Obecnie rozmawiamy o:

atrakcyjne przedszkole

gorący temat

Pogrzeb

28 minut temu

free spin za rejestracje

godzinę temu

Własny salon fryzjerski?

dzisiaj o 12:18

srebrna biżuteria

dzisiaj o 12:06

Rewelacyjne okna

dzisiaj o 11:09

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Anonim

Cześć dziewczyny :)

Proszę Was o pomoc, bo nie mam nawet kogo poprosić (jak wiemy - łatwiej opowiedzieć nieznajomemu)

Zacznę od początku:
X poznałam kilka lat temu, lecz wpadliśmy na siebie w styczniu w klubie i tak zaczęła się nasza bliższa znajomość. Ja - dziewczyna po przejściach, po związku z chłopakiem chorym na depresje i On- mężczyzna chcący pokazać mi, że nie jest jednym z wielu, lecz tym który będzie trwać u mego boku.

Walczył o mnie i moje uczucie przez dłuższy okres czasu. Był na każde zawołanie pokazując mi, że nigdzie nie zniknie, tylko wciąż będzie stać gdy ja obejrzę się za siebie.
Nasze wspólne życie przypominało sielankę, pokochałam go tak bardzo, że obecnie nie wyobrażam sobie bez niego życia. Jego służbowy wyjazd za granicę na 3 miesiące nie przeszkodził nam, a tylko pomógł w budowaniu mocnej więzi.

Jedynym problemem X jest jego ojciec który w moim odczuciu jest despotyczny i oczekuje, że każda kolejna osoba mu się podporządkuje. Kilka razy niezbyt miło się do mnie odezwał, próbując narzucić swoje zasady również mi. Z namaszczeniem w rozmowach ze mną używa sformułowania "A co na to Twoi RODZICE? - mimo,iż wie że mnie i brata wychowywała tylko mama, ojciec (jedna z wielu tego typu historii) stwierdził że narobi długów i po rozwodzie zniknął z mojego życia. Jest to jedna z najboleśniejszych rzeczy w mojej historii, gdyż naiwnie (jako dziecko) wierzyłam w jego zapewnienia o wspólnie spędzonym czasie, prezentach jakie na mnie czekają i o tym jaka "mamusia jest zła" - cóż naiwność 7-latki zapatrzonej w tatusia... Ojca ostatni raz widziałam 10 lat temu (obecnie mam 22 lata) a ostatni kontakt z jego strony miałam w wieku 13 lat gdy powiedział mi wprost, że jestem "błędem młodości"... Jest to czarna strona mojego życia, niewiele osób miało możliwość by się o tym dowiedzieć.

Nie chciałam mówić o tym X... Mam odczucie że osoby które wiedzą wszystko nie patrzą na Ciebie już tak samo, dodatkowo jesteśmy razem rok i sądziłam, ze na tego typu historie przyjdzie jeszcze czas. Dodatkowo będąc wcześniej w poważnym związku z 3-letnim stażem, gdzie chłopak wiedział o sytuacji dosłownie wszystko na odchodne usłyszałam wiele nieprzychylnych słów związanych właśnie z moją sytuacją rodzinną...

Przechodząc do sedna, kilkakrotnie w grudniu wypomniałam X zachowanie jego ojca względem mnie, nie przebierając w słowach. Co tu dużo mówić dopadł nas kryzys, z którym On nie potrafi sobie poradzić.
Przyznam szczerze, że jest to spowodowane w dużej mierze moją postawą, ponieważ przegięłam mówiąc mu o jego ojcu pewne rzeczy ( mogłam niektóre komentarze zatrzymać dla siebie) - na początku grudnia zadzwoniła do mnie matka mojego ojca, prosząc bym spotkała się z dziadkiem, bo czeka go poważana operacja w połowie stycznia i On chciałby mnie przed nią zobaczyć (dodam, że nie mamy zbyt dobrego kontaktu, spotkanie raz w roku)
Gdy oddzwoniłam by umówić się na konkretny termin, usłyszałam zapytanie czy mój (tak mój?!) OJCIEC mógłby mnie również zobaczyć i się spotkać... (szybko mu się przypomniało, że ma córkę)
Z automatu zaczęłam płakać i powiedziałam, że nie jestem w stanie na to odpowiedzieć bo nie wiem... (nie przypuszczałam, że kiedykolwiek takie pytanie, zdarzenie, propozycja - mogą mieć miejsce)

Reasumując:
z X odbyliśmy długą 4-godzinną rozmowę 27 grudnia, padły zapewnienia, ze mnie kocha i chce o nas walczyć.
Dokładnie tydzień później 4 stycznia powiedział, że musimy porozmawiać i dowiedziałam się od niego, że nie wie co ma o tym wszystkim myśleć, że nie wie jak to z nami będzie, że nie wie czy mnie kocha, nie wie czy potrafi być w związku, że możemy dać sobie szansę ale nie obiecuje że będziemy razem etc.

>Był to dla mnie jak grom z jasnego nieba, bo nie spodziewałam się takiego obrotu spraw gdy wszystko (w moim odczuciu) zmierzało ku lepszemu? On też przez ten tydzień zachowywał się jak dawniej<

Stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia i otworzyłam się przed nim mówiąc o wszystkim (czytaj powyższe) ... Dla niego było to duże zaskoczenie gdyż wcześniej olewałam ten temat gdy pytał podając mu jakieś pobieżne informacje o ojcu. Mówiąc o wszystkim co mnie boli i łącząc częściowo fakty powiedziałam, ze nie panuje nad tym i autentycznie pierwszy raz w życiu wpadłam w histerię z efektami typu duszenie się.. Wcześniej nie łączyłam postaci Jego taty z moim ojcem, a teraz okazało się, że boli mnie fakt że jego ojciec X nie może mnie zaakceptować i za bardzo utożsamiam to z własnym ojcem ( schiz na bani nie ma co) ... X z automatu stwierdził, że powinnam pójść do psychologa, bo mimo że myślałam że sytuacja już odeszła w zapomnienie to dalej mnie to rusza...

X stwierdził, ze możemy próbować - tutaj rozmowa się urywa, sms są lakoniczne i niezbyt częste, jak dzwoni raz w ciągu dnia to głównie mówię ja, a jego pytania brzmią jakby zadawał je na siłę?
Wiem, że powinnam dać mu czas (minęły 3 dni) na przetworzenie takich informacji, lecz liczyłam, że podniesie się okazując mi wsparcie, którego teraz na prawdę potrzebuje (otwierając się przed nim zaufałam mu nie bacząc na to jakie może to przynieść konsekwencje)
Gdy pytam o jego zdanie na temat ojciec, dziadkowie nie otrzymuje odpowiedzi, gdy proszę by określił uczucia względem mnie nie otrzymuje odpowiedzi a tylko bulwers na zasadzie sugerujesz mi odpowiedź i prosiłem żebyśmy o tym nie rozmawiali. Gdy powiedziałam, że dużo mnie kosztowało zaufanie mu i chciałabym wiedzieć że mogę liczyć na jego wsparcie - zapytał jakiego wsparcia potrzebuje wtf?!

Staram się, bo widzę swoją winę, wiem że wcześniejszy tydzień i ostatnie trzy dni nie są w stanie naprawić czegoś co psuło się od miesiąca, ale liczę, że się uda...

Wracając do ojca, nie wiem co zrobić... z jednej strony jestem ciekawa co ma mi do powiedzenia (mimo, że po błędzie młodości raczej nic mnie już nie zaskoczy) nie wiem jak mogłabym przywitać się z tym człowiekiem, czy podać mu rękę... Jednak wiem, że bardzo pomogłaby mi obecność X przy mnie gdyby takie spotkanie doszło do skutku

Dziękuję tym które dobrnęły do końca i zrozumiały ogólny sens :)
Proszę Was o pomoc i dobre, mądre rady bo nie poradzę sobie sama - czuję jak upadam na dno :(

(Jeżeli któraś z Was będzie chciała się podzielić swoim szeroko rozumianym doświadczeniem - zapraszam w wiadomościach prywatnych )

Moim zdaniem dla normalnego faceta to nie powinien być żaden problem... wiąże się z Tobą a nie Twoim ojcem. Jednakże w dzisiejszych czasach ciężko o kogoś dobrego..

Po pierwsze co to w ogóle za problem, że ojciec odszedł i zostawił rodzinę? Z czym ON niby ma tu sobie radzić? Po drugie, jego ojciec/rodzice mają cię szanować i on powinien o to zadbać. Ja zawsze hamuję moją rodzicielkę i mój chłopak też dba o to żebym nie czuła się źle przy jego rodzicach. Na tym polega dobry związek - ludzie o siebie dbają i się wspierają, a jak twój ukochany podwija ogon i rzuca teksty typu "nie wiem czy cię kocham", bo pojawił się drobny problem na horyzoncie to jak wyobrażasz sobie z nim dalsze życie?

Widać, że sytuacja z ojcem była dla Ciebie traumatyczna, ale mam wrażenie, że bardzo się w tej traumie zamknęłaś i robisz z tego nie wiadomo co. Dziewczyno, ojcowie zostawiają swoje dzieci, katują, siedzą w więzieniach, piją....takie rzeczy się dzieją w wielu rodzinach. Gdy ktoś pyta "co na to twoi rodzice" odpowiadasz "mama uważa, że.....a ojciec niestety odszedł gdy miałam 10 lat". Proste. Serio by Ci się przydał psycholog, bo z tym Twoim myśleniem, to chyba raczej sama się z tym nie uporasz. Wszystko traktujesz zbyt serio. Uczepiłaś się tej swojej miłości, że mam wrażenie, że jakby się posypało, to się nie podniesiesz. Dziewczyno, związki, nawet sielankowe i cudowne się rozpadają, pojawiają się nowe. Może chłopak już ma dość tego, że z życia robisz taki dramat. Proponuję więcej luzu, dystansu. I nie projektuj swoich lęków i poczucia odrzucenia na ojca chłopaka. Psycholog koniecznie. Wszystkiego dobrego :)

stara baba jak zwykle ma rację, widać my już tak mamyoczko
Zafiksowałaś się na tym opuszczeniu przez ojca strasznie. No sorry, nie ty jedna jedyna. A wszyscy powinni chodzić na paluszkach i udawać, że nie mają ojców. Ojciec twojego faceta mówi o rodzicach, bo używał tego sformułowania lata przed tobą (a pewnie po tobie przy wyrazie "rodzice" pozostanie mu trauma i będzie się jąkał...) Ojcowie już tak mają, że próbują narzucić swoją wolę w swoim domu, no chyba że robią to matki. Masz problem, niby go "olewasz" a tkwi nw tobie i twój związek przez to kuleje. I nie jest prawdą, że "twój facet ma problem z twoim ojcem", Ty masz problem ze swoim ojcem i z jego ojcem...a facet musi być z tobą i twoimi urazami, traumami i przemilczeniami.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Były czyta moje wiadomosci na FB