Jak zaczęła się Wasza przygoda z biżuterią ? Może od śmiesznej sytuacji?
Zaczynam od swojej historii:
Jako dzieciak lubiłam błyskotki, jak chyba każda dziewczynka zresztą.
Któregoś razu pojechałam z mamą na wizytę do cioci, która ( już nie żyje) słynęła w rodzinie z klasy, dobrego gustu i w ogóle Ona miała super biżuterię i mnie się zawsze świeciły oczka na jej widok.
Między innymi, miała przepiękny stary -rosyjski bodajże ,duży pierścionek z
rubinem. Oczywiście, z naiwnością dziecka poprosiłam o pierścionek do zabawy - i stał się cud! - dostałam go do zabawy. A wpadł mi do głowy pomysł na zabawę w "chowanie skarbu" i niewiele myśląc wpuściłam pierścionek w wazonik z wąską szyjką. Ciocia zapomniała najwyraźniej, że ja się pierścionkiem bawię, więc mnie o niego nie zapytała, gdy wychodziłyśmy. I temat przyschnął, na długi czas... Nie wiem, kiedy ciocia odkryła brak pierścionka, w każdym razie mnie nikt o nic nie pytał ,ani ciocia nie zdradziła się słowem z braku biżuterii mojej mamie. Po jakimś czasie, podczas porządków, przypadkiem odkryła ten pierścionek w tym wazoniku... Wtedy dopiero wytłumaczyłam co się stało. Jaja były, nie powiem, ale co cioci przyznać muszę, to to że zachowała spokój i klasę. Mogli pomyśleć o mnie różne rzeczy...
Zawsze lubiłam błyskotki. Ale potem przerodziło się to w zachwyt nad ludzkim talentem i stworzonymi przez niego dziełami.