Obecnie rozmawiamy o:

Pogrzeb

gorący temat

wakacje last minute

36 sekund temu

Budowa domu

25 minut temu

najtańsza apteka

godzinę temu

Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

chyba to koniec

26 cze 2016 - 11:39:32

chciałabym się poradzić jak Wy to widzicie.
Jestem z chłopakiem 2,5 roku
Nie mieszkamy razem, ja bym chciała bo mam 29 lat i myślę że dobrze byłoby się sprawdzić jak by nam się razem żyło. On nie chce nic wynająć bo sam ma mieszkanie które wynajmuje a mieszka z rodzicami.

Do tego jego mieszkania mieliśmy wprowadzić się już dawno ale ciągle coś stoi na przeszkodzie.
Teraz ludziom którzy je wynajmują urodziło się ciężko core dziecko i on nie chce narazie im odmawiać mieszkania aż dziecko podrośnie?!. Współczuje im oczywiście, przeprowadzka teraz dla nich byłaby problemem. Jednak ta niepewność ile znowu mam czekać trochę mnie dobija.
Druga sprawa, jeżeli chodzi o ślub, dzieci to on mówi że chciałby najszybciej za ok 5 lat. Ja będę wtedy grubo po 30 (on jest 2 lata młodszy). Chciałabym już zacząć to prawdziwe, dorosłe życie. Przeszkadza mi też jego picie, jak jakiś kolega zadzwoni a ma ich mnóstwo to aż się trzęsie bo on musi wyjść na piwo. Mi zawsze proponuje żebym z nim poszła jednak po czasie już mi sie odechciało. Nie jestem żulem żeby kilka razy w tygodniu chodzić po barach.
On ma takich znajomych że dziewczyny piją równo z chłopakami. Ja wychodzę na sztywniare bo nie pije tyle a jak on już jest pijany to się czepiam. Moje koleżanki mają dzieci i nie wychodzą, spotykam się z nimi około 1 na 2 miesiące. On też zresztą ostatnio na mnie narzekał że jak się poznaliśmy to wszędzie z nim chodziłam, lubiłam spotykać się ze znajomymi. Jednak odechciało mi się za każdym razem z pijanym wracać do domu jego rodziców. Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy taki związek ma w ogóle sens. Ja zawsze mu wszystko mówie co mnie boli, co myślę ale on tylko mówi że się czepiam, marudzę i wyolbrzymiam.
Wczoraj się pokłóciliśmy bo niedawno miałam urodziny ale on dostał propozycje wyjazdu i wyjechał. Nie byłam zła sama też bym skorzystała z takiej okazji. Mówił że jak wróci to zrekompensuje mi to i gdzieś razem pojedziemy. Oczywiście nie było czasu bo są mecze i trzeba wyjść do baru. Podczas kłótni powiedział że się nie zmieni, czasem śmiał się z tego co próbowałam mu powiedzieć. Powiedziałam że dla mnie to nie ma sensu, że koledzy są ważniejsi, że nie ma ze mną żadnych planów a on powiedział "dobrze". Wkurzyłam się jeszcze bardziej, powiedziałam że jak on ma takie podejście że mówi dobrze to znaczy że ma to gdzieś a on powiedział że czego ja oczekuje, że ma się poplakać? Ja mu już mówiłam kilka razy że myślę o tym żeby to skończyć więc większego wrażenia na nim to nie robi.

Kurcze dużo mogłabym opowiadać, ma też plusy oczywiście, jak coś mi nie idzie to bardzo mnie wspiera. Ale chyba coś we mnie pękło, chyba chciałabym czegoś więcej. Nie wiem co dalej robić, odejść czy poczekać chociaż nie wiem na co.

(zobacz zmiany)



Zmieniany 3 raz(y). Ostatnia zmiana 2016-06-26 11:47 przez missgrimes.

chyba to koniec

26 cze 2016 - 11:48:04

może chłopak potrzebuje wstrząsu i konkretnej deklaracji z Twojej strony- albo ustalacie wspólnie jak ma wyglądać Wasz związek tak aby satysfakcjonował Was oboje albo sie rozstajecie. Wtedy jesli mu zależy na Was to siądzie do rozmów jak dorosły facet a nie jak dzieciak, a jesli nie to widocznie nie warto się dłużej starać ejdnostronnie.

chyba to koniec

26 cze 2016 - 11:56:22

on też ma taki charakter że wszystko musi skomentować często w sposób dotkliwy dla mnie, moim zdaniem to jest obrażanie. Jak już się strasznie wkurze i nawet nie chce mi się tego komentować ani gadać z nim to zawsze ma taki argument że jak się przestanę obrażać to będzie dobrze. Ale obrażam się na jego pieprzenie głupot do mnie. Jego mama sama mi mówi że on źle się do mnie odzywa. Kłócimy się często ale zawsze on się 1 odzywa. Jak nie odbieram to wydzwania codziennie.
Z tym mieszkaniem to też męczące dla mnie bo jestem rozdarta na 2 domy.
Nie mam prawka więc jak czegoś nie wezmę z domu to musimy do mnie jechać. On nie lubi chyba u mnie siedzieć bo zawsze strasznie mnie pogania jak jesteśmy u mnie że mam brać co potrzeba i szybko wracamy.
To jest cholernie męczące. Ciągle jestem w biegu i jeszcze mnie pogania.

chyba to koniec

26 cze 2016 - 13:23:35

Zadaj sobie kilka pytań. Skoro on się nie zmieni. Czy wyobrażasz sobie takie samo życie za 10 lat? Czy byłby przykładem dla Waszych dzieci? Nie zakładaj że ktoś się zmieni. Można się dostosować ale jeśli w facecie chcesz zmienić połowę jego zachowań to łatwiej poznać kogoś kto z założenia ma te same oczekiwania wobec życia.

chyba to koniec

26 cze 2016 - 14:26:49

ciężko podjąć konkretną decyzję. Odejść chciałam już kilka razy ale on zawsze nalegał na spotkanie i jakoś mu ulegałam chociaż nigdy też nie było tak że po rozmowie chcieliśmy oboje zmienić coś każdy w sobie żeby było lepiej. Zawsze on mi mówił co ja mam zrobić, jak zmienić swoje zachowanie. A nad związkiem trzeba pracować. On widzi winę tylko we mnie bo się czepiam i obrażam, ale zeby to robić to on daje mi powody. Utrudnia mi to wszystko jeszcze fakt że od niedawna pracujemy razem. Jak byśmy się rozstali to i tak jesteśmy na siebie skazani.

chyba to koniec

26 cze 2016 - 14:56:05

Cytat
missgrimes
ciężko podjąć konkretną decyzję. Odejść chciałam już kilka razy ale on zawsze nalegał na spotkanie i jakoś mu ulegałam chociaż nigdy też nie było tak że po rozmowie chcieliśmy oboje zmienić coś każdy w sobie żeby było lepiej. Zawsze on mi mówił co ja mam zrobić, jak zmienić swoje zachowanie. A nad związkiem trzeba pracować. On widzi winę tylko we mnie bo się czepiam i obrażam, ale zeby to robić to on daje mi powody. Utrudnia mi to wszystko jeszcze fakt że od niedawna pracujemy razem. Jak byśmy się rozstali to i tak jesteśmy na siebie skazani.

Samo to że chciałaś odejść kilka razy o czymś świadczy. Coś nie gra. Nie pasuje. Jasne że związek to praca ale dwóch osób. Jedna osoba tego nie pociągnie. Mój mąż nie jest moim pierwszym partnerem, ale dopiero z Nim było tak, że nawet podczas kłótni nie miałam myśli że lepiej się rozstać. Nieraz było ciężko, w każdym związku są problemy, pytanie czy nie robi się czegoś z przyzwyczajenia i poczucia że tak łatwiej, niż rozstać się i budować coś na nowo. Masz prawie 30 lat i on nie chce razem zamieszkać. A co jeśli za 5 lat w końcu dojdzie do tego że można wynająć INNE mieszkanie, i dopiero wtedy okaże się że jednak nie dasz rady? To że ma jakieś mieszkanie które wynajmuje komuś to żaden argument, dla mnie to wygląda tak jakby on po prostu wolał swoje obecne życie. Ma do Ciebie pretensje bo to Ty się zmieniłaś. Z tego co piszesz wcześniej zylas tak jak On i nagle przestało Ci się to podobać. On jest taki jak był..

chyba to koniec

26 cze 2016 - 15:05:08

no to prawda że ja się zmieniłam, dojrzałam do poważniejszego życia, już więcej oczekuje niż wyjścia na piwo, szkoda że tylko ja

chyba to koniec

26 cze 2016 - 15:17:26

Masz taka hipotetyczna sytuację: W łóżeczku płacze wasze obfajdane dziecko, ty leżysz z okropnym bólem głowy i nie możesz sie ruszyć, w pralce masz pranie do powieszenia i trzeba na gwałt zrobić zakupy. Czy możesz liczyć na swego partnera?

chyba to koniec

26 cze 2016 - 15:32:43

akurat w takiej myślę że mogę, jednak nie mamy dziecka

zweryfikowana
Moderator
Posty: 2.686

chyba to koniec

26 cze 2016 - 16:02:13

Cytat
alicja70
Masz taka hipotetyczna sytuację: W łóżeczku płacze wasze obfajdane dziecko, ty leżysz z okropnym bólem głowy i nie możesz sie ruszyć, w pralce masz pranie do powieszenia i trzeba na gwałt zrobić zakupy. Czy możesz liczyć na swego partnera?
Ale w takim poważnym, długim związku nie chodzi tylko o zajmowanie się dzieckiem i sprzątanie w domu.
Myślę, Autorko, że nie czujesz się z ze swoim partnerem komfortowo. Czujesz się pomijana, może nawet spychana na bok, bo kumple, mecze, bary, imprezy... Wiem, że facet nie będzie zawsze i wszędzie wielbił swojej kobiety bezgranicznie, bo to też byłoby męczące. Ale na pewno chciałabyś czuć jego zainteresowanie i starania. Ty dojrzałaś i chcesz dojrzałego związku, a on nadal jest na etapie po prostu ''spotykania się''.
Myślę, że gdyby był pewny swojej przyszłości z Tobą to bez wahania chciałby z Tobą zamieszkać.

chyba to koniec

26 cze 2016 - 16:04:52

Cytat
missgrimes
ciężko podjąć konkretną decyzję. Odejść chciałam już kilka razy ale on zawsze nalegał na spotkanie i jakoś mu ulegałam chociaż nigdy też nie było tak że po rozmowie chcieliśmy oboje zmienić coś każdy w sobie żeby było lepiej. Zawsze on mi mówił co ja mam zrobić, jak zmienić swoje zachowanie. A nad związkiem trzeba pracować. On widzi winę tylko we mnie bo się czepiam i obrażam, ale zeby to robić to on daje mi powody. Utrudnia mi to wszystko jeszcze fakt że od niedawna pracujemy razem. Jak byśmy się rozstali to i tak jesteśmy na siebie skazani.
Sama sobie odpowiedziałaś że tylko jedna strona cos zmienia, wiec jak dla mnie dostajesz jasne wytyczne od zycia, zmien swoje nastawienie do zycia i do partnerstwa czyli przestań być uległą to i partner znajdzie sie taki który bedzie cie szanował. To że pracujecie razem no i cóz takiego , przecież bycie ze soba to nie podpisanie cyrografu i zawsze mozna zmienic partnera jak ten nam nie odpowiada

chyba to koniec

26 cze 2016 - 18:43:21

dziś już cały dzień wydzwaniał, pisał. Pokłóciliśmy się znowu. On tradycyjnie powtarzał że jak przestane się obrażać to będzie ok. Męczą mnie już same te kłótnie, jego też ale o rozstaniu tylko ja mówie. Temat mieszkania pomija, zmienia na to że się obrażam...
Chciał przyjechać po mnie ale już nie odpisałam

dzięki dziewczyny za opinie

chyba to koniec

26 cze 2016 - 20:58:49

Miałam kiedyś podobnego chłopaka. I teraz z perspektywy czasu cieszę się, że nie jesteśmy razem. To nie był mężczyzna tylko dzieciak i nadal dzieciakiem pozostał. W dodatku ma problem z alkoholem.

chyba to koniec

27 cze 2016 - 09:13:59

Z jednej strony podejrzewasz, że możesz na niego liczyć w różnych sytuacjach, z drugiej traktujesz go jak "żula" bo często spotyka się ze znajomymi i pije. Myślę, że macie bardzo odmienne priorytety i zapatrywania na przyszłość. Twój partner jest chłopakiem, nie mężczyzną. I nie jest to tylko kwestia wieku.

chyba to koniec

27 cze 2016 - 09:39:42

Witam.
To najgorszy i najlepszy moment żeby podjąć trudną decyzję.Nie mówię trudną bo decyzję o rozstaniu-trudną tzn. o kolejnej zmianie.Każdy ma inną osobowość-niektórzy lubią dużo zmian, niektórzy boją się ich jak ognia.Trzeba ustalić jak Wy obydwoje do tego podchodzicie-do zmian.Ja zawsze uważałam że każdy zwyczaj, związek, rzecz po pewnym czasie przechodzi w monotonię, a potem niestety ta monotonia zaczyna wkurzać.Jednak jeżeli dla Ciebie jest to już zbyt monotonne i chciałabyś pójść dalej a On się waha i odpowiada za kilka lat to myślę że to za kilka lat nie nastąpi bo chyba nie lubi zmian.
Związek musi ewoluować jeżeli nie chcemy się zanudzić sobą.Nie znam pary która przez 10 lat siedziałaby i patrzyła sobie w oczy i się całowała -jak na etapie zakochania.Wszystko idzie w kierunku większego zaangażowania bo to wyzwala większe emocje-ryzyko które musicie podjąć ufając komuś i biorąc za kogoś coraz większą odpowiedzialność.Uważam że jeżeli Tobie to przeszkadza to albo bądź dalej cierpliwa i znoś to, albo powiedz mu że jest tchórzem bo nie potrafi wejść na wyższy poziom, a Ty po prostu zaczynasz się myślę tym nużyć i głupio trochę żeby dorosła baba i facet musieli pajdać się w mieszkaniu jego rodziców.Dziwne trochę.
Życzę Wam dużo szczęścia obojgu, albo razem albo osobno.
Powodzenia

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

Zamierzam pobić starego czy mam szansę?