Pisze , by sie troche doradzić lub moze nie tyle doradzić co poznać Wasza opinie i punkt widzenia odnośnie całej sprawy . A sprawa wyglada tak: Jestem z facetem 6 lat . Jest to moj drugi związek , a wiec nie mam tez doświadczenia w tej kwestii ,ani porównania. Jak to zazwyczaj bywa z biegiem lat związek nie wyglada tak jak wyglądał na początku, sporo kłótni, nie umiemy sie soba cieszyć , nie spędzamy ze soba zbyt duzo czasu. On duzo pracuje , a wieczorem jedynym zajęciem jest oglądanie telewizji. Brak okazywania uczuć , z jego strony czuje jakby to było czasem poprostu wymuszone , albo raczej z przyzwyczajenia. Mieszkamy razem kilka lat , a mieszkanie razem wyglada to raczej na zasadzie relacji kolega - kolezanka . Nie sypiamy ze soba od kilku lat praktycznie wcale , jest to moze kilka razy na rok... i juz właściwie przestałam w ogole miec na to ochote. Przez kłótnie zniechęcił mnie do siebie , do takiego stopnia ze doszłam ostatnio do wniosku , ze na t chwile nie jest on mezczyzna z którym chciałabym wziac ślub czy miec dzieci , bo nie cieszy mnie ten związek . I nie wiem czy to normalne , czy to kwestia rutyny i długości związku .I to nie jest tak ze ja nie probowalam rozmawiać , bo probowalam mnóstwo razy , i kończyło sie to oczywiscie przepraszaniem i obietnicami. Do tego dochodzi sprawa mojego pierwszego , znacznie krótszego związku , pierwszej miłości , kogoś w kim zakochana byłam jak w nikim innym nigdy dotąd , niestety ten ktos mnie zranił i zostawil, ale w myślach pozostał. Przez kilka lat nie mieliśmy ze soba kontaktu , wyjechal , był z inna dziewczyna , w myślach miałam go nadal , czasem mi sie śnił , nigdy tak na prawdę nie przestałam o nim myslec. I po 5 latach nagle do mnie napisał , co bardzo mnie zdziwiło, zaczęliśmy w miare regularnie pisać , i tak piszemy juz od roku . Chciał przyjechać , spotkac sie , i pisze ze cały czas siedze mu w głowie , i ze nie wie dlaczego tak jest , ze nie potrafi o mnie przestać myslec , ze zdarzało mu sie to nawet podczas związku . I tez niestety mam go często w myślach , i nie myśle o swoim obecnym facecie , tylko o byłym z i przy obecnym nigdy nie poczułam sie tak jak czułam sie przy moim byłym , mimo ze był to związek trwający moze zaledwie kilka miesięcy . Chciałabym sie z nim spotkać , ale boje sie co bedzie dalej , z obecnym wybudowaliśmy dom w Polsce , drugi kupiliśmy za granica . I nie uważam zeby to stanowiło jakis duży problem , bo sa to tylko rzeczy materialne , nie mam ślubu , ani dzieci , wiec tak naprawde nic mnie nie blokuje , jednak troche komplikuje to sprawę , nie wyprowadzę sie z dnia na dzien , mając własne mieszkanie . I coraz bardziej skłaniam sie ku spotkaniu z byłym , pisze do mnie bardzo czesto , tez chciałby sie spotkać .On mieszka w innym kraju , wiec z dnia na dzien to sie nie wydarzy . Chciałabym poukładać troche swoje myśli zanim doszłoby do spotkania . Mieszkam za granica , nie mam za bardzo koleżanek , nie mam za bardzo z kim wymienic sie poglądami . I tak troche utknęłam z bałaganem myśli w głowie , dlatego chciałam o tym tutaj napisac , dowiedzieć sie co myślicie o takich sytuacjach ,byc moze tkwiliscie w podobnych , i macie cos na ten temat do powiedzenia .