Cześć.
Nie będę szczegółowo opisywać wszystkiego, po krótce powiem o co chodzi.
Poznałam faceta 4 miesiace temu, od tamtej pory widujemy się generalnie tylko na uczelni. Tzn on zawsze pyta o której jadę na uczelnie, i ktorej wracam, jak konczymu tak samo, to wracamy razem. Był u mnie raz, ja u niego też, jakieś 2 tygodnie temu. Teraz pracuje 3 dni w tygodniu, od rana do wieczora i tak to jest.
Reasumując widujemy się rzadko, teraz np widzieliśmy się ostatnio 2 tygodnie temu. Gość jest pasjonatem rolnictwa, tzn głównie maszyn rolniczych, studiuje to, czasami jeździ do dziadków do gospodarstwa w weekendy, ale generalnie mamało czasu. Kiedyś zapytałam go co go tak zajmuje niesamowicie, to odpowiedział że gospodarstwo, nauka, sprawy w domu itp. Okej, to było 2 miesiace temu.
Nie jesteśmy oficjalnie parą, chociaz jak sie widzimy trzymamy się za ręce itp, jest zazdrosny o innych, mówi jak to mu się podobam, bla bla bla. Zauwazyłam,ze ma niskie poczucie własnej wartosci, pyta czy mnie nie zanudza, co ja wgl w nim widzę i tak dalej. Niedawno to odkryłam, ten jeden raz kiedy spedzilismy ze soba więcej czasu.
Do czego zmierzam... otóż nie jestem jakąś depseratką, gimnazjalistką, która potrzebuje faceta żeby sie z nim widywać codziennie, żeby to mi mówił jaka to nie jestem fajna,ładna, żeby budował moje poczucie własnej wartości,bo bez tego czuję sie jak zero. Nie w tym rzecz. Moje poczucie własnej wartośći jest całkowicie w porządku, pracowałam nam nim latami Po prostu kilka dni temu powiedziałam mu, że ja potrzebuję częstszych spotkań niż raz na tydzień średnio na kilkanaście minut, i że ja jak ma tak mało czasu ,to chcę żeby mi to powiedział otwarcie, i że raz daje mi do zrozumienia że jestem ważna, a raz czuję sie zaniedbywana, bo w sumie piszę tylko rano dzień dobry, w ciągu dnia co robisz, czasami zadzwoni albo napisze dobranoc i to tyle.Za to są dni, kiedy piszemy więcej. Odpowiedział mi,że jestem dla niego nawet ważniejsza niż te wszystkie rzeczy razem wzięte, że widocznie nie wychodzi mu pokazanie tego i że przeprasza, że jestem ( tutaj wstawić banalne komplementy :p). Na jakis tragiczny przypadek faceta chyba trafiłam. Wątpię, żeby kogoś innego miał, po co by sobie mną glowę zawracal, tymbardziej, że nie chodzi mu tutaj o seks, bo go rzecz jasna nie ma. Mówił mi na początku znajomosci, kiedyś przez przypadek, czy tak sie rozmowa potoczyla jakoś, ze dziewczyny z nim nie wytrzymywaly dlugo, jakoś niedawno sobie o tym przypomniałam. Nie chcę znowu, żeby znajomość zakończyla sie z mojej inicjatywy, mam zamiar z nim teraz pogadać w któryś dzień, ale z doświdaczenia wiem że faceci nie lubią takich rozmów, odpowiadaja coś na odczepnego ( mój były wolał mi np wszystko pisać niż mówić prosto w oczy, palant ). Generalnie męczy mnie to już, pierwszy raz mam taką sytuację i nie wiem co dalej. POwtarza mi,że mu zależy. To ja powiedzialam mu,że jak mi na kimś zależy, to znajdę dla tego kogoś czas chociażby w weekend na parę godzin. ( mieszkamy 20 km od siebie). I znowu to samo, że przeprasza,ze będzie to zmieniał i że chce mieć wiecej czasu... dzięki za przeczytanie, i poproszę o jakieś opinie, przepraszam jeżeli wyszło chaotycznie