Cytat
aleksandrastory
Moja córka już 2 razy przyniosła wszy i gnidy. My postępowałyśmy tak:
Kupiłam w aptece paranit a za drugim razem pipi, to są preparaty na wszy.
Nakłada się na ileś minut (instrukcja) potem się myje głowę.
Następnie jak wysuszyłam córce włosy (były do pasa) zaczęłam pasmo po paśmie od nasady aż po końce prostować prostownicą, a to tylko po to, żeby gnidy (było ich tysiące) wszystkie pozdychały w razie gdyby któraś przetrwała po kuracji preparatem. Potem pasmo po paśmie wyczesywałam gnidy i tak przez chyba 3 godziny. Po tygodniu kurację preparatem trzeba powtórzyć. Do szkoły poszła na drugi dzień po 1 kuracji, ponieważ gnidy były już martwe i w 99% wyczesane. My z mężem na szczęście nie mieliśmy, bo córka śpi sama, choć przytula się do nas bez przerwy.
Pipi na pewno wystarczy zastosować tylko raz, bez konieczności powtarzania i nakłda się je na włosy na godzinę, potem spłukuje i wyczesuje mega gęstym grzebieniem (to bardzo ważne!). Niestety, to wyczesywanie trwa najdłużej - warto podzielić włosy na pasma, bo to ułatwi sprawę.
Warto kurację zastosować u wszystkich członków rodziny, bo wszy przenoszą się w bardzo prosty sposób.
Słyszałam, że profilaktycznie matki smarują dzieciom olejki lawendowe za uszami, podobno wszy ich nie lubią.
No i należy się cieszyć, jeśli w szkole czy przedszkolu sprawdzają dzieciom głowy - w niektórych tego nie robią, bo to naruszanie prywatności dziecka... Bez komentarza, w moich czasach przedszkolnych higienistka sprawdzała głowy i jakoś epidemii nie było.