Ja mam dwójke chlopakow ktorzy chodza do przedszkola. Obecnie szukam pracy. Mąż rano zawozi dzieci do przedszkola a pózniej jedzie do pracy. Jak dzieciakow nie ma w domu to mam duzo czasu na sprzatanie. Mąż wraca ok 18 odpoczywa,potem pobawi się z chłopakami, czasami ich wykapie czy zrobi im mleko. Obowiazkow raczej od niego nie wymagam bo przeciez przez pol dnia siedze sama i mam dosc czasu na posprzatanie. Oczywiscie wymagam od niego ukladania wszelkich rzeczy po sobie. Przewaznie trzeba mu to 5o razy powtarzac i prosic.
Jego stale obowiazki to duze zakupy bo ja nie mama zamiaru tego wszystkiego dzwigac. Maz zajmuje sie wszelkimi sprawami urzedowymi i robieniem oplat. raz na 3 tyg w sobote myje klatke schodowa i przewaznie to on wyrzuca smieci.
Kiedy jest weekend i jestesmy wszyscy w domu to troche pomaga. Ale najlepiej to lubi spedzac czas z chlopakami.
Kiedy miesiac temu pracowalam(tymczasowa praca) i bylam na drugiej zmianie to on odbieral dzieci z przedszkola i zajmowal sie nimi do 20. nie wszystko mu super wyszlo ale nie marudzilam bo wiedzialam ze sie staral.
Pozatym jak chce gdzies wyjsc to nie ma problemu. zawsze zostanie z dziecmi. potrafi sie nimi zajac. Nie robi tego tak dobrze jak ja, ogolnie jest malo domyslny.
Tesciowa niby wporzadku . bardzo pomocna ,mozna na nia liczyc.Jedyna jej wada to nadgorliwosc. Kiedy przyjezdza do nas to zachowuje sie jakby byla u siebie. Lubi rzadzic, mysli ze ona wie wszystko najlepiej. Ale mam to gdzies bo widzimy sie raz na 3 tyg na 2 godz. Mojego meza bardzo rozpiescila, chlopak nic nigdy nie musial przy sobie zrobic bo wszystko mial podane na tacy. Czasami korzystam z rad tesciowej ale troche mnie irytuje bo jest straszna pedantka. Ona ma taki charakter ze chce dla wszystkich jak najlepiej. Ale oczywiscie przesadza z ta dobrocia.