Obecnie rozmawiamy o:
Szafa.pl na Facebooku
Ciekawe wątki
Aktywne użytkowniczki

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 15:56:41

Cytat
ouuuu
Lekoman to nie koniecznie osoba 'ćpająca'
może to być osoba, która codziennie bez żadnych przerw bierze witaminy, magnez i inne suplementy.


Ok, czyli jeśli regularnie od dawna, na polecenie lekarza, zażywam magnez z potasem oraz witaminę B i C, to jestem lekomanem?

Pomogę Ci:

"Lekomania (inaczej: zależność lekowa lub lekozależność) – uzależnienie od leków, forma toksykomanii, która wywołuje stan psychiczny lub fizyczny, wynikający z interakcji leku i żywego organizmu, charakteryzujący się zmianami zachowania zawsze łącznie z przymusem stałego lub okresowego zażywania leku, w celu doznania oczekiwanego efektu psychicznego lub fizycznego lub w celu uniknięcia nieprzyjemnych doznań związanych z brakiem leku. Niebezpieczeństwo uzależniania się od leków polega między innymi na tym, że w miarę rozwoju uzależnienia chory musi przyjmować coraz większe dawki leku, dla otrzymania pożądanego efektu.

Jak odstawię te witaminy, to nic mi nie będzie, prawda?

Ja akurat jestem uzależniona od xylometazoliny, więc jestem lekomanem, bo występuje zależność lek-stan fizyczyny organizmu (jak sobie nie psiknę, to nie jestem w stanie oddychać normalnie). Ale Ty podajesz za przykład witaminy i minerały - regularne przyjmowanie witamin, nie wywołuje reakcji lek-psychika lub lek-zmieniony stan fizyczny. I nie muszę go przyjmować, bo inaczej coś się ze mną dzieje (piszę "mną", ale mam na myśli ludzi przyjmujących witaminy) lub nie przyjmuję go, bo wprowadzają mnie w taki, a nie inny stan, prawda? :)



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-03-13 15:59 przez Zazdroscisz_.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 17:03:44

Cytat
noipococito
Cytat
justangel
Cytat
noipococito
obrażając go i dodatkowo dołując- lituje się nad nim?

Może i autorka nie postąpiła "ładnie" mówiąc mu kilka gorzkich słów.
Ale z drugiej strony facet sam sobie jest winien. Wiedział, że ona nie akceptuje absolutnie jego uzależenienia, dała mu szansę, poszedł na odwyk, ale brał nadal okłamując ją.
Też bym się wkurzyła, gdybym w czasie szukania sali ślubnej dowiedziała się, że jednak narzeczony kłamie mnie i bierze leki.

Ale zgadzam się z Twoim zdaniem, że najlepszym rozwiązaniem jest całkowite rozejście się.

Oczywiście, że facet sam jest sobie winien. Jednak jeżeli wiem co mu dolega i w jak słabej kondycji psychicznej jest (skoro z byle stresem od dawna sobie nie radzi żeby nie brał leków) to nie obrażam go ani wyzywam, bo to co on może sobie przez to zrobić jest straszne.

Dla niej to stracony czas (trochę też przez klapki na oczach) i nerwy, a dla niego te teksty mogą skończyć się utratą życia. Mało to przypadków było?

A gdyby zakończyło się tragicznie to co? Dalej sam sobie winien? Uzależnienie to choroba i takich ludzi się wspiera. O ile nie był agresywny itd to pastwienie się nad nim było zupełnie niepotrzebne.

Myślę, że dla autorki to też się mogło skończyć tragicznie, ona też mogła być w słabej kondycji. Oczywiście nie popieram takich kłótni, wyrzucania sobie brudów, obelg itp. ale czasem człowiek jest doprowadzony do ostateczności, nerwy siadają i tak się dzieje...
Trochę offtopic...

Autorko jeszcze raz: nie wracaj, zapomnij, zacznij nowe życie.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 17:20:19

Odejście od niego to najlepsze co mogłaś zrobić. Kiedyś od lekarza usłyszałam, że osobę uzależnioną kocha się "twardą miłością", inaczej się nie otrząśnie.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 17:34:59

Prosiłaś o radę i obiektywną ocenę. Nie miej za złe, tego, co Ci napiszę.
Czy zastanawiałaś się, co mogło być głównym powodem sięgnięcia po tabletki i wkońcu ostateczne uzależnienie? Napisałaś: "...on powiedział że zaczął brać bo czuł się niedoceniany przeze mnie a stan po tabletkach sprawiał że o tym nie myślał...", wcześniej wspomniałaś także: "...Ja: humorzasta, nerwowa, lubiąca imprezy ze znajomymi z których on mnie nierzadko odbierał..." - z tego jasno wynika, że głównym powodem popadnięcia w nałóg przez Twojego chłopaka jesteś TY. Jeżeli poświęcał Ci swoją uwagę w 100% i czuł, że Ty nie do końca tak postępujesz, to rzeczywiście mógł poczuć się trochę niedoceniony. Osoba kochająca i poświęcająca swoje całe życie - w tym przypadku On, cierpi kiedy nie dostaje w zamian tego samego. Później, tak jak napisałaś, zaczęły się wyrzuty, skargi, obelgi płynące z Twojej strony - takie zachowanie z pewnością nie mogło podnieść go na duchu i zobaczyć w Tobie osobę, która naprawdę go kocha, jedynie sprawiły, że jego uciekanie w stronę tabletek - czyli zapomnienia zwiększyło się, zapewne nie mógł sobie poradzić ani z sobą, ani z Tobą. Rzecz jasna rozumiem, że Ty możesz postrzegać to w inny sposób - że nie warto już z taką osobą żyć, kontaktować się, rozmawiać, należy zapomnieć. Napisałaś jednak, że to jest Twoja jedyna i prawdziwa miłość. Powinnaś zatem dostrzec, że osobą najmądrzejszą w całej tej "historii" (przepraszam za takie określenie) jest Twoja mama, która powiedziała: "jeśli go kochasz, to go ratuj" - zatem nie zostawiaj go i pokaż mu, jak bardzo Ci na nim zależy. Tylko razem możecie sprawić, że wyjdzie z nałogu i resztę życia spędzicie szczęśliwie. Wszystko, tylko i wyłącznie, zależy od Twojej i Jego miłości. Nie poddawaj się!

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 17:41:04

Cytat
ryyba03
Prosiłaś o radę i obiektywną ocenę. Nie miej za złe, tego, co Ci napiszę.
Czy zastanawiałaś się, co mogło być głównym powodem sięgnięcia po tabletki i wkońcu ostateczne uzależnienie? Napisałaś: "...on powiedział że zaczął brać bo czuł się niedoceniany przeze mnie a stan po tabletkach sprawiał że o tym nie myślał...", wcześniej wspomniałaś także: "...Ja: humorzasta, nerwowa, lubiąca imprezy ze znajomymi z których on mnie nierzadko odbierał..." - z tego jasno wynika, że głównym powodem popadnięcia w nałóg przez Twojego chłopaka jesteś TY. Jeżeli poświęcał Ci swoją uwagę w 100% i czuł, że Ty nie do końca tak postępujesz, to rzeczywiście mógł poczuć się trochę niedoceniony. Osoba kochająca i poświęcająca swoje całe życie - w tym przypadku On, cierpi kiedy nie dostaje w zamian tego samego. Później, tak jak napisałaś, zaczęły się wyrzuty, skargi, obelgi płynące z Twojej strony - takie zachowanie z pewnością nie mogło podnieść go na duchu i zobaczyć w Tobie osobę, która naprawdę go kocha, jedynie sprawiły, że jego uciekanie w stronę tabletek - czyli zapomnienia zwiększyło się, zapewne nie mógł sobie poradzić ani z sobą, ani z Tobą. Rzecz jasna rozumiem, że Ty możesz postrzegać to w inny sposób - że nie warto już z taką osobą żyć, kontaktować się, rozmawiać, należy zapomnieć. Napisałaś jednak, że to jest Twoja jedyna i prawdziwa miłość. Powinnaś zatem dostrzec, że osobą najmądrzejszą w całej tej "historii" (przepraszam za takie określenie) jest Twoja mama, która powiedziała: "jeśli go kochasz, to go ratuj" - zatem nie zostawiaj go i pokaż mu, jak bardzo Ci na nim zależy. Tylko razem możecie sprawić, że wyjdzie z nałogu i resztę życia spędzicie szczęśliwie. Wszystko, tylko i wyłącznie, zależy od Twojej i Jego miłości. Nie poddawaj się!
ja również od razu zauważyłam że to wina autorki wątku że on sięgnął po leki. Gdybyś od początku związku zachowywala się jak trzeba to sytuacja z lekami nie mialaby raczej miejsca. Po tym jak odkryłas że cie okłamał też nie zachowałaś się w porządku. Trzeba było kulturalnie powiedzieć że odchodzisz a twoje teksty skierowane do niego to na poziomie gimnazjalnym. Myslisz że jemu bylo miło na początku związku jak go olewałaś? Pomyslałas jak on się wtedy czuł. zapewne nie, więc teraz można powiedzieć że masz za swoje

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 17:42:50

Skarbek i Ryba- jak można obwiniać kogoś o to, że jej bliski się uzależnił? Kobiecie, której mąż jest alkoholikiem też powiecie, ze to jej wina, bo raz mu zupę przesoliła i się chłop załamał?

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 17:43:39

ryyba03 to ile czasu ma poświęcać autorka na ratowanie tego faceta? Całe życie? I co ma jeszcze poświęcić?
To, że nie była być może idealną dziewczyną to nie powód aby być z nim już na zawsze. Swoją drogą trudno oczekiwać, aby osoby mające po 19-20 lat identycznie podchodziły do związku, były dojrzałe i nie chodziły na imprezy.
Wybacz, ale to nie wina autorki, że facet ma problem, tylko jego słabego charakteru, słabej woli.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 17:56:11

Cytat
justangel
ryyba03 to ile czasu ma poświęcać autorka na ratowanie tego faceta? Całe życie? I co ma jeszcze poświęcić?
To, że nie była być może idealną dziewczyną to nie powód aby być z nim już na zawsze. Swoją drogą trudno oczekiwać, aby osoby mające po 19-20 lat identycznie podchodziły do związku, były dojrzałe i nie chodziły na imprezy.
Wybacz, ale to nie wina autorki, że facet ma problem, tylko jego słabego charakteru, słabej woli.

Owszem, zgadzam się z Tobą. Pisząc to nie zamierzałam obwiniać dziewczyny, że przez nią cały ich związek rozpadł się - istniejąc, tak naprawdę nie istnieje. Chciałam jedynie zaznaczyć, że POCZĄTKIEM tych problemów może być ona, ponieważ moim zdaniem prawdziwy związek powinien opierać się na wzajemnym zainteresowaniu - nie mówię, że autorka nie była zainteresowana, ale prawdopodobnie nie dawała z siebie wszystkiego. I tak jak mówisz - dalsze problemy mogły wynikać ze słabej woli, zbyt dużej wrażliwości chłopaka.
"..to ile czasu ma poświęcać autorka na ratowanie tego faceta? Całe życie? I co ma jeszcze poświęcić?.." - ja, więdząc, że do końca życia będę kochała tylko tą konkretną osobę poświęciłabym WSZYSTKO; całą swoją duszę, emocje, wysiłek, nerwy - tylko dla niej, aby móc umierać z przekonaniem, że zrobiłam wszystko, co mogłam; że prawdziwym szczęściem w tym wszystkim była dobrze wykorzystana miłość i możliwość "bycia" (w znaczeniu subiektywnym) przy tej osobie.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 17:58:31

Temat zamknięty



Zmieniany 4 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-03-14 01:51 przez Melisandre89.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 18:08:16

Cytat
Melisandre89
Nie byłam złą dziewczyną, to raczej on był przesadnie dobry i zbyt wrażliwy. Nie olewałam go, nigdy nie zdradziłam w żaden sposób, jeśli nie mogliśmy się spotkać to zawsze pisałam dużo smsów, dzwoniłam. Codziennie pisaliśmy godzinami na gg. Naprawdę nie było źle, ale mówię Wam że dla niego to i tak było za mało. Nie narzekał, ale często mówił że tęskni za czasami licealnymi kiedy byliśmy nierozłączni.
Prawdę powiedziawszy u niego był jeszcze jeden problem o którym wcześniej nie pisałam bo ta historia byłaby już zbyt zagmatwana.
Zanim uzależnił się od leków, jego rodzice strasznie się rozpili. Gdy ich poznałam byli ludźmi sukcesu, potem jego tata stracił pracę i poszedł sobie na jakąś rentę bo ma słabe zdrowie, więc cały czas siedział w domu. Mama zmieniła pracę i została kierowniczką w sklepie i tam wpadła w towarzystwo kobit z którymi piła codziennie (w pracy!) Chłopak często mi opowiadał że nie ma siły na nią, że zdarza się że pijana wraca z pracy do domu. Jego tata też już pił codziennie. I nie było to po lampce wina, tylko codziennie wódka. Robili mu często awantury o nic, jak to pijani ludzie - że śmieci nie pozmywał, raz jak talerz wstawił do zlewu zamiast od razu umyć to ojciec kazał mu z domu wyp**** i kiedyś było już tak źle poszedł spać do samochodu na parkingu. Mimo że pracował i studiował to i tak nazywali go nierobem i nieudacznikiem (tylko jak byli pijani, na trzeźwo w ogóle nie uważali że mają problem ze sobą). Kiedyś nawet była sytuacja że pijani się pokłócili i jego matka zadzwoniła po policję żeby ojca zabrali na izbę wytrzeźwień! I zabrali, a mój chłopak musiał w nocy tam pojechać i go odbierać! Najgorsze jest to że to się rozwinęło na przestrzeni tych kilku lat, wcześniej naprawdę byli normalni. Często mi się żalił że jedyne o czym marzy to już się stamtąd wyprowadzić.
I myślę że to był kolejny czynnik który fo pchnął do ćpania.

Gdybyś napisała to wcześniej moja opinia na ten temat byłaby zupełnie inna. Wina zatem leży po stronie rodziców Twojego chłopaka - czuł się niekochany, niedoceniany, nie miał zapewnionych normalnych, prawidłowych warunków dorastania - można nawet powiedzieć, że zahaczył o patologię. Miłość, której nie znalazł w swoich rodzicach, zwłaszcza w mamie (to ona zawsze odgrywa główną rolę w macierzyństwie) próbował odnaleźć w Tobie, a ponieważ było jej za dużo nie wystarczało mu to, co Ty mu zapewniałaś, mimo to, że napewno bardzo Cię kochał/kocha. Osoba, która doświadcza tego typu doznać w dzieciństwie/okresie dojrzewania zazwyczaj staje się podatna na uzależnienia - często, nie wiedząc o tym, podświadomie "bierze przykład" ze swoich rodziców i popada w nałóg.
Cytat
Melisandre89
Ehh gdybym nie miała podobnych odczuć to w ogóle bym tu nie pisała. Właśnie wątpię, czy życie ma sens bez kogoś kogo się kocha i nigdy nie przestanie. Nadal w głębi serca łudzę się, że jeszcze może być dobrze, zwłaszcza że on deklaruje że tym razem zrobi dla mnie wszystko i mówi że sam już nigdy nie chce brać i to był największy błąd (wiem, każdy uzależniony tak pewnie twierdzi). Jestem na 90% pewna, że gdybym traktowała go z miłością i zrozumieniem to problem leków by zniknął.

Uwierz mi, gdybyś żyła bez osoby, którą kochasz, to tak jakbyś była martwa. "Jestem na 90% pewna, że gdybym traktowała go z miłością i zrozumieniem to problem leków by zniknął." - ja jestem tego na 100% pewna, powinnaś mu pomóc.



Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-03-13 18:13 przez ryyba03.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 18:14:12

ryyba03: owszem, może i autorka w jakiś tam sposób przyczyniła się do sytuacji, ale może nie. W sumie trudno to ocenić. Biorąc jednak pod uwagę, że wszystko się zaczęło jak oboje mieli po około 20 lat, to jednak przyczyny szukałabym gdzieś indziej.

A co do poświęcenia... Powiem tak: czasem zrobić wszystko to znaczy odejść. Bo czasemi rozstanie jest najlepszym wyjściem dla obydwu stron. Nie da się kogoś wyleczyć na siłę. A dając osobie uzaleznionej ciągle kolejne szanse możemy tylko ją utwierdzić w przekonaniu, że zamiast się leczyć powinna się lepiej ukrywać.
Inna sprawa jak miałoby wyglądać takie życie z kimś uzależnionym? Co jak pojawią się dzieci? też mają być "poświęcone" tej miłości?
Moim zdaniem, autorka zrobiła co mogła. Długi czas starała się faceta z tego wyciągnąć z nałogu. To, że się nie udało nie znaczy, że ma "walczyć" do skutku, albo, że nie zrobiła wszystkiego. Czasem choćbyśmy zrobili wszystko i tak musimy się pogodzić z przegraną.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 18:25:36

"A co do poświęcenia... Powiem tak: czasem zrobić wszystko to znaczy odejść." - odchodzić od miłości i jednocześnie wciąż z nią być jest równoznaczne ze śmiercią. Nigdy nie pozwoliłabym umrzeć mojej duszy nawet wtedy, gdybym wiedziała, że jedynym skutecznym rozwiązaniem dla mnie jest odejście. Trwałabym wciąż dla tej jedynej osoby. Bo powiedzmy sobie szczerze, kocha się osobę, w której widzi się coś niesamowitego, pięknego. Nawet gdyby miała być uzależniona, bez ratunku, starałabym się za wszelką cenę podtrzymać tą ostatnią cząstkę cudowności.
"Czasem choćbyśmy zrobili wszystko i tak musimy się pogodzić z przegraną." - Kiedy zgadzamy się z przegraną możemy być pewni, że nie zrobiliśmy wszystkiego.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-03-13 18:27 przez ryyba03.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 18:27:45

Dzięki Wam za rady. Nie spodziewałam się tylu odpowiedzi zważywszy na długość mojego tekstu. Poznałam różne punkty widzenia. Myślę, że musi upłynąć jeszcze trochę czasu zanim cokolwiek postanowię.

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 18:32:09

Po tym co napisałaś odniosłam wrażenie, że go nie szanujesz. w sensie od początku go nie szanowałaś. chłopak nie miał w Tobie oparcia. bo nie wystarczy być z nim w przychodni czekając na wizytę... myślałaś, że coś osiągniesz obrażając go? że poczuje się gorszy i za wszelką cenę będzie chciał się zmienić? to trochę inaczej działa, wiesz?

Uzależnienie od leków

13 mar 2013 - 18:35:10

ryyba03: moje życiowe podejście zmieniło się po tym jak dwa razy nie udało mi się z "miłością życia", kiedyś miałam podobne do Twojego:)

Miłość to nie romantyczne uniesienie i puste frazesy o umieraniu cząstki duszy (choć sama kiedyś w te frazesy wierzyłam). Miłość to zaufanie, pewność co do drugiej osoby, której w przypadku związku z osobą uzaleznioną nie ma.
"kocha się osobę w której widzi się coś pięknego" - niestety kolejny frazes pod który można wiele "podpiąć". Zło też może być piękne. Poza tym dla mnie to brzmi bardziej jak wyznanie namiętności, emocji, ale niektóre z naszych namiętności z prawdziwym ucziciem nie mają nic wspólnego...

Miłość to szczęście, a nie smutek, niepokój, nieszczęście, płacz, kłótnie, kłamstwa. Jeśli nie potrafisz być z facetem szczęśliwa, to nie ma mowy o miłości.

Cytat
ryyba03
"Czasem choćbyśmy zrobili wszystko i tak musimy się pogodzić z przegraną." - Kiedy zgadzamy się z przegraną możemy być pewni, że nie zrobiliśmy wszystkiego.

Nie na wszystko mamy wpływ i nie można o tym zapominać. Nie pójdziemy na odwyk zamiast osoby uzależnionej, nie możemy (choćbyśmy chcieli) podjąć decyzji za kogoś. Nie można się obwiniać, że mimo naszych prób i chęci, ktoś wybiera inną drogę.



Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-03-13 18:40 przez justangel.

Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

następna dyskusja:

co robić - związek na odległość