A mamy, mamy! Mój mąż był ostatnio w szpitalu, miał zostać kilka dni, bo miał mieć robione badania. Po południu po jednym badaniu poszliśmy do lekarza, bo chciał z nami rozmawiać. Bardzo miły, wręcz wchodził do du..y, mówił, że mąż musi zostać na parę dni, bo badania, procedury NFZ , nie może być krócej niz trzy dni, a że zachodził weekend, to miał go wypisać w poniedziałek. Całej rozmowie przeszkodziła pielęgniarka, która wparowała do gabinetu, nie pytając nawet czy może wejść. Więc my "dziękujemy", "do widzenia" i wyszliśmy. Na wieczornej wizycie lekarz mówi do męża, że jutro go wipisuje do domu. Nie dostał w łapę, to juz badania, procedury nie ważne, jakoś sie pokombinuje i zamiast w poniedziałek wyszedł w piątek ( po dwóch dniach). Bez badań które mu miał zrobić, konkretnej diagnozy, bez recept. Jak sie go mąż zapytał o te wymogi NFZ to sie odwrócił i wyszedł z sali. Tylko wystrzelać.