Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Witam, jestem w zwiazku z mezczyzna od 12lat, 5 po slubie. Zawsze bardzo mocno sie kochalismy ( i kochamy nadal ), wszystko robilismy razem ( ale w granicach rozsadku ), pokazywal ze mnie kocha itp. Od pol roku maz zmienil prace i teraz musi dojezdzac 80 km w jedna strone do miejsca pracy. Wszystko byloby ok, gdby nie to, ze od 2 miesiecy dojezdza z kobieta! Ktorej ja na dodatek nie znam, tylko z widzenia. Jakb tego bylo malo droga ktora jezdza jest teraz remontowana i czesto sa korki i trasa w jedna strone zajmuje im srednio 1,5 h... Bardzo ale to bardzo jestem zazdrosna. Nie moge sie z tym pogodzic ze jakas kobieta jezdzi w moim aucie z moim mezem, ze siedza tak blisko siebie, ze spedzaja tyle czasu razem!! Rozmawiaja... boje sie ze sie do siebie zbliza po pewnym czasie i maz mnie zostawi. Przez caly ten czas mam pretensje o to. Wolalabym zeby dojedzal sam, ale on mnie nie slucha, Twierdzi ze mnie kocha, ze mnie nigdy nie zdradzi. Ja nie moge tego przyjac do wiadomosci bo mam swoje "racje". Bywa tak tak ze przyjedza kolo 18 i wychodzi na to ze jest z nia wiecej czasu w ciagu dnia niz ze mna, NAsz zwiazek sie wali, a ja nie moge przestac byc zazdrosna! Najgorsze jest to ze nie chce z nia przestac dojezdzac... chyba nawet kosztem naszego zwiazku i to mnie jeszcze bardziej dobija. To ja mam sie wg niego zmeinic, opanowac, przestac byc zazdrosna i zyc normlanie. Ale ja nei potrafie! Chcialabym abyscie spojrzeli na moj przypadek swoim obiektywnym okiem ja kto widzicie i czy faktycznie ta sytyacja jest dziwn i mam powody do zmartwien... wariuje. Prosze o opinie i pomoc :( . Dodam, ze rowno rok temu bylam w ciazy i stracilam dziecko ( urodzilo sie martwe)... nie wiem czy to na mnei wplynelo w jakis sposob, ale z tym tez sie nie moge pogodzic :( Ale to juz inna bajka... a raczej koszmar. Ostatnio podczas kolejnej codzinnej klotni powiedzial, ze moja zazdroscia niszcze nasz zwiazek ( ale w ogole wlasnie nie bierze pod uwage opcji zeby dojezdzac samemu ) i nie chce mu sie az wracac do domu - takie slowa bardzo bola, bardzo :(

Jako, że jestem facetem.... już nie młodym.... to cóż mógłbym powiedzieć....
Po powrocie do domu, zamiast kłótni.... przygotuj dobre jedzenie.... winko, świece..... powiedz mu tak z całego serca jak mocno go kochasz.... i kiedy już zapłonie miłość...... po prostu odwróć sytuację..... i zapytaj.... jak by się poczuł.... gdybyś to Ty z kolegą z pracy codziennie tak jeździła....

Tak po prostu.... wszystko bez emocji ..... spokojnie .....

Taka rada :)

Cytat
wasser
Jako, że jestem facetem.... już nie młodym.... to cóż mógłbym powiedzieć....
Po powrocie do domu, zamiast kłótni.... przygotuj dobre jedzenie.... winko, świece..... powiedz mu tak z całego serca jak mocno go kochasz.... i kiedy już zapłonie miłość...... po prostu odwróć sytuację..... i zapytaj.... jak by się poczuł.... gdybyś to Ty z kolegą z pracy codziennie tak jeździła....

Tak po prostu.... wszystko bez emocji ..... spokojnie .....

Taka rada :)

Dziekuje za odpowiedz. Juz raz probowalam dokladnie takiej opisanej przez Ciebie sytuacji... Na spokojnie, po obiadku, zapytalam sie jakby sie on czul gdyby miejsca byly odwrocone. Uslyszlaam, ze oczywiscie ze bylby zazdrosny, lecz mnie kocha, ufa mi i chcialby dla mnie jak najlepiej i jesli mi byloby lzej i wygodniej dojezdzac z kims ( tutaj facetem) to przyjalby to na spokojnie i pozwolilby mi na to... nie wiem co mam juz o tym myslec. Maz mnie obwinia o nasz kryzys. To ja musze sie zmienic nie on. Chcialabym obiektywnych opinii co o tej sytuacji sadzicie czy faktycznie mam problem.

Mój mąż też jeździ z koleżanką do pracy. Z tymi różnicami, że ja nie mam nic przeciwko temu i myślę, że gdybym powiedziała, że mi się to nie podoba to by przestał. No i nie jest to 80km tylko 20... Powinnaś rozmawiać o tym. Na spokojnie, bez nerwów. Awanturami nic nie ugrasz.

Moja rada? Ogarnij się z zazdrością, bo w końcu sama doprowadzisz do tego, że Ciebie zdradzi. Nie na darmo mówi się, że zakazany owoc najlepiej smakuje.

chorobliwa zazdrosc do niczego dobregonie prowadzi, wiec masz problem i musisz go rozwiazac czyli zaczac nad soba a zwłaszcza nad swoimi emocjami popracowac

Czyli to faktycznie moja wina? I to ja mam problem? Jak wy bysci sie zachowaly gdyby wasz maz/chlopak tyle czasu spedzal w aucie z inna kobieta?

też bym była zazdrosna, w ogóle Ci się nie dziwie :P
ale spróbuj na spokojnie, awanturami nic nie zdziałasz :(
szkoda że on nie jest w stanie się poświęcić i dojeżdżać sam.
Spróbujcie wypracować jakiś kompromis

A co za problem ją poznać? Zaprosić do siebie na obiad?
Kompletnie nie rozumiem takich zazdrości. Jeździ 80 km i zawsze raźniej jest jechać z kimś niż samemu. Jak dla mnie podchodzisz mega egoistycznie. Związek opiera się również na zaufaniu. Zresztą Twój mąż jest dorosły i wie na co może sobie pozwolić, to nie jest dziecko by go kontrolować.

Z własnego doświadczenia moge Ci powiedzieć, że to chora zazdrość. Ja tez to przerabiałam. Byłam bardzo zazdrosna o koleżankę mojego faceta. Spotyka się z nią w pracy. Jesteśmy razem juz 7 lat a tyle było niepotrzebnych kłótni o nią..moja fantazja nie znała granic. I o tez wielokrotnie mowil mi, że musze mu ufac. Sądze, że te 80 km to kawał drogi więc lepiej jest jechac z druga osoba. Czasem ma sie gorszy dzień...a tak to zawsze druga osoba tez jest czujna podczas jazdy no i droga leci szybciej. Pomysl ssobie jaki obraz siebie mu fundujesz..on wraca po pracy i dalekiej drodze a Ty robisz mu często sceny zazdrości. Mnie tez nie chciało by sie wracac do domu..no bo ile razy mozna tłumaczyc komuś, że to tylko koleżanka. Ja bym kompletnie przestała poruszac jej temat na Twoim miejscu. Może i tak jest, że zakazny owoc bardziej kusi..ale jeśli facet jest mądry i naprawde Cie kocha to do niczego nie dojdzie,żebym nie wiem jak sie starała. Zamartwianiem się codziennym nic nie wskórasz a wrecz tylko meczysz sama siebie.

poczytaj coś na temat neurotycznej miłości, myślę, że pomoże Ci to zrozumieć swoje reakcje. wiadomo, że każda z nas jest czasami zazdrosna, ale po rozmowie z partnerem zazwyczaj zazdrość znika. robienie scen to już przejaw głębszego problemu. i ja również uważam, że wina jest po Twojej stronie, tym bardziej, że nie napisałaś nic o tym, że mąż kiedykolwiek wcześniej dawał Ci powody do zazdrości. jak dla mnie jego zachowanie jest ok, Twoje nie.
polecam Ci książki Karen Horney na ten temat. nawet, jeśli nie jesteś 100% neurotyczką, na pewno coś Ci się rozjaśni. a póki co nie poruszaj w ogóle tego tematu, a jeszcze lepiej będzie, jak poznasz tę koleżankę i rozluźnisz atmosferę wokół tego wszystkiego.

Kochana moje zdanie to ze on w koncu bedzie mial tego dosc i naprawde Cie zdradzi skoro po pracy wiecznie mu to wmawiasz i robisz awantury. Kochana tez tak kiedys robilam i doprowadzilam do rozpadu. My kobiety mamy ciezko niestety bo jestesmy zazdrosnicami z byt duza fantazja ale badz mila to wtedy bedzie z checia wracal do tego domu i pragnal tylko Ciebie :-) wiem ze to trudne ale pomysl ze. Moze ona mu sie dorzuca do paliwa i z kims razniej jechac nawet jesli to nie jest ukochana zona :-). Glowa do gory i trzymam kciuki za was :-). Buziaki.

Ja to widzę tak - jak będzie chciał Ciebie zdradzić to to zrobi i już. I nikt nie ma wpływu na to, że ktoś podejmie taką decyzję.
Ważne jest to, żeby znać swoją wartość i być jej pewnym - to co myślisz o sobie wpływa na to jak inni Cię postrzegają - znam to - sprawdziłam na sobie.
Jeżeli będziesz czuła się atrakcyjna i warta miłości - to mąż też Ciebie taką będzie widział.
Pzdr
M

Ja chyba potrzebuje pomocy terapeuty bo wiem ze sama ze soba i swoimi uczuciami nie wygram :/. Czuje sie oszukana przez swojego meza, ktory obiecal ze jak nie bedzie mi odpowiadac sytuacja to bedzie sam dojezdzac a wyszlo jak zawsze. :(

Ja widzę jeszcze jedno rozwiązanie... :)
Weź się ślicznie ubierz..... i jak on wróci.... to się na niego rzuć.... wycałuj.... i powiedz, że nie mogłaś się doczekać kiedy wróci....
Taki sposób na sprawdzenie ewentualnej zdrady....
Daj znać jaka była reakcja..... a wtedy wytłumaczę Tobie jak to działa u facetów... :)

Pozdrawiam

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Głupia sytuacja