Obecnie rozmawiamy o:

hurtownia elektryczna

wczoraj o 22:38

szkoła nauki jazdy

wczoraj o 22:37

Angielski

wczoraj o 19:33

Otwarcie własnego biznesu

wczoraj o 18:57

transport i spedycja

wczoraj o 15:01

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 00:19:24

Dziewczyny,szczerze wam wspolczuje:)widzialam rozne przypadki chamstwa:)klienta trzeba szanowac-klient nasz pan,zgoda,ale to powinno dzialac w obie strony:)sa ludzie ktorym kultura jest obca-wstyd mi za takich:)lekko nie macie:)

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 00:22:44

Cytat
mm1508
ja pracuję w agencji nieruchomości jako sekretarka ;p
Ludzie często dzwonią do sekretariatu i jedna z moich rozmów;
-dzień dobry tu agencja taka i taka. . .
Pan do mnie -dzień dobry panie budowlańcu co z tym moim mieszkaniem kiedy pan przyjedzie na kontrolę?
Ja odpowiadam- muszę przełączyć z działem od mieszkań
A on mi na to tekstem ,Ty głupia sekretaro nie mam czasu na jakieś łączenia bo złotówka na koncie!

No tak sie wkurzyłam , co za palant!
I ogólnie dużo takich sytułacji ;p


Może wziął kredyt z Orange? ; DD

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 00:26:48

Cytat
Autumn_Rain
Cytat
dea-apate
To widziałam bo sama nie pracuję.

Drogeria.

Kobieta: Który szampon mi pani poleca ? Chodzi mi o to aby moje włosy ładnie wyglądały.
Sprzedawca: Polecam ten- sama go używam
Kobieta: (popatrzyła się na włosy sprzedawczyni) To ja podziękuje.

haha : D


Ha ha ha, padłam! ; D

dokładnie ja też:D

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 00:42:38

Cytat
justynka23
Ja również pracuję w sklepie i też wiecznie mam jakieś problemy z klientami
Dla przykładu opowiem kilka sytuacji:

1. Klientka kupiła spinkę za 2,50zł i płaciła stówką. Akurat nie miałam ani 10zł, 20zł ani 50zł. Jak na złość nikt nie miał rozmienić. Zapytałam grzecznie panią czy nie ma drobnych. A ona z oburzeniem, że jak to sklep a nie ma pieniędzy do wydawania, że ona opisze to do gazety, że w Niemczech taka sytuacja nie miałaby miejsca.

2. Klientka kupuje zwykłe wkrętki za 1,50zł i pyta czy dostanie jakiś rabat. Ja odpowiedziałam, że rabatów nie mogę dawać. A ona z oburzeniem, że cena na metce jest ceną sugerowaną i od tej ceny może się targować, że jak jej nie spuszczę nic z ceny to ona mnie poda do sądu i zapłacę karę :D

3. Klientka kupiła torebkę. Po dwóch dniach przychodzi bez paragonu, torebka bez metki i chce zwrócić torebkę, bo jednak jej się nie podoba. Ja poinformowałam ją, że zwrotów nie przyjmuję, a w dodatku torebka nie ma metek także zapewne była używana.
Oczywiście wielka awantura bo jak ja nie mogę przyjąć zwrotu, że ona ma czas 30 dni od daty zakupu.

4. W koszu mamy przecenione kopertówki owinięte w folii na każdej cena 10zł lub 19zł. Akurat układając stroje zauważyłam, że pewna kobieta ładnie ubrana odkleja sobie metkę i na cenę 19zł przykleja cenę 10zł. Od razu zareagowałam. Kobiecie zrobiło się głupio i powiedziała, że ona tą torebkę kupuje. Podchodzi do kasy mówię jej 19zł a ona, że tu jest cena 10zł, że ja chcę sobie zarobić jej kosztem.

5. Pewna kobieta wykorzystując okazję, że na stoisku byłam sama postanowiła ukraść sobie dwie torebki (jedna duża druga mniejsza). Tą mniejszą włożyła do tej dużej oderwała metki i udawała, że to jej torebka. Chciała iść na drugi koniec sklepu żeby zapewne gdzieś do kieszeni wrzucić klipsy. Niestety przeszła blisko bramki i bramka zaczęła piszczeć. Ja zorientowałam się o co chodzi podbiegłam i powiedziałam, że wzywam policję. Kobieta błagała mnie, że mam ją puścić, bo chce się jej siku. Po czym nie wytrzymała zsikała się na sklepie i uciekła. Nie dość, że miałam uszkodzone torebki, bo wycięła w podszewkach dziury, żeby odczepić klipsy to na dodatek musiałam po niej posprzątać.

Mogłabym tak opowiadać do woli jacy klienci potrafią być wredni :)

justyna w jakiego rodzaju sklepie pracujesz? to duza miejscowosc? pytam z ciekawosci...

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 00:44:33

Cytat
kotek6
Pewnie pomyślicie, że jestem jakaś pazerna na pieniądze ale to wcale tak nie jest
Niedawno dość dużo chodziłam po sklepach i robiłam różne zakupy
1 sklep, 2 sklep, 3 sklep, 4 sklep Gdzie nie weszłam to prawie wszędzie słyszałam tekst "grosza będę winna"
Rozumiem, że raz na jakiś czas może tak być Czasem to aż mi głupio czekać na tego jednego grosza i wychodzę ze sklepu :D
Ale nie ten sam tekst w róznych sklepach kilka razy jednego dnia
Nie zawsze ma się te grosze przy sobie, żeby zapłacić
To raczej w sklepie powinni zadbać o to, żeby te grosze mieć
Jak nie sprzedająca to kierownictwo powinno odpowiednią sumę dostarczać
A jak jest z tym dostarczaniem tych groszy to nie wiem, bo nigdy nie pracowałam w żadnym sklepie

Mój tata się z tego śmieje, bo prowadzi sklep komputerowy i czasem cena to 299.99 zł. I oczywiście ludzie na ten grosik czekaja, co wg mnie, przy sumie 300 zł jest praktycznie niczym. Ale jednak, jako że mieli mało jednogroszówek, pojechał do banku, załatwił ich dokładnie 500 i miał spokój ;]

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 00:49:22

Cytat
SoundOfMissingYou
to ja tez cos smiesznego napisze:)
przedstawicele handlowi jacy sa kazdy wie, byle tylko wcisnac swoj towar:)
przyjechal taki jeden i proponuje kierowniczce do ilus tam kartonow chrupek rower gratis:)
facet sie produkuje, przekonuje jak moze ale niestety kierowniczka idzie w zaparte ze nie ma takiej potrzeby, za duzo tych katonow, ze sie nie oplacaitd itp
chcac sie pozbyc natreta powiedziala ze zamowi te chrupki ale najpierw musi zobaczyc jak ten rower wyglada (rower byl w czesciach i trzreba bylo go poskrecac)
facet sie niezle napocil zeby poskladac ten rower do kupy, spedzil pol dnia w sklepie:D
zadowolony pokazuje kierowniczce efekty a ta do niego: jak go juz poskladales, to teraz na nim spie*dalac:D
mina przedstawiciela bezcenna:DDD

nie wiem gdzie tu jest najwieksza masakra tak naprawdę - czy w buraczanej kierowniczce czy w przedstawicielu, że się tak poniża byle sprzedać. czy moze w tym, ze jeszcze ciebie takie sytuacje bawią - że się ludzie nie szanują nawzajem do tego stopnia.
analogicznie z tyłu głowy wyobrażam sobie taką pierwotną scenę z jaskini - jeden drugiego tlucze kamieniem, krew sie leje, a trzeci sie smieje bezmyslnie drapiac po piersiach

zweryfikowana
Posty: 694
Ostrzeżenia: 1/5

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 00:51:49

No proszę. Ja byłam piekielną klientką w wieku hmm. około 7 lat.:D
1 sytuacja jak miałam dychę i chciałam żeby mi pani rozmieniła, bo mama potrzebowała drobnych do kościoła na tacę i babka mówi, że nie ma rozmienić to wzięłam małą paczkę laysów za 1 zł.:D:D Jak się okazało miała wydać -.-
2 sytuacja jak bylam u babci na wakacjach to wysłała mnie do sklepu po jakieś tam zakupy. jest tam jeden sklep na całą wioskę więc ekspedientka mnie znała, bo byłam tam codziennie. Wracając do tych zakupów, brakło mi chyba 1zł to powiedziałam,że babcia jutro jak pójdzie po chleb to doniesie, bo ja ze swoich nie dam. Mimo, że miałam w drugiej kieszeni swoje przy sobie. Byłam straszna.xd

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 01:15:53

Ja mam kontakt telefoniczny z klientami i powiem Wam, że zazwyczaj jest śmiesznie :)

Bardzo często zdarzają mi się ludzie, którzy muszą opowiedzieć całą swoją historię życia - OD POCZECIA, mimo, że nie ma to nic wspólnego z rozmową :D

Ja nie miałam wielu takich sytuacji "twarzą w twarz", dlatego przytoczę historię siostry:

Pracowała swego czasu w lodziarni.
Przyszła jakaś babulka, taka starsza zacna kobiecinka. Powiedziała, że chciałaby tą i tą gałeczkę. Siostra jej nałożyła, chciała jej podać, a babcia poprosiła, żeby chwileczkę potrzymała loda, a ona sobie tylko wyciągnie z kieszonki pieniążki. Siostra stoi z tym lodem, babcia tak grzebie grzebie, w pewnym momencie patrzy na nią "tak od miski"....
- "TYLKO SE PANI NIE LIŹNIJ ;>"


Albo sytuacja u mojego chłopaka w sklepie komputerowym:

Wchodzi kobieta. Podchodzi do kasy:
- "Poproszę palcówkę"
.... Chwila konsternacji..... chłopaki zaczęły się śmiać do rozpuku :D
po czasie okazało się, że chodziło tylko o klawiaturę do komputera.. na szczęście ;)

zweryfikowana
Posty: 1.536
Ostrzeżenia: 1/5

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 01:37:26

Któregoś dnia zastąpiłam mamę w kiosku, bo miała coś tam do załatwienia.
Przychodzi starsza kobieta i prosi o wodę mineralną- dużą i paczkę jakichś tam fajek, za 9.80 bodajże były, po czym wręcz mi 5 zł. Mówię: ale brakuje jeszcze 6 zł. Babka stwierdziła, że jednak nie chce tych papierosów, weźmie wodę, ale jednak gazowaną. Wydaje jej resztę z 5 zł, a ta do mnie z mordą, że dawała mi 10 zł. Darła się jak głupia, że "złodziejski kiosk", w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, że jak dalej będzie próbowała wyłudzić ode mnie pieniądze, to zadzwonię na policję. Zabrała tę wodę i poszła. Co zabawne, kolejnego dnia przyszła, gdy była moja mama i sytuacja się powtórzyła :]

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 01:49:17

Cytat
dea-apate
To widziałam bo sama nie pracuję.

Drogeria.

Kobieta: Który szampon mi pani poleca ? Chodzi mi o to aby moje włosy ładnie wyglądały.
Sprzedawca: Polecam ten- sama go używam
Kobieta: (popatrzyła się na włosy sprzedawczyni) To ja podziękuje.

haha : D


hahaha

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 02:17:38

Oj jak bym miała wszystkie sytuacje opisać to wytarła bym klawiaturę :)
no ale coś tam opisze..

Pracuję w Realu jako kasjerka....dzisiaj po trzech latach już trochę się uodporniłam ale szczerze mówiąc gdyby moje myśli były prorocze to duuużo ludzi miało by połamane ręce i nogi...

Przedwczoraj np pracowałam na kasie uprzywilejowanej gdzie i ciężarne i kobiety z małymi dziećmi mają pierwszeństwo. Oczywiście większość była piwoszy. W pewnym momencie doszły dwie ciężarne więc ja grzecznie do dziewczyny że bardzo mi przykro ale musi poczekać bo te panie mają pierwszeństwo. A ona na mnie z mordą... że mam się nie odzywać tylko robić co do mnie należy i mam wykonywać swoją nędzną robotę. Noż k... mac tak mnie zgrzała że szok. Powiedziałam jej że nie mam wytatuowanego wykształcenia na czole ale kulturę posiadam i to widać a ona swój poziom i kulturę właśnie pokazała. I że nie mogę teraz obsługiwać bo mnie zdenerwowała i boję się że się pomylę a do tego doszła jeszcze jedna babeczka z malutkim dzieckiem więc i ją przed nią obsłużyłam a jej powiedziałam że z niecierpliwością czekam na jej skargę na mnie i jak by nie zauważyła napisów to są obrazki dla kogo jest ta kasa.... a na to facet dodał...ale może ta pani również jest uprzywilejowana....bo chora na głowę. Pani odwróciła się na pięcie i poszła.... ale szczerze powiedziawszy to nerwy mi popsuła.

Jakiś czas temu podchodzi facet z dużym wózkiem, wyjmuje zakupy a w wózku zostawia wielką torbę. Mówię grzecznie żeby podniósł torbę na chwilkę do góry a on na mnie....CO MOŻE MAM SIĘ JESZCZE ROZEBRAĆ!!! Odpowiedziałam że jak będę chciała zobaczyć gołego faceta to zgłoszę się do męża a jeśli Pan nie ma siły podnieść torby to poproszę ochronę. Pan z pyskiem podniósł a pod spodem była koszulka, majonez i dwie przyprawy. Myślę że nie chciał ich wynieść bo rachunek miał na ponad 400zł i raczej mu się zaplątały ale minę na koniec miał bezcenną no i wykazał się kulturą bo przeprosił i życzył miłego dnia.

Kasa ekspresowa max 10szt. Podjeżdża facet z pełnym koszykiem, mówię grzecznie że tutaj do 10szt. Gościu do mnie co za pop... kasa, pop... obsługa i to chyba kasa dla pop... klientów. Nie miałam zamiaru się denerwować i nic nie powiedziałam a facet poszedł kasę dalej (gdzie wcześniej również mógł iść od razu bo nie było nikogo) Minęło jakieś 20minut zaczął się ruch i kolejki ja patrzę a ten sam facet podchodzi do mojej kasy z paczką baterii. pytam się grzecznie... przyszedł Pan do tej pop... kasy dla pop.. klientów? Wiem złośliwa jestem :)

Generalnie grzeczna ze mnie kasjerka i mam swoich klientów którzy potrafią mnie szukać po wszystkich kasach.
Jakiś czas temu gościu podchodzi 5minut przed zamknięciem z całym wypchanym koszykiem. Już wcześniej kilka razy tak robił i zawsze do mnie... a wtedy mówi...Jak będzie Pani startować w konkursie to ja na Panią głosuję. patrzę się na niego jak na debila a on dalej mój głos ma Pani jak w banku. Na koniec wytłumaczył że zawsze do mnie przychodzi bo wie że ja szybko i bez nerwów mu nabiję zakupy i on przeprasza że zawsze tak późno ale inaczej nie może i jak by był jakiś konkurs na najlepszą kasjerkę to on na mnie głosuje. Uśmiałam się do łez....

pisać dalej?.....

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 02:24:56

Cytat
dinho
Oj jak bym miała wszystkie sytuacje opisać to wytarła bym klawiaturę :)
no ale coś tam opisze..

Pracuję w Realu jako kasjerka....dzisiaj po trzech latach już trochę się uodporniłam ale szczerze mówiąc gdyby moje myśli były prorocze to duuużo ludzi miało by połamane ręce i nogi...

Przedwczoraj np pracowałam na kasie uprzywilejowanej gdzie i ciężarne i kobiety z małymi dziećmi mają pierwszeństwo. Oczywiście większość była piwoszy. W pewnym momencie doszły dwie ciężarne więc ja grzecznie do dziewczyny że bardzo mi przykro ale musi poczekać bo te panie mają pierwszeństwo. A ona na mnie z mordą... że mam się nie odzywać tylko robić co do mnie należy i mam wykonywać swoją nędzną robotę. Noż k... mac tak mnie zgrzała że szok. Powiedziałam jej że nie mam wytatuowanego wykształcenia na czole ale kulturę posiadam i to widać a ona swój poziom i kulturę właśnie pokazała. I że nie mogę teraz obsługiwać bo mnie zdenerwowała i boję się że się pomylę a do tego doszła jeszcze jedna babeczka z malutkim dzieckiem więc i ją przed nią obsłużyłam a jej powiedziałam że z niecierpliwością czekam na jej skargę na mnie i jak by nie zauważyła napisów to są obrazki dla kogo jest ta kasa.... a na to facet dodał...ale może ta pani również jest uprzywilejowana....bo chora na głowę. Pani odwróciła się na pięcie i poszła.... ale szczerze powiedziawszy to nerwy mi popsuła.

Jakiś czas temu podchodzi facet z dużym wózkiem, wyjmuje zakupy a w wózku zostawia wielką torbę. Mówię grzecznie żeby podniósł torbę na chwilkę do góry a on na mnie....CO MOŻE MAM SIĘ JESZCZE ROZEBRAĆ!!! Odpowiedziałam że jak będę chciała zobaczyć gołego faceta to zgłoszę się do męża a jeśli Pan nie ma siły podnieść torby to poproszę ochronę. Pan z pyskiem podniósł a pod spodem była koszulka, majonez i dwie przyprawy. Myślę że nie chciał ich wynieść bo rachunek miał na ponad 400zł i raczej mu się zaplątały ale minę na koniec miał bezcenną no i wykazał się kulturą bo przeprosił i życzył miłego dnia.

Kasa ekspresowa max 10szt. Podjeżdża facet z pełnym koszykiem, mówię grzecznie że tutaj do 10szt. Gościu do mnie co za pop... kasa, pop... obsługa i to chyba kasa dla pop... klientów. Nie miałam zamiaru się denerwować i nic nie powiedziałam a facet poszedł kasę dalej (gdzie wcześniej również mógł iść od razu bo nie było nikogo) Minęło jakieś 20minut zaczął się ruch i kolejki ja patrzę a ten sam facet podchodzi do mojej kasy z paczką baterii. pytam się grzecznie... przyszedł Pan do tej pop... kasy dla pop.. klientów? Wiem złośliwa jestem :)

Generalnie grzeczna ze mnie kasjerka i mam swoich klientów którzy potrafią mnie szukać po wszystkich kasach.
Jakiś czas temu gościu podchodzi 5minut przed zamknięciem z całym wypchanym koszykiem. Już wcześniej kilka razy tak robił i zawsze do mnie... a wtedy mówi...Jak będzie Pani startować w konkursie to ja na Panią głosuję. patrzę się na niego jak na debila a on dalej mój głos ma Pani jak w banku. Na koniec wytłumaczył że zawsze do mnie przychodzi bo wie że ja szybko i bez nerwów mu nabiję zakupy i on przeprasza że zawsze tak późno ale inaczej nie może i jak by był jakiś konkurs na najlepszą kasjerkę to on na mnie głosuje. Uśmiałam się do łez....

pisać dalej?.....

Tak, dawaj ;d Najlepsza kasjerko ;p

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 03:00:47

Jakiś czas temu kiedy zaczęli w telewizji puszczać ta durną reklamę gdzie gościu jako kasjer pikał przekładając towary...
siedziałam na pierwszej kasie. Nie wiem czemu ludzie mają tak że ustawiają się do pierwszej kasy, jak by była jedyna...z tyłu pustki a u mnie z 8osób w kolejce....i tak cały dzień. Pod wieczór zmęczona z masą zwrotów obok a tu trafia się gromadka młodzieńców którzy żarty sobie zaczęli robić i czekając na swoją kolej pikali za każdym razem jak coś skanowałam i tak chyba z trzech klientów. Przyszła ich kolej, oni ubawieni po pas a ja mówię...czas na przerwę a na to jeden nie ma Pani kitiketa...ja patrzę na zwroty, podnoszę batona i mówię a właśnie że mam (akurat miałam bo babeczka wcześniej miała za mało kasy i chyba z 10 rzeczy odłożyła w tym słodycze) Uśmialiśmy się razem i jakoś wtedy łatwiej mi się pracowało mimo że wcześniej mnie wkurzali tym swoim pik pik.

Znowu kasa 10sztuk, znowu facet z prawie całym koszykiem. Inne kasy wolne ale nie on do mnie, ja grzecznie tu do 10sztuk a on a co więcej nie umie Pani liczyć?

Sylwester, kolejki w regały miałam pracować do 15tej ale szefowa poprosiła abym została do 16.30 dzwoni do mnie o 16.10 i mówi zamykaj powoli bo nie wyjdziesz (kolejki nadal ogromne) więc ja grzecznie poprosiłam ostatniego gościa aby już za nim nikt się nie ustawiał. Nie mogłam sama pilnować bo miałam jeszcze z 15-20osób i nie byłam w stanie upilnować. Oczywiście kilka osób się ustawiło nie zważając że facet mówił że już nieczynne. Oczywiście musiałam obsłużyć. Na koniec zamykam kasę, jest już prawie 17ta a babka z kolejki obok głośno komentuje, szczyt chamstwa że ludzie czekają a ona sobie idzie..... nie wytrzymałam i mówię, pracuje Pani? ona pracuję....ja ma Pani swoje godziny pracy? Ona mam a ja na to moja zmiana skończyła się o 15tej ma Pani jeszcze jakiś problem?

A propo zmian ludzie często nie mogli zrozumieć jak to jest sklep czynny do 21ej a kasjerka schodzi z kasy np o 20tej....

Pracowałam może z miesiąc akurat zaczęłam w okresie przedświątecznym gdzie był spory ruch. Była godzina 20ta a ja jeszcze nie miałam przerwy i do tego od prawie godziny n ie mogłam się doprosić o wyjście do toalety. Jakieś parę minut po 20tej przyszła osoba z nadzoru po pieniądze (tzw wypłatę 5tyś) mówię że nie miałam przerwy i potrzebuję do toalety ona mówi zamykaj i idź więc zamknęłam kasę. Ona obok przelicza pieniądze a podchodzi facet i mówi że ma tylko kilka rzeczy ja mówię że przykro mi ale muszę wyjść. On swoje ale ja mam kilka rzeczy (cały koszyk drobnicy) ja na to że nie dam rady, że muszę wyjść do toalety a gościu....może niech sobie Pani pampersa założy. Babeczka z nadzoru stoi obok a ja nie wytrzymałam i mówię wie Pan co jak mi Pan w aptece kupi to z wielką chęcią bo będę miała komfort psychiczny, tylko duże bo ja duża jestem. Facet w ciągu sekundy zniknął a kobitce z nadzoru głupio było bo to ich wina była że ja tyle czasu przerwy nie miałam.

Notorycznie ludzie dochodzą do kas 25minut przed zamknięciem mimo że już na 15minut przed są komunikaty. W zeszłym tygodniu było już dobre 15po jak skończyłam nabijać zakupy ostatniego klienta. Chciałam żeby zapłacił abym mogła sprzątnąć kasę a on że jak wszystko spakuje. Ja mówię mu że już jest po zamknięciu a on że jak będzie chciał to mnie jeszcze przetrzyma więc mu powiedziałam że nie ma problemu ale jak mi zagwarantuje transport do domu.

Wczoraj klientka chciała zapłacić męża kartą czego my w żadnym wypadku nie możemy zrobić. Oczywiście usłyszałam że jestem nieukiem i w ogóle to nie powinnam wśród ludzi pracować. Nie chciało mi się z Panią dyskutować.

a z śmiesznych...

często mówię przy płatności kartą....poproszę o PIN na co kobitka 3475 :)
dopiero po chwili pomyślała co zrobiła ale uśmiałyśmy się obie a na koniec powiedziała że karty mi nie zostawi a ja do niej żeby się nie martwiła bo PINu już nie pamiętam...

Zawsze na początku transakcji pytamy, czy ma Pani kartę na punkty.... któregoś razu tak pytam na co kobitka mam. Więc ja nabiłam zakupy i na koniec czekam na tą kartę. Ona ja chcę zapłacić a ja mówię ale ja chcę nabić Pani punkty. Panina to mam, ale w domu..... odpowiedziałam że telepatycznie jeszcze punktów nie przesyłamy :)



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-08-28 03:07 przez dinho.

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 03:20:33

Cytat
Autumn_Rain
Cytat
Autumn_Rain
Przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja:
Robiłam zakupy w hipermarkecie. Przyglądałam się kasjerowi, który obsługiwał klienta. Owy piekielny zapytał się go czy mają reklamówki, mężczyzna na kasie powiedział, że niestety nie ma reklamówek przy kasie. Klient (stary, gruby..) zaczął się wydzierać po czym wyszedł ze sklepu zostawiając cale swoje zakupy na taśmie ; / Co za burak.



to niby w co miał je zapakować tak naprawdę ... ?


W Tesco (bo o nim tutaj mowa) nie dają reklamówek. Trzeba mieć swoje. Ekologia przede wszystkim ; ]

co ty gadasz, u nas leżą i bierz, ile chcesz :D nawet sobie groszy nie naliczają, jak większość w ostatnich czasach :D

Piekielni klienci

28 sie 2011 - 04:09:49

Heh, to my zbieraliśmy drobniaki, żeby potem kupować za nie zapałki w dużych pakach. Biedna sprzedawczyni liczyła setki groszówek.

Koleżanka opowiadała, że do solarium ludzie potrafili przyjść 2 minuty przed zamknięciem i siedzieć 15 minut. :/

Niedawno jak kupowałam bilet PKP, to babka przede mną pyta się pani z okienka czy w pociągu jest przedział dla matek z dziećmi i coś tam jeszcze o tym przedziale. Sprzedająca mówi "proszę zapytać konduktora, bo to zależy od pociągu, bla bla", a tamta baba nie wiadomo czemu wyskoczyła z ryjem, że "co pani tak ordynarnie mówi". o.O A mówiła zupełnie normalnie.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

praca w butikach czy stała??