Hey. Mam taki problem, że...miałam kiedyś chłopaka, daaawno temu, szczeniacka "miłość" . Mieliśmy po 13/14 lat?;D
Nic wielkiego, rozeszło się. Długo później on miał dziewczynę, od 2 lat nie są razem. Nikogo po niej nie miał. Nie interesuje się nią. Fakt, że nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktu. Ostatnio napisał do mnie... wszystko ok, cudownie. Rozumiemy się jakbyśmy się znali na wylot! Rozmawialiśmy sporo..do wczoraj. W piątek byliśmy na spacerze, fajnie było Zapytałam go później wieczorem wprost, na jakim etapie mamy być, koleżeństwo, przyjaźń (?) powiedział, żebym żyła swoim życiem, a później czas pokaże co będzie dalej... Na następny dzień o czymś rozmawialiśmy i mówię do niego, że " przecież mnie nawet nie znasz, chcesz to zmienić?" a on odpowiedział, że gdyby tak nie było to by nie pisał ze mną. Powiedział, że z nikim innym nie pisze itd. Mieliśmy iść wczoraj na spacer, rano mieliśmy się zgadać o której i nie napisał. Czekałam cały dzień, dopiero po 1 w nocy zostawił mi wiadomość, że nie było go u nas w mieście. Nawiązywałam, żeby spotkać się dzisiaj. Znowu go nie było i nie ma. Nie wiem kompletnie o co chodzi... Znowu mam czekać do 1 w nocy? Nie mówcie mi, że mam napisać... Na GG go nie ma, na Fb wchodzi i wychodzi, nie odpisał, być może to jego brat. A telefon ma w naprawie ;/