gorący temat
dzisiaj o 20:20
Praca na 1/2 etatu czy otrzymam kredyt?
dzisiaj o 20:00
Kredyt hipoteczny na remont mieszkania
dzisiaj o 19:44
dzisiaj o 19:04
dzisiaj o 16:04
Aerobiczna 6 Weidera - zbiorczy
27.01 o 18:56
9.07 o 2:34
14.01 o 21:11
Opinie o vericaust- sposoby na kurzajkę! Helpp!
7.11 o 21:08
Naturhouse opinie- korzystałyście?
22.11 o 10:12
27.01 o 19:01
alkoholicy
alkoholicy
Cytat
sonidelko
najgorsze jest chyba to że twoi rodzice nie widzą co się z nimi dzieje i nie przyjmują pomocy. smutna historia. bądź silna.
dokładnie jak grochem o sciane. ake co jaim bede mówic sami muszazobaczyc co zle robia ja ich wychowywać niebede ja mam swoje zycie juz prawie zadko bywam juz teraz w domu itd jeszcze dwa lata i zostana sami z młodsza sis która ich tak broni i tyle.
alkoholicy
Cytat
Koko298
rudziutka17 współczuję...
Mam bardzo podobna sytuacje do Ciebie.
Moi rodzice pija już 12 lat. Ojciec nie pracuje i non stop jest naje**** jak meserszmit, mama pracuje ale jest prawie na zwolnieniu ponieważ wyczuli ją że ileś tam razy była w pracy wypita.
Nie mam rodzeństwa, zawsze byłam sama, na pomoc rodziny nie miałam co liczyć bo byłam tą najgorsza w rodzinie.
Przeżyłam to że mój ojciec (był pijany i coś sobie ubzdurał) prawie zabił moją mamę (na policji powiedziała że się potknęła i spadła na nóż),ona choruje na padaczkę także od dziecka patrzyłam jak mama nagle pada na ziemie i ja nie wiem co ma zrobić.
Ojciec trafił do szpitala kiedyś z bólem brzucha, okazało się że ma skręcenie jelit. Przeszedł operację i nie mógł palić, coś mu się ode tego w głowie poprzewracało i nie poznawał mnie ani mamy. Później musieli go przywiązać do łóżka bo zaczął biegać nagi po szpitalu.
Rodzice byli na odwyku i detoksie ale pomogło im to na góra 2 tygodnie.
Później było tylko gorzej, kiedy wracałam do domu ze szkoły zastawałam ich w takich miejscach i pozach (nie chodzi o sex) że nie
życzę tego nikomu.
Np. Ojciec leżał gdzieś w kuchni pod stołem (musiał spać z krzesła) a mama zazwyczaj w sypialni ale w pół rozebrana.
Kilka dni po moim ślubie (rodziców nie było na nim tata w szpitalu z marskością wątroby i zapaleniem trzustki a mama dostała padaczki w kościele) znalazłam pismo z banku o zadłużeniu na 30.000. Spłaciliśmy to z mężem za nich ( w zamian przepisali dom na mnie i na męża).
Nie zapomnę tego co przeszłam. Oni piją dalej, ale ja mam teraz dla kogo cieszyć się życiem bo mam cudowna 20 miesięczną córeczkę i męża.
Dziewczyny trzymajcie się ;**
Jak to mówią gorzej już być nie może.
znam to bardzo dobrze aż za dobrze ciesze sie ze ty sie z tego wyrwałas życze ci powodzenia i gratuluje córeczki ja tez dam sobie rade zaduzo sie nameczyłam zeby wpasc w jakas depresie itd mam dla kogo żyć i to sie liczy
alkoholicy
Wiesz ja doskonale wiem co czujesz....
Mam ojca alkoholika do tej pory pije z reguły piątek sobota niedziela.Dopiero od 2 lat pracuje,wcześniej pracowała i utzymywała go tylko moja mama za 800 zł.
Ale za to mam kochaną mamę,która zastępowała mi ojca.
Mój ojciec jest dobrym człowiekiem,ale jak pije jest nie do poznania,bije moją mamę,kiedyś ją tak stukł,że zadzwoniłam na policję i złożyłam zeznania,ale mój ojciec miał wtyki w policji i uszło mu to płazem.Leczyć się nie chce,bo nie widzi,w tym nic złego.
Jak studiowałam dziennie 300 km od domu codziennie dzwoniłam do mamy aby ją usłyszeć,bo zastanawiałam się,czy nic się jej nie stało.
Nie raz i nie dwa stawałam w jej obronie,biorąc do ręki co tylko miałam pod ręką,byłabym w stanie coś zrobić ojcu w obronie własnej.
Tylko u mnie mój ojciec do tej pory nie wie,że ma córkę,nawet za studia płacą mi dziadkowie,bo ojciec mi wypominał,że nie będzie mi dawał pieniędzy itd.
Jak studiowałam dziennie byłam 300 km od domu,nie mogłam przyjeżdżać,więc dosłowie tylko 3 razy w roku byłam w domu w tym na Święta Bożego Narodzenia.Cieszyłam się,że w końcu będę w domu,a ojciec w dniu Wigilii się schlał i awanturował.Nie miałyśmy z mamą nawet gdzie iść,bo rodzina mojej mamy jest 300 km od nas,byłyśmy same.Przez ten rok kiedy mnie nie było doszłam do wniosku,że przeniosę się na studia zaoczne,tak też zrobiłam jestem teraz w domu,tylko muszę dojeżdżać na uczelnię 300 km,co drugi weekend czasami co tydzień jest ciężko,ale ojciec się boi mnie i mojego przyszłego męża.Nie wiem jak to dalej będzie i nie wiem czy nie będę musiała zabrać mojej mamy do siebie w przyszłości,bo ona jest dla mnie wszystkim.Tylko ją miałam i mam,no i kochających dziadków mieszkających 300 km ode mnie którzy w sumie mnie utrzymują....ja na alkohol patrzeć nie mogę,o studia walczyłam jak lwica,bo mam większe w życiu priorytety jak butalka wódki.Dziwię się tylko mojej mamie,że tyle lat z nim wytrzymała,ale coraz częściej powtarza mi,że zmarnowała sobie życie.Jak chciała wziąć rozwód to się jej wygrażał,nie raz brał nóż do ręki...a prawda jest taka,że tu mamy wszystko,cały dorobek mojej mamy i dziadków.Mogłybyśmy wyjechać,ale nie wyżyłybyśmy same w dużym mieście,a dziadkowie mają tylko jeden pokój.Musiałybyśmy stąd uciekać....ja jednak mam nadzieję,że mój ojciec się zmieni,chociaż rozmowy ze mną nie skutkują to mam nadzieję,że jak zacznie chorować to może zmądrzeje.Oby nie było zapóźno...Nie masz się czego wstydzić,Ty możesz odpowiadać tylko za siebie a nie za to jacy są nasi rodzice.RODZICÓW SIĘ NIE WYBIERA,RODZICÓW SIĘ MA.
alkoholicy
dokładnie . alkoholik dopuki sam niezechce przestac pic nieprzestanie a co do mojego podejscia do alkoholu niemówie ze niepije bo wszytko jest dla ludzi ale zawsze to jest okazyjnie i w bardzo małych ilosciach niedarowała bym sobioe gdym zmarnowałą sobie zycie tym cholerstwem jak oni
alkoholicy
no to się przyłączam. Ojciec to alkoholik psychol. Boję się mieszkać z nim. Bije mnie i Mamę. Dobrze że mam rosłego brata to broni nas. Średnio raz w tygodniu jest u mnie patrol. Niestety nie możemy go wyrzucić z domu ponieważ połowa mieszkania jest jego. Nie mamy gdzie się wyprowadzić. jutro jest rozprawa o umieszczenie go w zakładzie odwykowym. trzymajcie kciuki żeby go wsadzili !!!
Cytat
Koko298
rudziutka17 współczuję...
Mam bardzo podobna sytuacje do Ciebie.
Moi rodzice pija już 12 lat. Ojciec nie pracuje i non stop jest naje**** jak meserszmit, mama pracuje ale jest prawie na zwolnieniu ponieważ wyczuli ją że ileś tam razy była w pracy wypita.
Nie mam rodzeństwa, zawsze byłam sama, na pomoc rodziny nie miałam co liczyć bo byłam tą najgorsza w rodzinie.
Przeżyłam to że mój ojciec (był pijany i coś sobie ubzdurał) prawie zabił moją mamę (na policji powiedziała że się potknęła i spadła na nóż),ona choruje na padaczkę także od dziecka patrzyłam jak mama nagle pada na ziemie i ja nie wiem co ma zrobić.
Ojciec trafił do szpitala kiedyś z bólem brzucha, okazało się że ma skręcenie jelit. Przeszedł operację i nie mógł palić, coś mu się ode tego w głowie poprzewracało i nie poznawał mnie ani mamy. Później musieli go przywiązać do łóżka bo zaczął biegać nagi po szpitalu.
Rodzice byli na odwyku i detoksie ale pomogło im to na góra 2 tygodnie.
Później było tylko gorzej, kiedy wracałam do domu ze szkoły zastawałam ich w takich miejscach i pozach (nie chodzi o sex) że nie życzę tego nikomu.
Np. Ojciec leżał gdzieś w kuchni pod stołem (musiał spać z krzesła) a mama zazwyczaj w sypialni ale w pół rozebrana.
Kilka dni po moim ślubie (rodziców nie było na nim tata w szpitalu z marskością wątroby i zapaleniem trzustki a mama dostała padaczki w kościele) znalazłam pismo z banku o zadłużeniu na 30.000. Spłaciliśmy to z mężem za nich ( w zamian przepisali dom na mnie i na męża).
Nie zapomnę tego co przeszłam. Oni piją dalej, ale ja mam teraz dla kogo cieszyć się życiem bo mam cudowna 20 miesięczną córeczkę i męża.
Dziewczyny trzymajcie się ;**
Jak to mówią gorzej już być nie może.
to też historia...ehh
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-08-10 18:31 przez lajza13.
alkoholicy
Współczuję. Cieszę się,że ja miałam szczęśliwych,kochających się rodziców...
alkoholicy
Również w mojej rodzinie jest problem z alkoholem. Rodzice nigdy się nie upiją ale piją codziennie, a to drinki, a to piwa, i tak na okrągło. fakt, kiedyś jak nie było pieniędzy to też nie było alkoholu, natomiast teraz to codzienność... Mam nadzieję że damy radę Jestem z tobą ;*
alkoholicy
gdyby moi wypili drinka i sie nieupili ja bym była w siódmym niebie alkohol jest dla ludzi ale jak sie nieumie pic to juz inna rzecz
alkoholicy
mój ojciec jest alkoholikiem, rodzice się rozwiedli, kiedyś jak byłam mała, leżałam już w łóżku, ale widziałam co się dzieje na korytarzu, krzyczał, że nauczy ja latać, oczywiście akjca po alko, podbieglam, chwycilam za tel i powiedzialam, ze dzwonie do wujka,opamiętał się, chyba uratowałam mamie jeśli nie zycie to kręgosłup, ale i tak ja wtedy uderzył... Pękł jej bębene w uchu;/ Ja nie pije, dlatego wlasnie... w ogole...
alkoholicy
mój wujek byl alkoholikiem, non stop chodziłm pijany... ale chcial z tym skonczyc, wyszukał na Ukrainie czarownice, pojechal do niej i na drugi dzien przestal pic. nie pije juz nic od 4 lat. zuuupełnie nic. czuje obrzydzenie do alkoholu. nigdy nie wierzylam w takie rzeczy i nadal nie wierze ale jemu pomoglo i to bardzo.
alkoholicy
heh moi by mnie wyśmiali . ale to jest to jak sie niechce pic to sie niepije i juz a moi tojuz chyba niechcha przestac
alkoholicy
Ja maiłam podobną sytuację <nowy dom na kredyt, tata wyjazdy za granice> Doda ze mam/miałam młodych rodziców... Moja mama zawsze w głowi miała koleżanki tylko i wyłącznie.... Tata zajmował się nami jeśli chodzi o miłość rodzicielską z nim maiła najlepszy kontakt on wiedział o wszystkim... Gdy wyjechał pracować do Rosji zaczął pić alkohol na weekendy w domu też zauważyła puste butelki więc dużo rozmawiał z nim o tym. Bolało go zachowanie mamy, jego wyjazdy że nigdy nie mam go w domu....alkohol to nie jest wyjście powtarzał mu to zawsze niestety nie mógł wytrzymać rok temu mama wychodząc do pracy znalazł go w garażu powiesił się Mimo tego ze minął rok nie mogę się z tym pogodzić strasznie mnie to boli a najbardziej to to że nie mam z kim rozmawiać, wyżalić się bo jego nie mam... Mam koleżanki ale z nimi nie potrafię rozmawiać, spotykam sie z nimi ale to już nie to ja jestem inna nie potorfie patrzeć tak na świat jak kiedyś.... A mama jak miała koleżanki na pierwszym miejscu tak ma nadal reszta sie dla niej nie liczy Boję sie co bedzie dalej mamy na głowie kredyt ja jeszcze nie pracuje mam dopiero 19 lat a już życie mi tak dało popalić że juz mam dosyc... Śpieszcie sie kochać ludzi tak szybko odchodzą
alkoholicy
życie jest niesprawiedliwe najgorszemu wrogowi nie życze tego co przeżywam ja czy dziewczyny powyżej które sie wypowiadały.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-08-10 20:19 przez rudziutka17.