Jak sprawdzają się leki na potencje bez recepty?
gorący temat
dzisiaj o 20:27
dzisiaj o 18:31
dzisiaj o 16:27
Gdzie szukać w Opolu pomocy przy planowaniu rozwodu
dzisiaj o 15:28
Gdzie szukać w Opolu pomocy przy planowaniu rozwodu
dzisiaj o 15:18
9.07 o 2:34
Opinie o vericaust- sposoby na kurzajkę! Helpp!
7.11 o 21:08
Aerobiczna 6 Weidera - zbiorczy
27.01 o 18:56
Naturhouse opinie- korzystałyście?
22.11 o 10:12
14.01 o 21:11
27.01 o 19:01
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Moja pierwsza sytuacja jakiś czas po odebraniu prawka,pojechałam na zakupy do marketu "x" - duże miasto,(wjazd i wyjazd dwupasmowy) już wyjeżdżałam i jak zwykle się zagadałam, więc nie zauważyłam znaku zakazu i zamiast wyjechać na główne skrzyżowanie z marketu wyjazdem to ja wyjechałam wjazdem i jeszcze się zastanawiałam czemu inni kierowcy się tak na mnie dziwnie patrzą, po chwili zrozumiałam o co chodzi
na szczęście nikomu nic się nie stało
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Prawko mam juz ponad 10 lat ... na co dzien rzadko jeżdze ale pamietam sytuacje sprzed paru lat jak wracałam ze szwagierką w nocy do domu to przy skrecaniu wjechałam na przeciwległy pas ;-) pomyliły mi sie pasy ... na szczescie nikt nie jechał z naprzeciwka ;-)
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Kiedyś, gdy wracałam wieczorową porą i to jeszcze we mgle, nauczona, by nie jeździć na pamięć, prowadziłam samochód ze szczególną uwagą. Przestrzegałam każdego znaku. Pech chciał, że jakaś siła przestawiła jeden ze znaków (nakaz jazdy z prawej strony znaku) no i sobie pojechałam lewą stroną, ledwo widząc drogę ;-) Ruch był niewielki a twarzy kierowców i pewnie ich niewybrednych gestów, na szczęście nie widziałam - przez w/w mgłę. Widziałam jednak minę Męża :-P Jak się pewnie domyślacie jechałam pod prąd i tylko dzięki Bogu nikt akurat nie zamierzał wykonać lewoskrętu. Teraz mnie to bawi, ale wtedy jakoś nie było mi do śmiechu. Obecnie staram się nie prowadzić samochodu, jeśli nie muszę, gdy na dworze mgła bardzo mocno ogranicza widoczność ;-)
Pamiętam też sytuację na drodze, gdy jeszcze uczyłam się prowadzić. Jechałam z instruktorem, który uważał, że nie mam odpowiedniej wiedzy i umiejętności a to, co robię, to cwaniakowanie. Wjechaliśmy w jakąś boczną drogę. Było to zimą. Na jezdni był lód przysypany śniegiem. Instruktor, gdy uznał, że za szybko jadę i nie kontroluję auta, zaciągnął mi nagle hamulec ręczny. W tym momencie przed oczami pojawił mi się on sam, tłumaczący na wykładzie jak wyjść z takiej sytuacji i oświecona tą wiedzą dałam sobie radę. Jemu szczęka opadła i wtedy dał mi spokój z tymi swoimi uwagami :-D
Na jednym z egzaminów, na tym, który zdałam :-D Dojeżdżając do ronda zauważyłam kotka. Kociarą jestem, więc się zapatrzyłam i wjechałam, tylko na chwilę, na chodnik ;-) Egzaminator, na szczęście, wyrozumiały był bardzo a ta sytuacja nie zaważyła na jego ocenie :-)
Jeśli pojawiły się jakieś błędy, to przepraszam. Piszę, korzystając z telefonu ;-)
Pozdrawiam wszystkich kierowców!
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
nie chwaląc się - jestem bardzo dobrym kierowcą. prowadze lepiej niż mąż.
ale niektóre baby nie powinny kierować!!!!!! zawalidrogi niedzielne!!
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Mam prawko od 14 lat i jeżdzę bardzo dobrze, mój mąż nie ma żadnych ale do mojej jazdy i cieszy mnie to.
Pozdrawiam wszystkie kobitki za kierownicą ;-]
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Cytat
zoska_samoska
Nie chce nawet czytać takich historii, bo mi się nóż w kieszeni otwiera.
wyjdź! bo mi się nóż w kieszeni otwiera ;]
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Parkowałas 50 razy?? I sie nieudało? Rozumiem mały bład kazdemu moze sie zdarzyc ale nie umiec parkowac i miec prawo jazdy??
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
miałam raz wtopę, gościu chciał skręcić w prawo, a ja go chciałam wyprzedzić, w porę się opamiętałam... ale to było lata temu, za kierownicą nie ma miejsca na błędy i jestem z tych co mówią"baba za kierownicą" jak coś jest nie tak
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Cytat
Ihwe
jezdzę 18 lat samochodem i nic się nie wydarzylo. Dodam, ze zdałam za 6tym razem..)
Także zdałam za 6 razem, jednak rok temu i także nic mi się takiego nie wydarzyło. Uważam, że jeżdżę dobrze tylko niekiedy za szybko

Na kursie gdy zaczynałam jeździć myliłam kierunki, instruktor do mnie mówił skręć w prawo, a ja kierunek lewy


Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-04-08 15:26 przez xkasiax1495.
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Cytat
kulka04
Cytat
zoska_samoska
Nie chce nawet czytać takich historii, bo mi się nóż w kieszeni otwiera.
Czyli że Ty zaraz po tym, jak wsiadłaś do samochodu byłaś alfą i omegą i nie popełniałaś błędów?Nigdy nie miałaś głupich sytuacji? Nie chce mi się w to wierzyć
Pewnie, że tak. Jej nick powinien brzmieć panna idealna.
Ja nie mam prawa jazdy, dopiero się przymierzam.
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-04-08 15:23 przez Evans18.
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Cytat
Evans18
Cytat
kulka04
Cytat
zoska_samoska
Nie chce nawet czytać takich historii, bo mi się nóż w kieszeni otwiera.
Czyli że Ty zaraz po tym, jak wsiadłaś do samochodu byłaś alfą i omegą i nie popełniałaś błędów?Nigdy nie miałaś głupich sytuacji? Nie chce mi się w to wierzyć
Pewnie, że tak. Jej nick powinien brzmieć panna idealna.
Ja nie mam prawa jazdy, dopiero się przymierzam.
Ja tak samo. Ostatnio chłopak dał mi przejechać kawałek drogi i szło mi ok dopóki nie trzeba było skręcić i jednocześnie włączyć kierunek, zmienić bieg itd. za dużo rzeczy naraz jak dla mnie:O Ciekawie to wyglądało jak staliśmy na zakręcie


Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
oj ja tez miałam kilka sytuacji... najgorsze było to ze odrazu po zdaniu prawka wsiadłam w duze auto-tzn. w wieksze -opel zafira... ciezkomi było, bo duze lusterka, i strach bo w aucie jakos tak wiecej miejsca... po jakis 2 tyg. od odebrania prawka wyjezdzając od babci z podworka zapomniałam o poł metrowych betonowych słupkach koło chodnika- nawet nie poczułam, mama mi sie pyta czy w cos uderzyłam...ja ze nie... wysiadła, patrzy a halogena z przodu po prawej stronie nie ma, i zderzak cały otarty i popekany! oj, po tym miałam jakąs traume, i bałam sie jeździć przez jakies 2-3 miesiace...
z parkowaniem na poczatku tez miałam problemy, bo wieksze auto to nie clio... wszedzie sie nie da wjechac... parkowałam tylko tam gdzie było duzo miejsca, pod kraweznikiem (rownolegle) nie było opcji, po latach nie mam juz z tym problemu, choc nie mowie ze tez wszedzie wjade...
miałam tez sytuacje gdzie wsiadłam do auta, i przekreciłam aby raz kluczyk , potem te swoje rytuały-pasy, swiatełka i bieg... samochod nie jedzie, panika, cos sie popsuło. Po chwili sie kapłam ze go nie odpaliłam.
Kilka miałam takich róznych smiesznych i mniej smiesznych sytuacji
Prawda jest taka ze wiekszosc kobiet ma problemy z parkowaniem. Trening czyni mistrza
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Cytat
Lilka55
3. Parkowałam samochód na 50 razy po czym... musiałam zadzwonić po kolegę, żeby mi pomógł
50 razy? to żart? jak można parkowac tyle razy.
Jeśli widzę, że gdzies nie zaparkuję to jadę gdzie indziej, chociaz ja nie ma problemu z parkowaniem.
Właściwie z niczym nie mam problemu, nie przypominam sobie takich dziwnych sytuacji jak wasze.
Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Cytat
sethesa
Ja kiedyś przejechałam ojca samochodem
Jak to przeczytałam, to już myślałam, że przejechałaś po własnym ojcu. To nie byłaby tylko "kompromitująca historia"

Kobieta za kierownicą! - kompromitujące historie
Na kursie pod okiem instruktora raczej nie miałam problemów, ale wiadomo, że na pierwszych jazdach gasł mi samochód i jechałam 40 km/h, nawet jak można było 60 (na szczęście ślimaczące się miasto, wiec nikt nie trąbił nadgorliwie), bo wolałam nie wywoływać wilka z lasu Na ostatnich już jazdach odwoziłam się do pracy (jechałam pierwszy raz autostradą, co z tego, że nawet tira nie wyprzedziłam
) i byłam tym taka podniecona, że pomyliłam się później na rondzie (droga pośród lasów) i zaczęłam jechać w kierunku przeciwnym do mojej pracy. Instruktor 2 razy pytał, czy na pewno na rondzie w lewo, a nie w prawo
Ogólnie świetnie wspominam kurs, cieżko mi się było rozstać z instruktorem, świetny gość z anielską cierpliwością do mojego ruszania z piskiem opon (nie specjalnie)
Później były wzloty i upadki, trochę stresu, bo co chwila jeździłam innym samochodem, raz diesel, raz benzyna, sedany, kombiaki, w ciągu dnia 3 różne samochody, ale dzięki temu po roku od zdania prawka czuję się na prawde dobrze za kierownicą i jazda w szczycie, we Wrocławiu czy innym dużym mieście, nie sprawia mi problemu. Jedynym przykrym incydentem była stłuczona lampa w moim ukochanym samochodziku (z własnej głupoty) - wycofywałam z podwórka, lał deszcz, i nie widziałam w zaparowanym lusterku pnia drzewa, który wchodził na pobocze. Myślalam, że ojciec bedzie wściekły, ale chwile mi pomarudził, że nie jeżdże tirem żeby cofac na lusterka, że po coś mam tylną szybe i później juz się tylko śmiał - lampe wymienilam, a miałam nauczke przy na szczęście drobnej "kolizji" A no i był niestety też drugi - wpadłam w straszny poślizg - przypadła mi "zaszczytna" rola nowego kierowcy - odwożenia znajomych po imprezie. Na szczęście wyszłam z niego, ale wszyscy chyba popuścili, bo lecieliśmy bokiem dobre 50 metrów. I za to jestem wdzieczna instruktorowi, bo pokazał mi jak zachowywać się na drodze w trudnych sytuacjach, a nie tylko jak zdać egzamin. I pomimo tych wtop, których chyba cieżko jest uniknąć, jak nie jest się kierowcą od święta do sklepu, tylko jeździ się po kilkaset kilometrów miesiecznie, zrobiłam uprawnienia na kierowce zawodowego i teraz śmiało śmigam.
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2014-04-08 16:08 przez czarnoczarna.