Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Moją ulubioną książką jest ,,Niekończąca się historia"
podoba mi się dlatego, że można z niej bardzo dużo wynieść niż z innych książek typu fantasy. Zbudowała u mnie poczucie własnej wartości, wrażliwość i poczucie czym jest przyjaźń, przenosi do niezwykłej krainy fantazji. Jest bardzo wciągająca.


,, Wszystko wiecznie się powtarza, dzień i noc, lato i zima, świat jest pusty i bez sensu. Wszystko kreci się w kółko. Co powstaje, musi przeminąć, co rodzi się, musi umrzeć. Wszystko się znosi, dobro i zło, głupota i mądrość, piękno i brzydota. Wszystko jest puste. Nic nie jest realne. Nic nie jest ważne."

Lubię czasem zanurzyć się w fantasmagoryczne odmęty tajemnicy i labiryntach ludzkiego umysłu i ducha, podelektować się wyrafinowanym humorem. Uwielbiam przenikanie się światów, zrównoważony paralelizm, który odkrywa przede mną nowe sensy pełne frenezji i przenikliwej grozy z jednej strony, euforycznych zachwytów z drugiej. Taka jest książka Howarda Philipsa Lovecrafta, "Przypadek Charlesa Dextera Warda". Utrzymana w klimacie czarnego romantyzmu, przepełniona iluzorycznością, demonicznością i zagadkowością zyskuje na tak pociągającej wielowymiarowości. Psychomachia wypełniająca umysł głównego tytułowego bohatera przedziera się bezpardonowo do przestrzeni budujacej całą fabułę, co czyni dzieło Lovecrafta bezsprzecznie jednym z największych osiągnięć literatury. Do tej pozycji bezustannie wracam i poprzestać nie mam zamiaru.





Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2016-03-15 20:01 przez Britbit.

Uwielbiam serię książek "Alicja w krainie zombie" - Gena Showalter,ponieważ gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy, pomyślałam o cudownym potencjale, tkwiącym w połączeniu tajemniczości i groteski opowieści o Alicji, z groteską i kiczem wszelakich historii o Zombie. Jest zupełnie inna i wciągająca.

Mimo tego, że uwielbiam kryminały zwłaszcza medyczne to moją ukochaną książką jest Mały Książe. Czytając go jeszcze w gimnazjum sądziłam, że jest to jakas opowiastka dla dzieci. Do dziś pamiętam słowa polonistki, że jest to książka dla dzieci i dla dorosłych tylko trzeba ją zrozumieć. Ja nie rozumiałam. Wróciłam do niej w wieku 20 lat. Wchodziłam w wiek dorosły i zaczęłam rozumieć. 'Opowiastka dla dzieci' tak bardzo mnie wzruszyła. Zaczęłam rozumieć wszystkie te rzeczy. Miłość do Róży, gdzie kobieta udaje niedostępną, ale jednak potrzebuje aby ktoś się nią opiekował. Potrzebuje bezpieczeństwa. Przyjaźń z lisem, "Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś". Nie chodzi tu tylko o zwierzęta, które potrzebują nas i są bezbronne, ale też o innych ludzi, którzy są od nas 'zależni', którzy cierpią, gdy odchodzimy. Tę książkę zaczyna się rozumieć, gdy się kogoś pokocha, doświadczy się wielkiego uczucia i na wszystko zaczyna się patrzeć inaczej, bo przecież 'Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu'. Dzięki tej książce- wiem, może to trywialne i jakże błahe- zaczęłam inaczej postrzegać świat. Chciałam aby, ktoś był dla mnie Małym Księciem, kochał mimo wszystko i chciałam znaleźć takiego Lisa, z którym oboje się oswoimy i będziemy za siebie odpowiedzialni.
Polecam książkę nawet tym, którzy już ją czytali. Może w szkole- tak jak ja, może później. Ale warto przeczytać ją jeszcze raz, ale spojrzeć na całą historię całkiem inaczej. Dopuścić serce do głosu.

Swego czasu praktycznie "zjadałam" ksiązki wiec cięzko wybvrać tą najlepszą. Gdyby to było możliwe to poleciłabym wiele tytułów bo zdecydowanie papier przemawia do mnie bardziej niż film. Przeczytałam sporo książek na temat zbrodni honorowych i wstrząsnęła mną "Honor albo śmierć" autorstwa Ayse Onal. Nie mogę napisać, że książka mi się podobała bo to nie żadna komedia.Obraz jaki przedstawia jest wstrząsający.

Moją ulubioną książką jest "Kordian". Dramat tak dramatyczny, że główny bohater zabija się już w akcie I. Opasły w uczucia, rozterki, miłosne rozdarcia- jednym słowem jeden wielki problem.Trudny język, wiele postaci, a każdy ma jakiś problem, każdy interes, każdy zepsuty od środka.Z pozoru i z przymrużeniem oka. Naprawdę mówi o ważnych rzeczach, przedstawia rys historyczny,pokazuje wszelkie zakłamania ówczesnego czasu. Ukazuje wielką przemianę bohatera, który odradza sie na nowo bogatszy w doświadczenia. Wiele osób nie zrozumie tej lektury, ale radzę nie zniechęcać się i spróbować zrozumieć wypowiedzi bohaterów. Dla tych, którzy nadal są nieprzekonani próbuję streścić (radzę zakończyć czytanie tym, którzy zamierzają zabrać się za lekturę "Kordiana";). Jedna z niewielu książek, gdzie bohater zabija się na początku.I to piętnastoletni. I to z powodu niespełnionej miłości. Nie, historia tu się nie kończy. Chłopak ożywa i wędruje po świecie. Ciekawe? Warto zerknąć, bo jest mowa też lekcja o pieniądzach. A jak są pieniądze to pewnie i nie jeden czytelnik się skusi. Powodzenia w czytaniu "Kordiana". Ja też na początku go nienawidziłam - nie martwcie się, z czasem obrzydzenie mija, więc nie radzę od razu palić stosów z książki.

Moją ulubioną książką jest Lew-Starowicz o kobiecie. Znany seksuolog w inteligentny i życiowy sposób odpowiada na pytania dotyczące współczesnych kobiet. Jakie jesteśmy? Z pewnością każda z nas, czytając tę książkę, ujrzy groteskowy obraz siebie. Książka porusza zagadnienia sfery psychicznej, społecznej, partnerskiej oraz erotycznej. Oczywiście z nutką dobrego humoru i szczyptą uszczypliwości. Po jej przeczytaniu, oprócz produktywnie spędzonego czasu zyskujemy również wiele lekcji życia i odrobinę pokory. Lew-Starowicz między wierszami stawia przed nami wiele pytań. Szukanie odpowiedzi na nie wzbogaci nas o wiedzę o nas samych, co jest wspaniałym doświadczeniem. Uwaga! Dużo o naszej seksualności! ;)

Może się zdarzyć, że kobieta z oziębłej zmienia się w wulkan seksu?

Przeważnie wiąże się to ze zmianą partnera. Spotykam kobiety, które przez wiele lat miały mężczyzn, którzy utrwalili w nich przekonanie, że są oziębłe. Jeden, drugi, dziesiąty uważał, że ona jest seksualnie wybrakowana. Ale jedenasty wyzwala w niej ukryty potencjał erotyczny. Dochodzi do eksplozji. Od takiego partnera kobieta może się wręcz uzależnić.


I jak mężczyźni znoszą tę nową siłkę kobiet, ich rosnącą pozycję, ambicję, kwalifikacje, wykształcenie, zarobki?

To zawsze zależy od danego mężczyzny, od tego, jaką on sam osiągnął pozycję. Jeśli partner czuje się silny w swojej roli męskiej, dowartościowany, to potrafi wejść w rolę partnerską, może się cieszyć sukcesami kobiety. Natomiast jeżeli mężczyzna ma problem z zaspokajaniem swoich aspiracji, to będzie głosił pogląd, że miejscem kobiety jest kuchnia, a jeśli jakaś robi karierę w jego firmie, to na pewno przez łóżko.

Świetna lektura! POLECAM ! ;)



Ja czytam m.in. książki Harlana Cobena. Czyta je się szybko, bardzo wciągają i są przeze mnie uwielbiane. Nie będę się rozpisywać na ich temat, bo uważam, że każdy może po nie sięgnąć i mieć swoją opinię. Ale zdradzę, że trylogia (patrz zdjęcie) jest na prawdę super. Czekam aż pojawi się w bibliotece 3cz. ,,Odnaleziony", tylko tej części jeszcze nie czytałam. Polecam!!! :)



Przeczytałam już chyba milion książek, ale tylko jedna wciągnęła mnie tak bardzo, że zapomniałam o rzeczywistości. Czytałam dniami i nocami. Przeczytałam całą kolekcję kilka razy, za każdym razem czując jakbym dopiero poznawała bohaterów książki. Tak, mowa o "Pamiętnikach Wampirów" autorstwa genialnej pisarki L.J. Smith. ♥
Kocham jej styl pisania. Każda jej książka jest arcydziełem. Nie bez powodu kolekcja stała się bestsellerem! Oglądając serial stworzony na podstawie jej dzieła jestem rozczarowana, gdyż nie oddaje on magii tej książki.
"Pamiętniki wampirów" uwielbiam za to, że pokazują przewrotność ludzkiego życia. W jednej chwili mamy cały świat w zasięgu ręki, a za kilka sekund wszystko się wali. Takie jest życie i mimo istnienia "drugiego wymiaru" książka doskonale oddaje zmienność losu.
Dziękuję L.J. Smith za umilenie mi wielu jesiennych wieczorów, letnich poranków, czy zimowych nocy. Towarzystwo jej utworów, gorącej herbaty i mojego ukochanego, ciepłego kocyka to najlepszy sposób spędzania wolnego czasu ♥
L.J. Smith jest moim bohaterem!



"Nagle zdajesz sobie sprawę, że wszystko się skończyło. Naprawdę. Nie ma już powrotu. Czujesz to. (...) I to w tej chwili zdajesz sobie sprawę, że to wszystko zdarzyło się tylko raz. I nieważne jak bardzo się starasz, nigdy nie poczujesz się taki sam. Nie będziesz już nigdy czuć się jak trzy metry nad niebem..."

"Trzy metry nad niebem" To moja ulubiona książka, ponieważ pomimo, że czytałam ją jako nastolatka, ciągle do niej wracam. Jest to historia, która głęboko porusza i uświadamia nam, że życie nie jest bajką, a my nigdy nie znajdziemy księcia na białym koniu. O miłość trzeba walczyć, bo jeśli jest prawdziwa, przetrwa wszystkie burze, a dla tej prawdziwej warto znieść nawet najgorsze, najboleśniejsze chwile. Nie poddawajcie się więc i walczcie, nie wybierajcie łatwiejszej, ścieżki bez cienia miłości, bo nawet jeśli jest bezpieczniejsza, nigdy nie będziecie szczęśliwi.

Dla mnie czytanie książek jest czymś w rodzaju nawyku, traktuje to jako coś co zapewnia mi relaks, wyłączenie, oderwanie od codzieności i problemów. Sięgam po literaturę różnych gatunków, aby nie ograniczać się tylko do wąskiej gamy problemów. Jednak zdecydowanie uwielbiam literaturę wojenną i o jedenej z tych pozycji powiem kilka słów.
"Francuski romans" to książka o miłości z I wojną światową w tle. Porusza mało znany temat kobiet - jako kierowców ambulansów. Główna bohaterka to młoda kobieta, która postanawia w czasie wojny nie stać biernie i w czasie toku akcji przechodzi przemiane, dorośleje, dojrzewa i podejmuje samodzielne decyzje. Wątek miłosny jest dość subtelny, powoli rozwijający się i oczywiście z podziałem klasowym. Książka jest idealnie zrównoważona, poznajmy funkcjonowanie WAAC, zmagamy się z trudem jaki podejmują te kobiety i razem z nimi przeżywamy to wszystko a z drugiej strony widzimy rozwiajające się uczucia. Ta książka jest debiutem Jennifer Robson ale jak najbardziej udanym.

Pora zrobić herbatę, okryć się kocem i zatracić w historii Lady Elizabeth.
"Charlotte uniosła kubek z herbatą i stuknęła nim o kubek Lilly.
- Za twoją wolność.
- Za moją wolność. I za koniec wojny. Oby nadszedł szybciej, niż ktokolwiek z nas odważy się mieć nadzieję."



Dla mnie ulubionej książki nie ma :)
Kiedyś w młodszym wieku w kazdą wolna chwile czytalam duzo ksiazek... kazde lektury ktore byly w szkole, zawsze czytalam i wciągały mnie one w jakis tzw.wirtualny świat, w ktorym wszystko wydaje sie inne niz tutaj w rzeczywistości :)

Interesujace ksiazki które czytalam i do tej pory pamietam to: 50 twarzy Greya,wszystkie czesci Harrego Pottera, pamietam ze czytalam tez dosc psychologiczne ksiazki... myslalam ze beda nudne, ale sie myliłam, bylo wręcz przeciwnie... :)

Jedną z książek, którą postanowiłam przeczytać całkiem niedawno jest opowieść Lawrence’a Wrighta „Droga do wyzwolenia. Scjentologia, Hollywood i pułapki wiary”. Po jej przeczytaniu została moją ulubioną. To bardzo realna analiza świata scjentologii, wydana w 2015 roku, która powstała na podstawie materiałów archiwalnych i wywiadów przeprowadzonych z obecnymi i byłymi członkami Kościoła scjentologicznego. Dlaczego jest tak bardzo realna? Według mnie to obowiązkowa lektura, by ujrzeć scjentologię i jej wpływy. Odwaga samego autora dokonując opisania tego zagadnienia jest więc niezwykła. Wiemy przecież doskonale jak scjentologia nie lubi, gdy się o niej pisze, zwłaszcza prawdę. Czytając książkę można się niekiedy przerazić naprawdę na serio. Opisuje ona zdarzenia wręcz niedorzeczne, ale jak najbardziej prawdziwe, oparte o fakty.

Duża część książki poświęcona jest samej osobie L. Rona Hubbarda – guru kościoła scjentologicznego, jego założycielowi i można by rzec niespełnionemu pisarzowi opowiadań fantastycznych i science fiction. Jego historia to klucz do zrozumienia funkcjonowania tej instytucji. Czytając niewiarygodne opowieści o jego podróżach, przygodach i przeżyciach widzimy, że dawno zatracił poczucie rzeczywistości chcąc być zauważonym i czując się w głębi duszy niedocenionym i niespełnionym człowiekiem. Od jego barwnego, wyimaginowanego życiorysu autor rozpoczyna tą książkę, przesuwając się kolejno w stronę następcy Hubbarda - Davida Miscavige’a. Najciekawszą częścią tej książki według mnie jest jednak pozyskiwanie i tzw. „pranie mózgu” dokonywane przez scjentologów gwiazdom pierwszych stron gazet, celebrytom, których pozyskali w swoje szeregi obiecując m.in. opiekę nad ich karierą i sławą. Chodzi przede wszystkim o Toma Cruise’a i Johna Travoltę, niezwykle zapatrzonych, oddanych i wierzących w założenia scjentologii, nierozważnie oddanych organizacji tego kościoła. Dalej już autor płynie przez potok skandali, malwersacji finansowych, wyzysków, łamania praw człowieka, nadużyć, tajemnicy stosowanych praktyk. Oddaje też głos tym, którzy zeszli z błądzącej drogi, można by powiedzieć ocknęli się po latach. To ich obraz kościoła jest moim zdaniem najbardziej wiarygodny i dokładnie przedstawia co dzieje się w tym tajemniczym kręgu instytucji.

Książka jest więc niewątpliwie niezwykłym osiągnięciem, a nie tylko zwykłym tekstem. Demaskuje istotę tej instytucji religijnej oraz sprzeciwia się agresywnej polityce kościoła scjentologicznego realizowanej wobec mediów, która działa bardzo efektywnie. Z jakimi trudnościami musiał się więc zmierzyć L. Wright, by stworzyć tę książkę? Ciężko mi to sobie nawet wyobrazić. Jeszcze bardziej przeraża fakt, że instytucja ta stoi tak wysoko ponad prawem. Książka udowadnia tą tezę i zdecydowanie nie rozdrabnia się nad samą doktryną i ideologią scjentologiczną, ale nad czysta prawdą, obserwacją zachowań scjentologicznych kręgów. Przekłada tajemnicę scjentologii na realia w jakich funkcjonuje i działaniach jakich dokonuje.

Jak zatem ten mistrzowski reportaż ukazuje słabość ludzką w najczystszej postaci i szalone założenia tej religii. Ale nie tylko. Przede wszystkim można sobie skalkulować jaką cenę trzeba zapłacić za poddanie się w szeregi tej instytucji. Można wywnioskować tragedię szukania sensu życia przez człowieka zagubionego, który może przekształcić się w zmanipulowanego fanatyka religijnego. Być może w tym momencie stwierdzam więc, że to obowiązkowa do przeczytania książka dla ludzi zagubionych, samotnych, podatnych na wpływy i manipulację? Być może tak jest, bo dzięki niej będą mogli choć trochę przejrzeć kościół scjentologiczny jak i inne podobnie funkcjonujące organizacje np. sekty, którą nomen omen określana jest również scjentologia.





Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2016-03-16 11:30 przez Kar19.

Jako rasowa zjadaczka książek mam problem z podnaniem jednego tytułu, bo przecież każda książka to nowa inna przygoda i każdą przeżywam z zapartym tchem. Jestem jednak miłośniczką fantastyki i dlatego wampiry, wilkołaki i czarodzieje to stała obsada mojej póki z książkami. Mnóstwo osób zna Zmierzch, Harrego Pottera czy Opowieści z Narnii, mimo że już nie mam naście a raczej dziści lat to czytałam je wszystkie, ustawiając się w kolejce po kolejne części, wraz z dziećmi moich szkolnych koleżanek. Obecnie jestem w fazie fascynacji serią Dary Anioła, a wynika to pewnie z faktu pojawienia się serialu na podstawie tych książek. Jednakże mimo tej nieziemskiej fascynacji jako moją ulubioną wymienię książkę mojego literackiego idola, mistrza pióra i geniusza zaskakiwania Nicholasa Sparksa "Bezpieczna przystań". Książka zaskoczyła mnie swoim zakończeniem tak bardzo że czytałam ją już 3 razy by doszukać się wszystkich szczegółów składających się na finał. Na tle innych jego książek ta jest najbardziej nieprzewidywalna, fascynuje i daje do myślenia, moim zdaniem literatura obowiązkowa dla każdej kobiety od nastolatki do stulatki.





Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2016-03-16 12:53 przez Maszanti.

Moja ulubiona książka to „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren. Była to jedna z pierwszych przeczytanych przeze mnie książek. Jako dziecko wracałam do niej wielokrotnie a i teraz po tych kilkunastu latach nadal dostarcza mi wiele uciechy. Już na samym wstępie: „Nazywam się Lisa. Jestem dziewczynką, to chyba od razu widać z imienia. Mam siedem lat i wkrótce skończę osiem.” rozczula mnie niesamowicie i zawsze wzbudza uśmiech na twarzy. Książka Astrid Lindgren przywołuje wspomnienia beztroskiego dzieciństwa. Moje dzieciństwo było bardzo podobne do tego jakie mają dzieci mieszkające w Bullerbyn Nie było wówczas komputerów, stu kanałów w telewizji, playstation ani dvd.. Za to była guma do skakania, gry planszowe („Eurobiznes”, „Grzybobranie”), piłeczki kauczukowe, Ping-Pong i wiele innych. Bardzo tęsknię za tą beztroską i radością z najdrobniejszych rzeczy. Moim zdaniem to książka idealna dla wszystkich, dla małych i dużych czytelników. Podsumowując: „A mnie szkoda jest tych, którzy nie mieszkają w Bullerbyn - powiedziała Anna.” a ja za bohaterką dodam: A mnie szkoda tych, którzy nie przeczytali „Dzieci z Bullerbyn”.


„Dzieci z Bullerbyn” z mojej osobistej biblioteczki – jak widać troszkę w swoim życiu „przeszła” ale to już uroki bycia najpoczytniejszą książką ;)



Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Konkurs- proszę o wsparcie ! :)