Hej dziewczyny, zauważyłam że od jakichś 3 miesięcy bardzo intensywnie przygląda mi się pewien chłopak z uczelni. Za każdym razem gdy mnie zobaczy gapi się (inaczej się nie da tego nazwać) mi prosto w twarz aż do momentu gdy zniknę mu z oczu. Doszło to do tego stopnia, że gdzie poszłam, on ta był. Były takie sytuacje, ze przychodziłam na uczelnie dosłownie na 5 minut coś załatwić i akurat wpadałam na niego na korytarzu, wchodziłam do profesora do gabinetu i on akurat musiał też tam wejść, szlam z koleżanka, on szedł przed nami i odwracał się do tylu. To raczej dziwne zbiegi okoliczności. I to trwało tak dosłownie dzień w dzień przez miesiąc, już zaczęłam się zastanawiać, czy mnie nie prześladuje. Raz mijając mnie w pustym korytarzu lekko uśmiechnął się do mnie, a zaznaczę, że nigdy przez te kilka miesięcy w żadnym spotkanym go towarzystwie nie widziałam, żeby się uśmiechał, zawsze ma bardzo poważną minę. No i najważniejsza rzecz- on ma dziewczynę. Jest doktorantką u nas na uczelni, jest starsza od niego, bo on kończy magistra. Co o tym myślicie? Raczej odrzucam myśl, że się zakochał, bo nie odwalał by chyba takich rzeczy pod nosem swojej dziewczyny? Z drogiej strony nawet gdyby tak, to raczej by wykonał jakiś krok, a nie gapił się po prostu przez tyle miesięcy. Dodam ze mamy wspólnych znajomych, dałby radę załatwić numer.
