pamiętam swój rezonans głowy. Dla mnie to była katorga. Leżałam w szpitalu, byłam słaba, zawieźli mnie na badanie na wózku, tam technik powiedział mi że muszę wyciągnąć wszystkie kolczyki z ciała, dodam że wtedy byłam zafascynowana piercingiem, miałam wtedy w ciele około 7 kolczyków w tym jeden w miejscu intymnym. Musiałam się troche nagimnastykować żeby to powyciągać. Potem założyli mi na głowe jakiś dziwny ala kask, głowie miałam unieruchomioną i całą obłożoną jakimś plastikiem także że nie mogłam się poruszyć ani wstać, nad oczami miałam lusterko dzięki któremu widziałam okno i techników wykonujących badanie, miałam też na uszach sluchawki z muzyką ale maszyna była okropnie głośna, niestety muzyka ją nie do końca zagłuszała w dodatku badanie się strasznie przeciągało, zaczęłam panikowac, widziałam w lusterku chodzacych technikow, wystraszyłam się że coś jest nie tak, badanie trwało już około 40 minut, nacisnęłam ten guzik bo już byłam spanikowana i jeszcze zaczęłam odczuwać klaustrofobiczne objawy. Technicy zatrzymali maszynę i pytają przez słuchawki co się dzieje a ja mówię że źle się czuje, że co jest grane bo bardzo długo to trwa, oni uspokoili mnie że to badanie trwa nawet koło godziny, i że narazie wszystko jest ok, zapytali czy wytrzymam czy mają mnie wyciągać. Powiedzialam że dam rade, zamknęłam oczy i wyobrazałam sobie coś miłego. Byłam troche zła że nikt nie uprzedił mnie że to badanie tak długo trwa. Myślałam że będzie w miare krótko tak jak przy tomografii. Co do kontrastu - nie odczuwałam żadnych negatywnych objawów choć niektórzy mówią że może im być niedobrze po tym lub czują dziwny smak w ustach ale nie słyszłam o jakiś większych sensacjach. Także jak ktoś ma klaustrofobię to szczerze współczuję.