Rozstanie...poradźcie,pomóżcie...wesprzyjcie!!!
Witam!
I jak tu być oryginalną? mam ten sam problem jak kobiety piszące pewnie nie raz,wczoraj rozstałam się z moim partnerem,byliśmy może nie długo,bo ponad trzy miesiące,pracujemy razem,więc na pewno będziemy się widywać. Wiem,że ja nie byłam święta w tym związku,męczyłam go ciągłą zazdrością,a on nie dawał mi do niej powodu! robiłam "cyrki",tzn.potrafiłam ostentacyjnie wyjść np.z wesela,bo się na niego wkurzyłam,albo straszyć go ciągłym rozstaniem,...no i doczekałam się .
Dziś jestem sama,tęskniąc za nim,i oszukując się,że on do mnie wróci. Jeszcze w dniu rozstania,napisała mi starym zwyczajem sms żegnając się ze mną przed snem,odpisałam.Dziś nowy dzień,i jak kretynka czekam na jego znak,nie odzywając się do niego (kiedyś pisałam rano na dzień dobry).
Wczoraj zapytałam go,czy nie damy sobie drugiej szansy,on stwierdził,że musi się z tym przespać.
Trochę żałuję,że zapytałam,ale to był odruch,żal związku.
Może jestem kretynką,ale obiecałam sobie,że po Naszym ostatnim smsie na dobranoc,ja na pewno nie wyciągnę pierwsza ręki.Jeżeli zależałoby mu na mnie,to byłby ze mną!!!
A może,jednak powinnam coś zrobić?tylko co?Proszę o pomoc!!!
Bardzo mi go brakuje...nadal na nk mam wspólne zdjęcia,zaytałam go wczoraj,czy nie będą mu one przeszkadzać,nic nie odpisał. Może jednak wróci do mnie?