Znasz te uczucie gdy czekasz, aż będziesz mieć te 16 lat bo w końcu możesz pracować.. być choć trochę niezależną? Czekasz i cieszysz się do czasu aż nie okaże się, że jedyne co możesz robić to roznosić zasrane ulotki. Później jest czekanie aż wybije nam 18-nastka. *Jej!* W końcu będziesz "dorosła", co to za dorosłość jeżeli rodzice, z którymi mieszkasz kierują Tobą i nie pozwalają Ci na praktycznie nic, bo przecież "dopóki mieszkasz pod ich dachem musisz się ich słuchać". Kończąc technikum czy liceum nadal to słyszysz idąc do pracy nadal z nimi mieszkasz, bo przecież nie od razu Kraków zbudowano.. i za pieniądze które teraz dostajesz w ramach wypłaty, nie jesteś w stanie się utrzymać. Więc nadal mieszkasz w domu rodzinnym, jesteś zwyczajnie wykorzystywania, nie mając z tego ani trochę przyjemności.... I gdzie to szczęście które miało czekać na nas w dorosłym życiu?! Jak mamy nauczyć się samodzielnie żyć, skoro nie mamy na to szans?!