Dziewczyny, już nie mam siły. Musze sie komuś wygadać. Krąży nade mną jakieś fatum,nie wiem! mam 19 lat i dosyć życia. Ponad rok zbierałam się po rozstaniu z moją wielką miłością,przechodziłam męczarnie żeby sie od tego uwolnić,jestem tu w sumie sama. Mam tylko mame, i 2 przyjaciółki,ale... nic mi w życiu ostatnio nie wychodzi, mamy nie widuje praktycznie wcale, wychodzi rano wraca wieczorem,na weekendy jej nie ma.. Moje rodzeństwo mieszka daleko,ma już swoje rodziny, a babcia woli pędzić do kościoła niż spędzic ze mną po południe chociażby w niedziele.. czasem ide do niej i siedze tam sama.. Jestem w III klasie technikum, w szkole jako tako sobie radze,ale są ludzie,którzy za wszelką cenę próbują uprzykrzyć nam życie. my 3 kontra one 3.. kiedyś bardzo się trzymałyśmy, a dziś? afera ,kłotnie.odwróciły praktycznie całą klase przeciwko nam, nawymyślały,że sie puszczamy na prawo i lewo ,że blachary,że wszystkich "obgadujemy" tak, taki miały plan... Przeciągnąć całą klasę na swoją strone i większą cześcią im się udało.. Nic mi się nie udaje, kompletnie nic! Każdy mnie zostawia, pozatym poznałam kolejnego palanta,który "wszedł mi w krew" mam już dosyć tego,co się dzieje.. Chciałabym sie spakować,wyjechać i zacząć gdzieś wszystko od nowa.. NIC TOTALNIE NIC się nie udaje...