wychowawców, którzy pracowali tam przez całe 3 lata mojej nauki w liceum, była około 40-letnia pani Małgosia, która miała z nami dość dobry kontakt. Tak się złożyło, że gdy byłam w klasie drugiej, pani Gosia miała nocną zmianę (czyli zostawała od 23 do rana), a że był to weekend - kilka uczennic (w tym ja) zebrało się w pokoju wychowawców na "ploty". Gdy grubo po północy rozmowy zeszły na duchy itp., najciekawszą opowieść i to z WŁASNYCH doświadczeń opowiedziała właśnie pani Gosia. Oto parafraza tej historii na podstawie wspomnień moich i koleżanek z internatu (niestety nie mam już kontaktu z wychowawcą): Kiedy pani Małgorzata była młodą mężatką, wynajmowała wraz z mężem mieszkanie, oczekując aż ukończona zostanie budowa jej nowego domu. Jak wiadomo, z budową zawsze jest jakaś "obsuwa", tak się stało i tym razem - łazienka nie zdążyła zostać podłączona na czas do kanalizacji i młodzi zmuszeni byli wprowadzić się (bo umowa o wynajem mieszkania się skończyła) do domu, w którym nie dało się wykąpać. Na szczęście w tym samym mieście mieszkali rodzice męża pani Małgosi, w związku z tym rozwiązanie tymczasowe było takie, że wykąpać się młodzi jeździli do rodziców. Teściowie pani Gosi mieszkali w starym poniemieckim, piętrowym domu, który wyposażony był w dwie łazienki - jedna na półpiętrze a druga... w piwnicy. Żeby nie zajmować rodzicom codziennie zbyt wiele czasu, młode małżeństwo kąpało się w dwóch łazienkach naraz. Zwykle pani Gosia w piwnicznej łazience wyposażonej w wannę. Dodam, że była to łazienka używana najczęściej jako pralnia, bo skoro była druga łazienka na półpiętrze to rzadko kiedy teściowa schodziła tam po cokolwiek innego niż wstawienie i wyjęcie prania. Pewnego razu leżąc w wannie pani Gosia poczuła, że coś uparcie się w nią wpatruje, z tego co pamiętam - opowiadała, że wpadła w prawdziwą panikę, bo czuła że coś stoi DOKŁADNIE za jej plecami, gdy się odwróciła - nic tam nie było, ale uczucie nasiliło się. Było to tak silne, że kobieta wyskoczyła z wanny, porwała ze sobą tylko ręcznik i pobiegła cała w pianie do domu. Jak się pewnie domyślacie, na początku w obawie przed niezrozumieniem nic nikomu nie powiedziała o tym przeczuciu, tylko ściemniła, że czegoś tam zapomniała, ale nie wróciła dokończyć kąpieli w piwnicy. Następnego dnia, po namyśle, pani Gosia znów poszła kąpać się do piwnicy - przekonując samą siebie, że przecież to niedorzeczne tak panikować bez powodu. Niestety rozsądek nie na wiele się zdał, bo znowu poczuła niemal namacalną obecność czegoś dokładnie tam, gdzie znajdowała się wanna. Kiedy, już maksymalnie przerażona, wychowawczyni opowiedziała o wszystkim mężowi - ten niespecjalnie wierzył w całą tą opowieść. Rodzice nigdy niczego nie zauważyli w tym miejscu ani nigdzie indziej w domu. Pani Gosia nieustępliwie jednak wskazywała na wyłożoną kafelkami podłogę i powtarzała, że w tym miejscu coś jest - no jednym słowem zachowywała się jak wariatka:) I gdyby tak właśnie została potraktowana, historia byłaby tylko kolejną z wielu opowieści o rozhisteryzowanych i żądnych uwagi kobietach. Jednak jej mąż wykazał się wyrozumiałością i jak sama pani Gosia stwierdziła - dla świętego spokoju przesunął wannę i rozkuł podłogę we wskazanym miejscu. Nie musiał wcale głęboko kopać, gdy jego oczom ukazały się LUDZKIE SZCZĄTKI! Kości dwojga ludzi, jak się potem okazało kobiet - starszej i młodszej. Były to zwłoki sprzed około sześćdziesięciu lat, także nikt nie podejrzewał o morderstwo ani młodych, ani ich rodziców, którzy w tym domu mieszkali od jakichś czterdziestu. Oczywiście wieści szybko się rozeszły, ale najbardziej szokująca okazała się rozmowa z prawie dziewięćdziesięcioletnią sąsiadką, która twierdziła, że w czasie drugiej wojny w tym domu mieszkały dwie Niemki, matka z córką, które w pewnym momencie po prostu zniknęły. Nikt się tym specjalnie nie zdziwił, bo nastroje antyniemieckie po stały się bardzo wyraźne i wszyscy sąsiedzi założyli, że panie po prostu zabrały najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechały do Niemiec. Wszystko, z resztą, na to wskazywało, bo cenne przedmioty takie jak biżuteria i zastawa - zniknęły razem z mieszkankami. Nikomu nie przyszło do głowy poszukiwanie zakopanych w piwnicy ciał. Dopiero pani Gosia (może bardziej wrażliwa na takie rzeczy) wyczuła coś niepokojącego, co zaowocowało makabrycznym odkryciem. Ciała zostały przeniesione na cmentarz i pochowane, ale pani Gosia już nie weszła do piwnicy tego domu.

W moim domu straszy....

20 paź 2011 - 12:31:13

Podobno jak ktoś idzie do energoterapeuty i ten go wyleczy to później choroba przychodzi z jeszcze większą siłą. Siła, którą czerpie energoterapeuta jest od szatana - jaki człowiek ma moc wyleczenia innych?

To było pewnego wieczoru, gdy miałam 8 lat. Mój dziadek ciężko chorował, a mianowicie na raka mózgu (miała chyba 7 guzów..). Był już wtedy w agonii.
Miałam lalkę, że jak się jej wyciągnęło z ust smoczek to zaczynała płakać, śmiać itd. I tego wieczora jak byłam z bratem w salonie, oglądaliśmy jakiś film i w pewnym momencie usłyszeliśmy jak moja lalka płacze! Następnie włączyło się radio... Tej nocy dziadek zmarł..

Dziadek śnił mi się: Stał na białym tle, śmiał się i mnie wołał. Następnego dnia dowiedziałam się, że ja również się śmiałam i mówiłam: ojj, dziadku, dziadku!

Jak byłam jeszcze mniejsza i bawiłam się z moim kuzynem klockami to jedna się sama poturlała... Jestem pewna, że nikt z nas jej nie dotknął..

W moim domu straszy....

20 paź 2011 - 12:41:55

Ja tam wierzę w duchy . Jeżeli mieszkasz w domu , w którym zginęło wiele osób możliwe są takie rzeczy . Ale czasem bywa tak że jedna rzecz usłyszysz a na kolejne się nakręcasz. Też mieszkałam w starym domu w pokoju na górze ciągle coś stukało pukało każdy bał się tam wchodzić zmarły tam 3 osoby w tym jedna popełniła samobójstwo . Któregoś dnia z pokoju wybiegł mój wystraszony brat twierdził że ktoś ciągle mu w okno puka , nie było by w tym nic dziwnego jakby nie to że pokój jest na piętrze więc do okna nikt nie sięgnie poszłam z nim i okazało się że to przez stare okna podczas wiatru jedno stukało o drugie . Ale jak naprawdę się boisz to mam dla Ciebie rade zakup Biblie i zawszę mniej ją pod poduszką . Duchy zjawy choć strasznie wyglądają nic Ci zrobić nie mogą gorzej z prawdziwymi ludźmi. Tak więc mam nadzieje że Biblia pomoże

W moim domu straszy....

20 paź 2011 - 21:04:24

Ja mimo tych sytuacji to chyba nadal nie wierzę w duchy, tylko w demony.

W moim domu straszy....

20 paź 2011 - 21:13:05

Propornuje pooglądać serial "Zaklinacz dusz" ;)

W moim domu straszy....

20 paź 2011 - 21:48:11

Cytat
maretka
Propornuje pooglądać serial "Zaklinacz dusz" ;)
Kiedy i na jakim kanale?

W moim domu straszy....

26 paź 2011 - 08:13:46

niech ten wątek odżyje ! :)

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Chamstwo, dogryzanie i brak kultury na szafie!