Obecnie rozmawiamy o:

copywriting seo

gorący temat

dekoracyjne grzejniki

wczoraj o 19:37

Nowy grzejnik

wczoraj o 18:50

dobra jakość obrączek

wczoraj o 18:43

rekuperacja Białołęka

wczoraj o 18:19

social ads

wczoraj o 18:09

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Witajcie, założyłam specjalnie tutaj konto.
Otóż byłam z moim partnerem prawie 4 lata. Pomieszkiwaliśmy razem wcześniej, znamy się już jak łyse konie, uważam, że taka relacja jaką miałam z nim zdarza się w życiu raz bądź ciężko ją znaleźć. Poznaliśmy się przypadkiem ale do sedna... Facet po 4 latach, dojrzały nie chce ze mną zamieszkać. Niestety z powodu nałogu, bardzo chciałam mu pomóc ale mam wrażenie, że on nawet nie chce. Od dłuższego czasu kłótnie o wspólne zamieszkanie, dzielenia razem życia. No i nic, nie chce ze mną mieszkać mimo iż nie narzekał na mnie pomieszkując razem i ogólnie. Wina leży w nim, ja starałam się ten związek ratować do końca, a on? Ja mam wrażenie, że on na wszystko ma... wywalone. To cudowny facet na codzień, dogadywaliśmy się oprócz tej sprawy super... Ale mam wrażenie, że życie go przerasta, zamiast się postarać o nas, o to wszystko to on żyje przekonaniem, że samo się naprawi albo jak będziemy mieli razem być to i tak los nas złączy. Oboje mamy dość kłótni w swoim związku, nie ma sensu być razem ciągle się kłócąc. Przez to strasznie się oddaliliśmy. Dawałam mu już ultimatum i nic... Raz mieliśmy przerwę aż zdecydowałam się, że odchodzę. Ciężko było mi się pogodzić z tym, że ukochana osoba, która kiedyś chciała być ze mną na sto procent po czasie zmienia zdanie... Więc zaczęłam po rozstaniu żyć tak jak on, co ma być to będzie.
Nie mydlę sobie oczu, że to przez nałóg itd. ale koleś ewidentnie przestał mnie doceniać i potrzebuje kopa od życia, żeby przejrzeć na oczy. Oboje nadal się kochamy. On potrzebuje motywacji a ja przez ostatni czas tylko pogarszałam jego stan i powiedział mi, że prędzej zamieszkałby ze mną jakby był sam... Ponieważ musi poradzić sobie z nałogiem. Super że chociaż widzi problem... Może się otrząśnie.
Ale mam pytanie do osób, które może były w podobnej sytuacji... Czy jest szansa, że on zmieni zdanie? Dodam jeszcze że od dłuższego czasu mam wrażenie, że ja go kocham mocniej... A on jakoś tak się do mnie przyzwyczaił... Oddalił przez te kłótnie. Ja kocham mocniej on intensywniej. Czy jest szansa, że przypomną mu się nasze dobre czasy? Nawet jeśli miałoby to być za parę miesięcy, rok... Wiemy, że jesteśmy sobie przeznaczeni ale ja nie mogę ciągnąć związku za dwóch... Ja dałam na luz... Będę próbować życia z innymi jeśli będzie okazja... Ale nie będę na niego czekać... Nie mogę marnować sobie czasu. Jest ktoś, kto był w podobnej sytuacji?
Jest on osobą o którą warto walczyć, więc gdyby nie ten problem bylibyśmy nadal razem. A tak to... :(
Dodam jeszcze że on chyba, chyba na pewno był przekonany, że ja nie odejdę, bo zawsze przy nim byłam. Ale teraz to się zmieniło... Ja w końcu pękłam...
Mamy kontakt przez telefon sporadyczny. Widzę, że go to ruszyło. Kiedyś przy tej pierwszej próbie rozstania usunęłam go całkowicie z życia, ale nie umiem go teraz wywalić. Potrzebuję go chociaż usłyszeć raz na tydzień. Nasze rozmowy raczej miłe nie są, ciężko mi się z nim rozmawia a on to odczuwa.
Zapraszał też mnie na spacer, myślę że od czasu do czasu mogę na to pozwolić? Ale nic więcej.

Dodam, że ja jestem świadoma, że jakby chciał to by to zrobił a on po prostu NIE CHCE. Moje pytanie brzmi, czy mieć nadal nadzieję, że może jednak ludzie po czasie zmieniają zdanie czy nie mieć nadziei, bo nie ma dla nas szans?

I jeszcze pare rzeczy, widział, że bardzo się przy nim duszę, że źle mi tak... Powiedział, że nie będzie mnie unieszczęśliwiał, że teraz nie może mi dać tego co chcę. Że nie będzie mi robił pod górkę, że jak mam być szczęśliwa z kimś innym to mam spróbować... Mam zasmakować innego życia, bo on jest moim pierwszym poważnym partnerem. W skrócie, nie będzie mnie na siłę przy sobie trzymać jeśli zechcę odejść - odeszłam. Liczę na to, że jednak zatęskni, przypomni mu się stara ja, dlaczego się we mnie zakochał itd.

(zobacz zmiany)



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2017-03-28 10:59 przez Niesamowita_Ona.

Aktualnie właśnie tak zrobiłam, ale wiesz gdzieś ta nadzieja jest, z obu stron... Jak nie teraz to może kiedyś...

Cytat
Niesamowita_Ona
Aktualnie właśnie tak zrobiłam, ale wiesz gdzieś ta nadzieja jest, z obu stron... Jak nie teraz to może kiedyś...


Nadzieje możesz mieć zawsze. Daj mi czas może ta sytuacja otworzy mu oczy i skończy z nałogiem i zawalczyć o was tym bardziej ze mówisz ze jesteście sobie przeznaczeni. Jednocześnie nie zamykaj się na świat jeśli zdarzy się okazja kogoś poznać to czemu nie

Cytat
aga1793
Cytat
Niesamowita_Ona
Aktualnie właśnie tak zrobiłam, ale wiesz gdzieś ta nadzieja jest, z obu stron... Jak nie teraz to może kiedyś...


Nadzieje możesz mieć zawsze. Daj mi czas może ta sytuacja otworzy mu oczy i skończy z nałogiem i zawalczyć o was tym bardziej ze mówisz ze jesteście sobie przeznaczeni. Jednocześnie nie zamykaj się na świat jeśli zdarzy się okazja kogoś poznać to czemu nie

Dziękuję, szczerze mówiąc właśnie to chciałam przeczytać... Właśnie tak robię, wiesz, chciałabym z nim być, kocham go. Nawet jeśli miałoby być to za rok to i tak chciałabym żeby to był ON. Wiem, że jakbym kogoś poznała to to nie będzie to samo... Że i tak się zejdziemy, tylko kiedy? Ale zawsze warto spróbować, chociażby dla doświadczenia. Lecz na siłę nie szukam... Bo nie ma co na siłę chodzić i szukać kogoś, żeby sobie nim zapchać rany. Z byłym raczej mam kontakt okej... Uważam, że lepiej będzie nam osobno, na stopie przyjacielskiej... Ja nie będę go dołować, on będzie mieć czas dla siebie a ponadto nie będziemy się w końcu kłócić o to. Nie ma sensu być razem i drzeć koty.

Jeśli nałóg jest silniejszy od miłosci do człowieka to nie ma co się pakowac w taki związek bo nigdy nie bedziesz ta pierwsza bo ta pierwsza bedzie własnie nałóg

Niestety nałóg zaczął się jak poznał mnie... Głupio to zabrzmi ale początkowo z tej euforii, że znalazł drugą połówkę. Wtedy jeszcze oboje nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. I no, było fajnie do czasu. Na dzień obecny trzymam się o dziwo dobrze. Chyba nawet się cieszę, że nie jesteśmy razem ze względu na te kłótnie. Cóż, życie.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

On chce przerwy w zwiazku ...